Sąd Najwyższy USA: Prawo do posiadania broni jest najważniejszym rodzajem wolności chronionym przez prawo

Ostatnie strzelaniny w El Paso w Teksasie i Dayton w stanie Ohio wywołały zalew komentarzy wymieniających jako ich przyczynę kontrolę dostępu do broni, choroby psychiczne czy też nacjonalizm. Można zauważyć, że ich cechą wspólną jest traktowanie prawa do posiadania i noszenia broni jako prezentu od rządu. Jednak rząd nie ma tu nic do gadania.

Sąd Najwyższy USA w ciągu ostatnich 11 lat dwukrotnie orzekł, że prawo do posiadania i noszenia broni jest wolnością nie mającą nic wspólnego z polityką. Jest ono najwyższym z najważniejszych rodzajów wolności uznanym w prawie zaraz obok wolności słowa. Wyroki Sądu Najwyższego jasno mówią, że prawo to nie zostało nadane przez ustawodawców. Zapisy prawne jedynie rozpoznają istnienie naturalnego prawa człowieka do samoobrony i zabraniają jakiemukolwiek rządowi – stanowemu czy federalnemu – naruszania go.

Jakakolwiek próba zmuszenia Amerykanów do oddania legalnie posiadanych karabinów w imię tzw. bezpieczeństwa publicznego byłaby niesprawiedliwa, głęboko niekonstytucyjna i historycznie nieamerykańska. Argumentacja, że należy odebrać broń obywatelom, bo ktoś gdzieś użył karabinu do popełnienia przestępstwa jest bezpodstawna.

Takie próby rozbrojenia są również irracjonalne. Osoba, która planuje zabić niewinnych ludzi i tym samym zostać zabita przez policję, nie zważa na przepisy realizując swój straszny cel. Przestępca nie przejmuje się żadnymi zakazami respektowanymi przez praworządną część społeczeństwa. Jeśli zechce użyć broni to i tak ją zdobędzie. W taki czy inny sposób.

Pomimo smutku związanego ze strzelaninami w których zginęło wielu niewinnych ludzi, należy pamiętać, że ograniczanie posiadania broni nie ma wpływu na złoczyńców. Natomiast obecność uzbrojonych i biegłych w posługiwaniu się bronią mieszkańców zawsze skutkuje mniejszą ilością przestępstw i większym bezpieczeństwem całego społeczeństwa.

Czy rząd USA mógł w sposób zgodny z konstytucją wprowadzić zakazać używania broni zabójcom z El Paso i Dayton? Jednym słowem: nie. W opinii Sądu Najwyższego indywidualne prawo do posiadania i noszenia broni jest chronione przez Drugą Poprawkę i obejmuje ono wszystkich ludzi, niestety również tych złych oraz ludzi tworzących legalny rząd.

Rząd? Tak, rząd. A to dlatego, że Druga Poprawka nie została napisana w celu zapewnienia grupie myśliwych prawa do polowania na jelenie. Została napisana, aby zagwarantować możliwość strzelania do tyranów i pracujących dla nich urzędników, jeśli sięgną po naszą wolność lub majątek. Jeśli nie wierzysz, to przeczytaj Deklarację Niepodległości. Usprawiedliwia ona przemoc wobec rządu brytyjskiego.

Rządy są historycznie największymi masowymi mordercami. Kto inny jest na tyle silny by bezkarnie pozbawiać ludzi prawa do obrony indywidualnej wolności?

Teoretycznie wszystko to powinien wiedzieć prezydent Donald Trump, kiedy w zeszły poniedziałek zwrócił się do narodu amerykańskiego. Wśród powodów strzelanin wymienił choroby psychiczne, wolność wyrażania nienawistnych idei w internecie oraz brutalne gry wideo. Wielka szkoda, że najpierw nie skonsultował się z prawnikami.

Prawo federalne zakazuje bowiem przechowywania informacji o problemach psychicznych mieszkańców, chyba, że jest to związane z przymusowym leczeniem lub weryfikacją obywateli (background check). Sam Sąd Najwyższy orzekł, że rząd nie może cenzurować, zakazywać lub karać za opinie wyrażane w internecie tak samo jak nie może zakazywać grania w brutalne gry.

Prezydent w przemówieniu potępił nienawiść. Jednak czy w jego ustach te słowa brzmią wiarygodnie? Pamiętajmy, że nazwał rasistów (ang. white supremacists) w Charlottesville w Wirginii w 2017 „dobrymi ludźmi”. I to pomimo, że jeden z nich przyznał się do morderstwa pierwszego stopnia młodej czarnej kobiety. Już jako kandydat na prezydenta twierdził, że południowo-zachodnie Stany Zjednoczone były „najeżdżane” i „opanowywane” przez Latynosów. [Scott Adams od 2017 roku obnaża fałsz tej anty-trumpowej narracji, przyp. tłumacza]

Ideologia rasistowska jest obecna w manifeście zabójcy z El Paso w zdaniu „powstrzymajmy latynoskich najeźdźców, bo federalni tego nie zrobią” opublikowanym około 20 minut przed rozpoczęciem strzelaniny. Ta ideologia jest dziś o wiele bardziej powszechna niż myśli większość Amerykanów. FBI niedawno zademonstrowało podobne podejście. Nienawiść do ludzi z powodu ich wrodzonych cech rodzi przemoc.

Niektórzy z nas kochają nienawidzić. Mają do tego prawo, ale nie mają prawa wprowadzać w życie swoich przekonań. Każdy człowiek ma prawo do odparcia przemocy używając do tego broni lub dowolnego innego narzędzia.

Prezydent wyraził swoje poparcie dla przepisów określanych mianem „czerwonej flagi„. Tego typu prawo zezwala policjantom oraz sądom na zabieranie broni ludziom uznanym przez nich arbitralnie za niebezpiecznych. Ustawy o tzw. „czerwonej fladze” są niezgodne z konstytucją. Każdy obywatel powinien być uznawany za niewinnego dopóki nie zostanie wymierzona mu kara w skutek sprawiedliwego procesu. Domniemanie niewinności i wymóg sprawiedliwego procesu jest warunkiem wstępnym jakiejkolwiek kary lub sankcji. Nikomu nie można ograniczać wolności na podstawie tego, co teoretycznie może zrobić w przyszłości.

Ronald Reagan potępił działania Rosjan, gdy Ci wykorzystywali raporty psychiatryczne do przewidywania zachowań przestępczych. Obecny prezydent USA popiera ich wprowadzenie.

Stany Zjednoczone to nie Nowa Zelandia, gdzie spanikowany rząd, kierowany strachem i sprowokowany tragedią, może większością głosów naruszyć podstawowe wolności. W Ameryce ani Kongres, ani żaden ze stanów nie może zakazać broni palnej lub podważyć prawo do ich posiadania.

Rząd nie może ingerować w prawa wynikające z Drugiej Poprawki tak samo jak nie może naruszać pozostałych praw podstawowych. Inaczej pozostałe prawa takie jak wolność słowa, prasy, religii, stowarzyszania się, samoobrony, prywatności, przemieszczania się oraz prawo własności nie będą chronione przed zakusami (demokratycznej) większości.

Właśnie dlatego mamy konstytucję.


Opracowanie na podstawie „Supreme Court: Right to bear arms protected by highest category of liberty recognized by law

Czy osoba o lewicowych poglądach może być posiadaczem broni?

Na grupie „Broń Palna – Forum” pojawił się ciekawy wątek związany z pytaniem czy osoba o lewicowych poglądach może być posiadaczem broni (w sensie czy to się nie kłóci). Czy koniecznie musi wierzyć w Boga, czy koniecznie musi być prawicowcem, utożsamiać się z „Bóg Honor Ojczyzna”, itd. Nie pamietam całości pytań, a wątek został usunięty przez moderatorów. Uważam jednak, że temat zasługuje na uwagę i chociaż krótki komentarz.

W wolnym świecie nawet lewak może posiadać broń. Komuniści uwielbiali broń — bez niej niemożliwa by była rewolucja. Göring był zapalonym myśliwym. Mieli broń, ale odmawiali prawa do jej posiadania innym. Do dzisiaj nic się w tej kwestii nie zmieniło.

„Obywatele, zdawajcie broń!”

Dobrym przykładem z czasów nam współczesnych jest Dan Baum, autor książki Wolność i spluwa, który sam siebie określa lewakiem. Jednak przykład Bauma jest odosobniony w tym sensie, że to zawsze ideologie etatystyczne (kolektywistyczne, a zatem komunizm i jego brat bliźniak faszyzm) stały za zaborem broni obywatelom. Co zawsze kończyło się masowymi mordami. Dlatego zwyczajowo posiadacze broni, czyli ludzie, którzy w większości uważają, że mają prawo do samoobrony, również przed przemocą ze strony państwa/rządu, nie lubią lewaków.

Ten podział jest bardzo wyraźny w USA, gdzie lewica (Demokraci) domaga się zwiększenia „gun control” (i nie ma wątpliwości, że ich celem jest jej całkowity zabór), a ich opozycja (Republikanie) broni prawa do broni zapisanego w Drugiej Poprawce. Jest to też walka pomiędzy rządem wszechmogącym (komunizm/faszyzm) a obywatelami, gdzie stawką jest indywidualna wolność. Należy pamietać, że dzisiejszy podział na lewicę i prawicę jest wynikiem manipulacji i rozpowszechnił się po ataku Hitlera na swojego dotychczasowego sojusznika Stalina.

Wiele osób wciąż nie rozumie czym się różni broń na pozwolenie od prawa do broni (i co za tym idzie powszechnego dostępu). Jest to moim zdaniem wynikiem lat indoktrynacji przez lewicę (także tej, która rządzi w Hollywood). Pozwolenie jest nadawane i odbierane przez rząd, natomiast prawo jest niezbywalne (jak prawo do życia i jego obrony). To, że nasze pozwolenia wiszą na cienkiej nitce pokazuje niedawna sprawa strzelca sportowego z Wielkiej Brytanii, któremu odebrano pozwolenie, ponieważ zasugerował w social media po atakach we Francji, że broń może służyć do samoobrony.

„Ale to nie był prawdziwy komunizm”…

Grupa o broni palnej i związanych z nią tematach, bez politycznej cenzury: Broń Palna 👍🏻

Szeryf o prawie do broni: Szybciej dam się wsadzić do więzienia niż zdradzę Drugą Poprawkę

Szeryf Steve Reams: Kiedy 22 lata temu rozpocząłem swoją karierę jako stróż prawa, przysiągłem, że będę bronił Konstytucji Stanów Zjednoczonych oraz Konstytucji i praw stanu Kolorado. Jako zastępca młodego szeryfa uważałem, że to właśnie złożona przysięga dała mi prawo do egzekwowania prawa.

Wygląda dziś na to, że bardzo się myliłem.

Szeryf Steve Reams, biuro szeryfa Weld County

Przez lata miałem szczęście pracować dla i z szacownymi ludźmi, którzy pomogli mi zrozumieć, że egzekwowanie prawa polega na zapewnieniu bezpieczeństwa publicznego, ale w granicach określonym przez obie Konstytucje. W ciągu wielu lat pracy w Weld County Sheriff’s Office, uczestnicząc w tysiącach interwencji, przekonałem się, że nie każdy problem można rozwiązać egzekwując prawo lub tworząc kolejne przepisy.

Większość funkcjonariuszy organów ścigania, bez względu na ich przekonania polityczne, rozumie wagę złożonej przysięgi i swój udział w ochronie obywateli. Funkcjonariusze organów ścigania to nie tylko ślepi egzekutorzy prawa, ale przede wszystkim ludzie rozwiązujący problemy. Miałem szczęście powtórzyć złożoną przysięgę, gdy wybrano mnie na szeryfa w 2015 roku i ponownie na początku 2019 roku.

Obecnie ustawodawca stanu Kolorado uchwalił ustawę o „czerwonej fladze” (Colorado House Bill 19-1177), która została wysłana do Gubernatora Jareda Polisa do podpisu. Ustawa umożliwia specjalny tryb postępowania z „podejrzanymi” osobami, które zostaną uznane za zagrożenie dla siebie samych lub innych osób, i które będą w posiadaniu broni palnej lub będą mogły potencjalnie wejść w jej posiadanie.

Każdy członek rodziny, partner, były członek rodziny, były domownik, współlokator lub funkcjonariusz może złożyć skargę na taką „podejrzaną” osobę. Zgodnie z prawem zaproponowanym przez stan Kolorado, każdy może zadzwonić w tej sprawie na policję. Nie musi nawet mieszkać w tym stanie. Nie odbywa się żadne przesłuchanie. Wszystko co ma przed sobą sędzia podejmujący decyzję o konfiskacie broni, to czyjeś oświadczenie o obawach.

Podobnie jak w filmie z Tomem Cruisem „Raport mniejszości”, wszystko co władza musi zrobić, to wytypować potencjalnego winnego. W filmie sekcja „PreCrime” zapobiegająca przestępstwom przynajmniej miała wsparcie parapsychików.

Projekt ustawy o „czerwonej fladze” natychmiast wywołał ogromne oburzenie, ponieważ jest to oczywisty atak na prawa obywateli zagwarantowane w Drugiej Poprawce. Atak ten został przeprowadzony pod pozorem zmian w prawie dotyczących zdrowia psychicznego. Narusza w sposób oczywisty nie tylko Drugą Poprawkę, ale również Czwartą, Piątą i Czternastą.

Zmiana w prawie została przedstawiona społeczeństwu jako nowe przepisy o zdrowiu psychicznym, która dają organom ścigania narzędzie do pomocy ludziom w potrzebie. Jednak uważna lektura tekstu ustawy prowadzi do wniosku, że jest ona niekonstytucyjna, a zatem nie powinna być wdrażana. Projekt ustawy pozwala na wydanie nakazu konfiskaty broni palnej po przedstawieniu sędziemu przez funkcjonariuszy dowodów na to, że posiadanie broni palnej przez daną osobę stanowi ryzyko dla niej samej lub innych osób. Jeżeli sędzia wyrazi taką zgodę, to funkcjonariusze otrzymują nakaz rewizji i odebrania takiej osobie broni palnej.

Najgroźniejsze w tej ustawie jest to, że taka osoba nie byłaby informowana o rozpoczęciu postępowania, nie byłaby w stanie bronić się przed zarzutami podczas przesłuchania przed sędzią i nie wiedziałyby, że organy ścigania otrzymały nakaz odebrania jej broni aż do momentu pojawienia się u nich funkcjonariusza.

Jako w mieszkańcu stanu Kolorado prawo to budzi we mnie wiele obaw. Ale mam jeszcze większe obawy co do niego jako szeryf, pomimo, że to ja będę z niego korzystał i wykonywał wynikające z niego nakazy sądowe. Wiele zapisów ustawy o „czerwonej fladze”jest niezgodne z konstytucją i jej egzekwowanie wymagałoby od mnie złamania złożonej przysięgi – czego robić nie chcę.

Zwolennicy prawa argumentują, że to nie do mnie należy ustalanie, czy ustawa jest konstytucyjna; po prostu moim zadaniem jest jej egzekwowanie. Takie stwierdzenie to niedźwiedzia przysługa względem pracowników organów ścigania, którzy poważnie traktują złożone przez siebie przysięgi. Podważa ono znaczenie Konstytucji Stanów Zjednoczonych i amerykańskiej Karty Praw.

Zająłem więc w tej sprawie publicznie stanowisko oznajmiając, że nie wprowadzę w życie zapisów ustawy niezgodnej z konstytucją i wolę raczej zostać ukarany, a nawet wtrącony do więzienia, niż się do nich zastosować. Moje oświadczenie traktuję bardzo poważnie, ponieważ chcę bronić obywateli mojego hrabstwa przed bezprawną i zbyt daleko posuniętą ingerencją ze strony władz stanu Kolorado.

Wygląda na to, że dla wielu ludzi dotrzymywanie przysięgi jest sprawą ważną — moje wypowiedzi przeciwko ustawie zostały zauważone przez media i stało się o mnie głośno również zagranicą. Uważam to za ironię, że wiadomość o zwykłym człowieku, który po prostu dochowuje wierności złożonej przysiędze zdobyła międzynarodowy rozgłos. Tak wiele mamy przecież problemów spowodowanych przez to, że wybierani przez nas politycy nie dochowują złożonych przez siebie przysiąg.

Wielu dzielnych mężczyzn i kobiet przysięgało, walczyło o nasz kraj i poświęcało się, aby nasz naród stał się i trwał wielki. Dzięki solidnym podstawom na których powstał nasz kraj — Konstytucji i Karcie Praw — mamy możliwość rządzić się w sposób sprawiedliwy, wyważony i szanujący wszystkich.

Nadal będę bronił swojego stanowiska i zaryzykuję możliwość uwięzienia mnie za nieegzekwowanie ustawy „czerwonej flagi”, dochowując w ten sposób wierności przysiędze złożonej obywatelom mojego hrabstwa Weld County. Mam nadzieję, że inni funkcjonariusze postąpią podobnie.


Źródła:
Sheriff on gun law: I’ll go to jail to protect the Constitution (dostęp 2019-04-06)
John Lott On ‘Folly’ Of So-Called Red Flag Laws (dostęp 2019-04-07)


W Polsce w roku 2018 nieznani urzędnicy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji (MSWiA do dzisiaj nie odpowiedziało skutecznie ona moją prośbę o dostęp do informacji kto za tym projektem stał) próbowali w sposób podobny jak wyżej opisany wprowadzić po cichu zmiany w prawie o broni. Polskie Ministerstwo w ogóle nie przejmuje się opinią obywateli czy policji — widocznie uważa, że ukrycie tematu tak by prawda za szybko nie wyszła na jaw i nie podchwyciły jej media, nie jest sprzeczne z zasadami demokracji. Na szczęście Minister pod wpływem reakcji środowiska strzeleckiego wycofał się ze zmian w ustawie, „której nie było”.

Jestem bardzo ciekaw czy nasi policjanci staną murem za Polakami posiadającymi legalnie broń, czy też rozbroją nas bez żadnych oporów, gdyby przyszło co do czego.

Mit, że USA przewodzi światu w masowych strzelaninach

Aby zrozumieć wprowadzającą w błąd narrację, musimy przyjrzeć się czasom „dziennikarstwa narracyjnego” i upolitycznienia społeczeństwa, które podporządkowują prawdę ideologii i polityce.

Flickr-Fibonacci Blue | CC BY 2.0

Gdybyście zapytali mnie dziś rano, który naród ma najwięcej masowych strzelanin na świecie, powiedziałbym, być może z pewnym wahaniem, że chodzi o Stany Zjednoczone.

Wstyd mi to przyznać, ponieważ jestem raczej dość dobrze zaznajomiony ze statystykami strzelanin, napisałem kilka artykułów na temat przemocy z użyciem broni i Drugiej Poprawki. Poniżej znajduje się zestawienie dotyczące aktów agresji z użyciem broni w Ameryce. Podczas, gdy liczba zabójstw z broni palnej w USA od dziesięcioleci stale maleje, masowe strzelaniny rzeczywiście wykazują tendencję wzrostową.

Wskaźnik zabójstw z użyciem broni palnej w latach 1981-2010 (per 100.000 mieszkańców)
Odstępy pomiędzy strzelaninami, 1982-2014

Prawdopodobnie sam ten fakt nie doprowadziłby mnie jednak do przekonania, że Stany Zjednoczone przewodzą światu w masowych strzelaninach. Z niedźwiedzią przysługą przychodzą tu amerykańskie media i politycy.

Dominująca narracja

„Bądźmy szczerzy” – powiedział prezydent Obama w 2015 roku po strzelaninie w Północnej Karolinie. „W pewnym momencie my jako kraj będziemy musieli zdać sobie sprawę z faktu, że ten rodzaj masowej przemocy nie ma miejsca w innych krajach rozwiniętych”.

Senator Harry Reid powtórzył to przekonanie. „Stany Zjednoczone są jedynym krajem rozwiniętym, w którym dochodzi do tego rodzaju aktów masowej przemocy”.

Nagłówki gazet nie pozostawiają wątpliwości, że Stany Zjednoczone przewodzą światu w masowych strzelaninach. W istocie, pomimo artykułów tworzonych na ten temat przez CNN, tak naprawdę nie jest to nawet bliskie prawdy.

Grafika CNN: 31% masowych strzelanin ma miejsce w USA, które stanowią tylko 5% populacji świata — Kraje z największą liczbą strzelanin (1966-2012)

Komentarze i dane zdają się ostatecznie wskazywać, że Stany Zjednoczone przewodzą światu w masowych strzelaninach, a przemoc jest unikalnym produktem „amerykańskiej kultury broni„.

Wydaje się, że to rzecz pewna, jednak z jednym zastrzeżeniem: jest to nieprawda.

Korzenie mitu

Statystyki dotyczące przypadków masowych strzelanin w latach 2009-2015 opracowane przez ekonomistę Johna Lotta z Centrum Badań nad Zapobieganiem Przestępczości pokazują, że Stany Zjednoczone podążają śladami wielu innych zaawansowanych krajów pod względem częstotliwości masowych mordów i związanej z nimi liczby ofiar śmiertelnych.

Porównanie rocznej stopy zgonów w wyniku masowych publicznych strzelanin (porównanie krajów europejskich do USA i Kanady od stycznia 2009 r. do grudnia 2015 r.) — śmiertelność per milion mieszkańców
Częstotliwość masowych strzelanin według krajów (porównanie krajów europejskich do USA i Kanady od stycznia 2009 r. do grudnia 2015 r.) — częstotliwość strzelanin per milion mieszkańców

Dziennik Investor’s Business Daily zauważył w temacie powyższych ustaleń: „Tak, współczynnik dla USA jest nadal wysoki, i nie mamy tu powodów do dumy. Ale nie jest to najwyższy wskaźnik w krajach rozwiniętych jeśli weźmiemy pod uwagę długi okres czasu”.

Jeśli to prawda, to w jaki sposób narracja, że USA przewodzi światu w masowych strzelaninach stała się obowiązującą tezą? Mit ten, jak się okazuje, wywodzi się z pracy profesora stowarzyszonego Uniwersytetu w Alabamie, Adama Lankforda.

Nazwisko Lankforda pojawia się w zestawieniu reportaży medialnych, które przywołują jego badania jako dowód na to, że Ameryka jest światowym liderem w liczbie masowych mordów. Przemoc, jak twierdzi Lankford, wynika z wysokiego wskaźnika posiadania broni w Ameryce.

„Różnica pomiędzy nami a innymi krajami, [która] wyjaśnia, dlaczego mamy więcej takich przypadków, to wskaźnik posiadania broni palnej”, powiedział Lankford. „Innymi słowy: broń palna na mieszkańca. Mamy prawie dwukrotnie wyższy wskaźnik posiadania broni palnej niż w jakimkolwiek innym kraju”.

ustaleń Lankforda wynika, że od 1966 r. w Ameryce było 90 masowych publicznych strzelanin, najwięcej na świecie, podczas gdy ich łączna liczba na całym globie wynosi 202. Ale Lott, posługując się definicją Lankforda dotyczącą strzelanin masowych – „cztery lub więcej osób zabitych” – doszukał się ponad 3.000 takich strzelanin, o czym napisał niedawno John Stossel.

Kiedy wyniki badań nie zazębiają się, naukowcy w poszukiwaniu prawdy zazwyczaj porównują notatki, dane i metodologię, aby dowiedzieć się, jak doszli do swoich wniosków. Nikt nie ma prawa powiedzieć, że Lankford nie ma racji lub, że Lott jest w błędzie. Jest tylko jeden problem: Lankford milczy.

„Nikt nie ma prawa powiedzieć, że Lankford nie ma racji lub, że Lott jest w błędzie. Jest tylko jeden problem: Lankford milczy.”

Lankford wszystkim odmawia odpowiedzi na pytania jak uzyskał swoje wyniki – Stosselowi, Lottowi, Washington Post i najwyraźniej każdemu kto o to zapyta. (Wysłałem maila do Lankforda z zapytaniem o jego badania. Odmówił omówienia swojej metodologii, ale powiedział, że w przyszłości będzie publikować więcej informacji na temat masowych strzelanin)

„To jest akademickie nadużycie”, powiedział Lott Stossel.

W rzeczywistości jest to nadużycie. Nie wyjaśnia to jednak w jaki sposób badania jednego z profesorów zostały tak szybko rozpowszechnione, a jego błędne twierdzenie szybko uznane zostało za prawdziwe w kraju liczącym 330 milionów ludzi.

Prawda versus narracja

W tym celu musimy przyjrzeć się erze dziennikarstwa narracyjnego i upolitycznienia społeczeństwa, które podporządkowują prawdę ideologii i polityce. Media i politycy uchwycili się ustaleń Lankforda, ponieważ jego ustalenia były dla nich wygodne, a nie dlatego, że były prawdziwe.

Jest to niepokojący i zły omen wolności. Jak zauważył Lawrence Reed, droga do autorytaryzmu jest wybrukowana „niedbałym, beztroskim i subiektywnym podejściem do prawdy”. Jednak właśnie takie podejście widzimy coraz częściej w środkach masowego przekazu. (Czy muszę tu odnosić się do klęski Covingtonafałszu Smolleta?)

Ponad sto lat temu Mark Twain zauważył: „Kłamstwo może być już w połowie drogi dookoła świata, podczas gdy prawda dopiero zakłada buty”.

Cytat Twaina jest prawdziwy nawet w dobie Internetu. Błędne badania Lankforda przez dwa lata funkcjonowały bez ograniczeń i były rozpowszechniane wśród dziesiątek milionów widzów i czytelników, zanim prawda w końcu wyszła na jaw.

„Błędne badania Lankforda przez dwa lata funkcjonowały bez ograniczeń i były rozpowszechnione wśród dziesiątek milionów widzów i czytelników, zanim prawda w końcu wyszła na jaw.”

Jeśli zapytacie dziś Amerykanów, który kraj przewodzi światu w masowych strzelaninach, podejrzewam, że zdecydowana większość wskaże USA. I to jest cena erozji prawdy.


Źródło: The Myth That the US Leads the World in Mass Shootings

Czy kontrola dostępu do broni palnej wpłynęła negatywnie na opór Francuzów wobec nazistów?

Francuzi zbliżyli się do wprowadzenia „Drugiej Poprawki”, bardziej niż można to sobie wyobrazić. Niewiele zabrakło, żeby mieli ją zapisaną bardziej dokładnie niż Amerykanie: zaledwie miesiąc po szturmie Bastylii w 1789 roku, w projekcie Deklaracji Praw znalazł się zapis, że „każdy obywatel ma prawo do trzymania broni w domu i używania jej, czy to do obrony powszechnej, czy to do obrony własnej, przed wszelkim bezprawnym atakiem, który może zagrozić życiu, zdrowiu lub wolności jednego lub więcej obywateli”.

Niestety, tak się nie stało. Postanowienie to nie znalazło się w dokumencie końcowym, choć znalazło się tam niejasno sformułowane prawo do „oporu przeciwko uciskowi”.

Stephen Halbrook, prawnik znany z tematu Drugiej Poprawki szczegółowo opisał tę historię w artykule z 2012 roku napisanym dla Fordham Urban Law Journal. W swojej nowej książce Gun Control in Nazi-Occupied France (Kontrola dostępu do broni w okupowanej przez nazistów Francji) autor wyjaśnia, w jaki sposób francuska polityka zbrojeniowa ewoluowała na przestrzeni wieków – oraz konsekwencje, jakie miała pod rządami nazistowsko-marionetkowego reżimu rządu Vichy podczas II wojny światowej. Publikacja jest pewnego rodzaju kontynuacją tematu kontroli broni opisanego w książce Halbrooka pt. Kontrola dostępu do broni w III Rzeszy. Zawiera ona ważną lekcję o tym, że kontrola broni jest kluczowym narzędziem każdego najeźdźcy, że broń jest niezwykle przydatna dla tych, którzy próbują opierać się uciskowi, i że nawet najbardziej drakońskie środki wprowadzające kontrolę broni są nieskuteczne.

Książka nie może oczywiście udowodnić – i nawet nie próbuje, że gdyby francuska tradycja prawa do posiadania broni była silniejsza, to mogłoby to radykalnie zmienić historię, lub że bardziej libertariańska polityka amerykańska w zakresie broni zachowuje właściwą równowagę pomiędzy istotnymi priorytetami. Książka zmusza jednak czytelników do zadawania prostych pytań takich jak następujące: czy kiedy wroga i brutalna władza przejęła by władzę w Twoim kraju, to wolałbyś, aby twoi rodacy mieli broń pod ręką, czy nie? Z pewnością to pytanie w dużej mierze wpłynęło na umysły amerykańskich Ojców Założycieli i z pewnością odpowiedź na nie jest ważna.

* * *

Wchodząc w okres II wojny światowej, społeczeństwo francuskie nie było szczególnie dobrze uzbrojone. Ustawa z 1834 r. zakazała broni „wojskowej”, zasadniczo ograniczając ludność cywilną do posiadania strzelb, karabinów w kalibrach myśliwskich i niektórych karabinów ręcznych. W 1935 r., w czasie gwałtownych przewrotów politycznych, rząd zażądał rejestracji broni myśliwskiej. Francuski związek myśliwych oszacował, że w 1939 roku we Francji było około 3 mln sztuk broni łowieckiej, podczas gdy liczba ludności wynosiła około 40 mln.

W 1940 r. Niemcy zajęły północną część atlantyckiego wybrzeża Francji pokonując szybko francuskie siły zbrojne i biorąc do niewoli 2 miliony żołnierzy. We Francji, podobnie jak w innych krajach, naziści za priorytet uznali rozbrojenie ludności. Rozwieszali ogłoszenia grożące surową karą – do kary śmierci włącznie – dla tych, którzy odmówili oddania broni.

Hitlerowcy sami nie zarządzali okupowanym terytorium; utworzyli formalnie francuski rząd z Vichy w niezajętej „wolnej strefie”, wierząc, że łatwiej będzie im współpracować, jeśli władze francuskie, w tym siły policyjne, będą mogły być uzbrojone wykonując swoje obowiązki i pomagając w realizacji niemieckich planów. Współpraca oznaczała również, że władze miały łatwy dostęp do każdej ewidencji broni, którą Francuzi gromadzili od dekretu z 1935 roku.

Początkowo wyroki śmierci za samo posiadanie broni były praktycznie niespotykane. W ciągu następnych dwóch lat sytuacja uległa znacznemu pogorszeniu, a pod koniec 1941 r. doszło do egzekucji właścicieli broni przez rozstrzelania. Francuskich Żydów wyłapywano i od kolejnego roku wysyłano do obozów koncentracyjnych, po czym okupacja niemiecka rozszerzyła się na południową połowę Francji. Francuzi w wieku od 18 do 20 lat od początku 1943 r. byli wysyłani do obozów pracy. Niektórzy uciekli w góry.

W miarę jak narastały niemieckie okrucieństwa, powstawał również francuski ruch oporu. Zaczęło się od podziemnych publikacji i sporadycznych aktów przemocy (często przynoszących efekt przeciwny do zamierzonego, biorąc pod uwagę, że Niemcy rozstrzeliwali w odwecie francuskich zakładników), ale coraz częściej prowadzono też operacje sabotażowe i zdobywano broń. Poszczególne grupy oporu połączyły się w maju 1943 roku.

Członkowie ruchu oporu dla własnego bezpieczeństwa nosili pistolety i starali się zdobyć broń, która mogłaby im pomóc w przyszłym szturmie. Od broni myśliwskiej, która nie została przekazana władzom, broni palnej wykradzionej z magazynów, broni którą siły alianckie zrzucały im na spadochronach, aż po broń zdobytą w zasadzkach na niemieckich żołnierzach. W książce Gun Control in Nazi-Occupied France jest wiele barwnych opisów takich akcji, ponieważ Halbrook na przełomie lat 90-tych i roku 2000 zbierał wspomnienia weteranów ruchu oporu, pozwalając im opowiadać swoje historie.

Halbrook przyznaje, że istnieje pewien paradoks, który należy brać pod uwagę. Jeśli we Francji przed wojną było naprawdę 3 mln sztuk broni myśliwskiej, to nazistowski nakaz konfiskaty broni był zdumiewająco nieskuteczny. Zebrano jedynie ok. 800 tys. sztuk broni (część broni została przerzucona nieoficjalnymi kanałami, w tym drogami wodnymi Paryża, i nie były przechowywane nielegalnie przez ich właścicieli). Weterani wspominali, że często ukrywano broń zamiast oddawać ją władzy. Niemieckie władze walczyły z tym nieposłuszeństwem, stosując w odpowiedzi  zarówno egzekucje jak i ogłaszając amnestię. W raporcie z końca 1941 r. stwierdzono, że „nielegalne posiadanie broni nadal stanowi trzon działalności przestępczej Francuzów. Wydaje się prawie niemożliwe, aby ją zlikwidować”.

Jednak ruchowi oporu zdobywać broń było bardzo ciężko. Zarzucano aliantom, że nie dostarczyli walczącym wystarczająco dużo broni. Jeden z rozmówców Halbrooka oszacował, że 85 procent uzbrojenia grupy pochodziło ze zrzutów, a tylko 15 procent stanowiła broń, którą dostarczyli cywile, często bez amunicji.

* * *

Nie trzeba zgadzać się z każdym argumentem zwolenników dostępu do broni, ale trzeba przyznać, że uzbrojona ludność jest niezwykle cenna w czasach wrogiej okupacji. Ten ważny punkt dostrzeżono w czasie wojny w Ameryce: w 1941 roku Kongres uchwalił ustawę zezwalającą prezydentowi na konfiskatę mienia w pewnych okolicznościach, ale wyraźnie wyłączono z niej broń i podkreślono znaczenie indywidualnego prawa do noszenia broni. Ustawodawca odnotował nawet, jak ważna dla Hitlera i Stalina była kontrola dostępu do broni. W czasopiśmie NRA wydanym w rok poźniej zauważono, „jak wielką pomocą i ułatwieniem dla najeźdźców i kolaborującym z okupantem kohortom z piątej kolumny były informacje o broni palnej będącej w rękach prywatnych – spisy posiadaczy broni łatwo dostępne do skopiowania lub kradzieży przechowywane w ratuszach większości miast europejskich”.

Jeśli chodzi o Francuzów, to „frontalny zbrojny opór przeciwko ciężko uzbrojonemu i doświadczonemu Wehrmachtowi i Waffen-SS byłby samobójstwem”, przyznaje Halbrook. Ale „wojna partyzancka jest dobrą opcją tylko gdy ma się broń, szczególnie po takich punktach zwrotnych jak D-Day”. Ruch oporu walczył dzielnie i pomógł wyzwolić Paryż i wygrać wojnę. Ale był on sparaliżowany przez brak sprzętu – sprzętu, który byłby łatwiejszy do zdobycia, gdyby nie zakaz z 1834 r. dotyczący posiadania przez ludność cywilną broni „wojskowej” i nakaz rejestracji z 1935 r. broni nie związanej z łowiectwem.

Kontrola dostępu do broni nie jest co do zasady narzędziem ucisku, ale z pewnością przydaje się najeźdźcom. A ci, którzy szydzą z przekonania, że cywilni właściciele broni mogą pomóc w walce z tyranią, powinni wziąć pod uwagę przykłady przytoczone przez Halbrooka.

Źródło: Did France’s Gun Control Hurt Its Resistance to the Nazis?