Niemcy umieszczą osoby łamiące obostrzenia kowidowe w „obozie detencyjnym”

Co może pójść nie tak?

Getty Images

Niemcy mają zamiar umieszczać osoby wielokrotnie łamiące kowidowe przepisy sanitarne w tak zwanym „obozie zatrzymań” znajdującym się w Dreźnie.

Tak, naprawdę.

Aby wymusić przestrzeganie przepisów, osoby łamiące prawo są informowane, że jeśli otrzymają zarówno ostrzeżenie, jak i mandat, to sąd zdecyduje, czy powinny zostać ukarane zatrzymaniem w obozie.

„Nie zakładamy, że będzie ich bardzo dużo, ale w przypadku, gdy sąd tak zadecyduje, znajdzie się miejsce dla wszystkich”, powiedział rzecznik policji.

Obóz. Dla dysydentów. W Niemczech.

Co może się nie udać?

W zeszłym roku władze Nowej Zelandii powiedziały, że wszystkie nowe osoby zarażone coronavirusem i ich bliscy członkowie rodziny zostaną umieszczeni w „miejscach kwarantanny”.

Premier Jacinda Ardern dała jasno do zrozumienia, że każdy, kto odmówi poddania się testowi na koronaawirusy, będzie przetrzymywany przez co najmniej 14 dni.

Na początku tego miesiąca ustawodawca w Nowym Jorku wprowadził również projekt ustawy, który dawałby rządowi prawo do usuwania i przetrzymywania „nosicieli chorób” w ośrodkach kwarantanny.

Żródło: https://summit.news/2021/01/15/germany-to-put-covid-rulebreakers-in-detention-camp/

Zweryfikowane przez niezależnych ekspertów badanie pokazało, że lockdowny wprowadzane w związku z COVID nie przynoszą żadnych korzyści w porównaniu z działaniami dobrowolnymi

Naukowcy ze Stanford stwierdzili „brak wyraźnego, znaczącego, korzystnego wpływu [bardziej restrykcyjnych środków] na wzrost liczby przypadków w jakimkolwiek kraju„.

Matthew Horwood via Getty Images

Nowe, poddane weryfikacji (peer review) przez naukowców ze Stanford badanie wykazało, że obowiązkowe obostrzenia nie przynoszą większych korzyści dla powstrzymania rozprzestrzeniania się COVID-19 niż środki dobrowolne, takie jak dystans społeczny.

W badaniu porównano kraje, które wprowadziły obowiązkowe blokady, takie jak Anglia, Francja, Niemcy, Iran, Włochy, Holandia, Hiszpania i USA, z tymi, które polegały na opinii publicznej w zakresie stosowania środków dobrowolnych, takimi jak Szwecja i Korea Południowa.

Badacze odjęli „sumę efektów interwencji niefarmaceutycznych (NPI) i dynamikę epidemii w krajach, które nie wprowadziły restrykcyjnych interwencji niefarmaceutycznych (mrNPI) od sumy efektów NPI i dynamiki epidemii w krajach, które to uczyniły”.

Po analizie danych badacze stwierdzili „brak wyraźnego, istotnego korzystnego wpływu [bardziej restrykcyjnych środków] na wzrost liczby przypadków w jakimkolwiek kraju„.

Autorzy dodali, że „nie kwestionują roli wszystkich interwencji w zakresie zdrowia publicznego”, ale podkreślają, że pozostawanie w domach i zamykanie firm nie miało wpływu na ograniczenie rozprzestrzeniania się wirusa.

Badanie jest kolejnym dowodem wyraźnie wskazującym na to, że zamknięcia są całkowicie bezcelowe i powodują jedynie więcej nieszczęść i śmierci.

Według profesora Philipa Thomasa z Uniwersytetu w Bristolu, blokada w Wielkiej Brytanii będzie kosztowała 500.000 istnień ludzkich ze względu na wpływ recesji gospodarczej na zdrowie.

Niezliczona liczba ludzi umrze również z powodu opóźnienia w pilnym leczeniu, jak również z powodu unikania szpitali.

Według badań opublikowanych przez Imperial College London i Johns Hopkins University, około 1,4 miliona ludzi na świecie umrze również z powodu nieleczonych zakażeń gruźlicą.

We wrześniu ubiegłego roku niemiecki minister współpracy gospodarczej i rozwoju, Gerd Muller, ostrzegł, że środki zapobiegawcze na całym świecie doprowadzą do śmierci większej liczby osób niż sam koronaawirus.

Źródło: https://summit.news/2021/01/15/peer-reviewed-study-shows-covid-lockdowns-have-no-benefits-compared-to-voluntary-measures/

Reakcja Tajwanu na COVID-19

Analiza danych, nowe technologie i proaktywne testy

Taipei, Tajwan. Photo by Vernon Raineil Cenzon on Unsplash

Tajwan znajduje się 81 mil od wybrzeża Chin kontynentalnych i spodziewano się, że będzie miał drugą co do wielkości liczbę zachorowań na koronawirusa (COVID-19) ze względu na bliskie położenie i duża liczbę lotów między tymi państwami. W kraju tym mieszkają 23 miliony obywateli, z czego 850 000 osób również mieszka, a 404 000 pracuje w Chinach. W 2019 r. do Tajwanu przybyło 2,71 mln osób z Chin kontynentalnych. Od czasu epidemii zespołu ostrej niewydolności oddechowej (severe acute respiratory syndrome – SARS) w 2003 r. Tajwan jest stale w pogotowiu i gotowy do podjęcia działań w związku z epidemią mogącą nadejść z Chin. Biorąc pod uwagę ciągłe rozprzestrzenianie się COVID-19 na całym świecie, zrozumienie działań, które zostały szybko wdrożone na Tajwanie i ocena skuteczności tych działań w zapobieganiu epidemii na dużą skalę, może być pouczające dla innych krajów.

COVID-19 pojawił się tuż przed księżycowym Nowym Rokiem, w czasie którego miliony Chińczyków i Tajwańczyków wyjeżdżają na ferie. Tajwan szybko wdrożył odpowiednie środki w celu rozpoznawania przypadków zachorowań, zapobieganiu rozprzestrzeniania się choroby i zapewnienia niezbędnych zasobów w celu ochrony zdrowia publicznego. Wykorzystano bazę danych ubezpieczeń zdrowotnych i zintegrowano ją z bazą danych imigracyjnych i celnych, tak aby stworzyć podstawę do dalszej analizy; w czasie wizyty danego pacjenta lekarz widział wyświetlane w czasie rzeczywistym ostrzeżenia w oparciu o historię jego podróży i podane objawy kliniczne. Ułatwiło to identyfikację osób potencjalnie chorych na COVID-19. Ponadto umożliwiono zgłaszanie przez osoby powracające do kraju ich historii podróży i ewentualnych objawów chorobowych przez internet w celu klasyfikacji ryzyka zakażeń podróżnych na podstawie historii lotów i historii podróży w ciągu ostatnich 14 dni. Osobom o niskim ryzyku (nie podróżującym do obszarów oznaczonych jako poziom 3) wysyłano na telefony SMS-y z krótką deklaracją zdrowotną, aby przyspieszyć odprawę na granicy; osoby o podwyższonym ryzyku (ostatnio podróżujące do obszarów zakwalifikowanych jako poziom 3) poddawano kwarantannie w domu i śledzono ich pobyt w domu przez telefon komórkowy (GPS), aby mieć pewność, że pozostaną w domu w okresie inkubacji.

Ponadto Tajwan zwiększył wykrywalność COVID-19, aktywnie poszukując chorych z ciężkimi objawami oddechowymi (na podstawie informacji z bazy danych NHI), którzy uzyskali wynik ujemny na obecność grypy i ponownie przebadali je na COVID-19; Znaleziono 1 na 113 zweryfikowanych przypadków. Uruchomiony bezpłatny numer 1922 służył jako infolinia dla obywateli do zgłaszania podejrzanych objawów u siebie lub innych; w miarę postępu choroby infolinia ta osiągnęła swoją pełną pojemność, dlatego też każde większe miasto zostało poproszone o stworzenie własnej infolinii jako alternatywy. Nie wiadomo, jak często ten numer interwencyjny był wykorzystywany. Rząd zajął się kwestią stygmatyzacji osób chorych, okazując im współczucie. Uruchomiono dostarczanie im [bezpłatnie] żywności oraz wprowadzono częste kontrole zdrowotne. Szybka reakcja rządu objęła setki działań (zobacz eTablę w suplemencie).

Rozpoznanie kryzysu

W 2004 r., rok po wybuchu epidemii SARS, rząd Tajwanu powołał Krajowe Centrum Dowodzenia w zakresie Zdrowia (National Health Command Center – NHCC). NHCC jest częścią centrum zarządzania kryzysowego, które koncentruje się na reagowaniu w sytuacjach kryzysowych i pełni funkcję operacyjnego punktu dowodzenia w zakresie bezpośredniej komunikacji między władzami centralnymi, regionalnymi i lokalnymi. NHCC ujednolica centralny system dowodzenia, który obejmuje Centralne Centrum Dowodzenia Epidemią (CECC), Centrum Dowodzenia Katastrofą Biologiczno-Patogeniczną, Centrum Dowodzenia Walką z Bioterroryzmem oraz Centralne Centrum Operacyjne Pogotowia Ratunkowego.

31 grudnia 2019 r., kiedy to Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) została powiadomiona o zapaleniu płuc o nieznanej przyczynie w Wuhan w Chinach, urzędnicy tajwańscy rozpoczęli ocenę stanu zdrowia pasażerów bezpośrednich lotów z Wuhan pod kątem gorączki i objawów zapalenia płuc, jeszcze zanim pasażerowie wylądowali. Już 5 stycznia 2020 r. rozszerzono weryfikację o każdą osobę, która podróżowała do Wuhan w ciągu ostatnich 14 dni i miała gorączkę lub objawy infekcji górnych dróg oddechowych na granicy; podejrzane przypadki zostały przebadane pod kątem 26 wirusów, w tym SARS i Middle East Respiratory Syndrome (MERS). Pasażerowie z objawami gorączki i kaszlu zostali poddani kwarantannie w domach i ocenie, czy konieczna jest pomoc lekarska w szpitalu. 20 stycznia, podczas gdy w Chinach sporadycznie zgłaszano przypadki zachorowań, tajwańskie Centrum Zwalczania Chorób (CDC) oficjalnie uruchomiło Centralne Centrum Dowodzenia Epidemią w ramach NHCC, z ministrem zdrowia i opieki społecznej jako wyznaczonym na jego dowódcę. Centrum to koordynowało wysiłki różnych ministerstw, w tym Ministerstwa Transportu, Gospodarki, Pracy i Edukacji oraz Ochrony Środowiska, między innymi, w ramach kompleksowych działań mających na celu przeciwdziałanie kryzysowi w obszarze zdrowia publicznego.

Zarządzanie kryzysem

W ciągu pięciu tygodni (pomiędzy 20 stycznia a 24 lutego) Centrum szybko opracowało i wdrożyło wykaz co najmniej 124 działań (zobacz eTablę w suplemencie), obejmujących kontrolę graniczną (powietrzną i morską), identyfikację przypadków (z wykorzystaniem zbieranych danych i nowych technologii), kwarantannę podejrzanych przypadków, aktywne wyszukiwanie osób chorych, rozdział zasobów, zapewnienie i edukowanie społeczeństwa przy jednoczesnym zwalczaniu nieprawdziwych informacji, dialog z innymi krajami, sformułowanie polityki wobec szkół i ośrodków opieki nad dziećmi oraz pomoc dla przedsiębiorstw.

Kontrola graniczna, identyfikacja przypadków i ograniczenie rozprzestrzeniania się

27 stycznia Narodowy Zarząd Ubezpieczeń Zdrowotnych (NHIA) i Krajowa Agencja Imigracyjna połączyły dane historyczne o podróżach z ostatnich 14-dni z danymi ubezpieczonych pacjentów; dokonano tego w ciągu 1 dnia. Baza danych gospodarstw domowych obywateli Tajwanu oraz karty wjazdu wystawiane cudzoziemcom pozwoliły rządowi na śledzenie osób z wysokim ryzykiem ze względu na niedawną historię podróży do dotkniętych chorobą obszarów. Pacjenci zidentyfikowani jako osoby wysokiego ryzyka (objęte kwarantanną domową) były monitorowane elektronicznie za pośrednictwem swoich telefonów komórkowych. W dniu 30 stycznia baza danych NHIA została rozszerzona, tak aby obejmowała również 14-dniową historię podróży pacjentów powracających z Chin, Hongkongu i Makau. 14 lutego uruchomiono system kwarantanny wjazdowej, dzięki któremu podróżni mogli wypełnić formularz oświadczenia zdrowotnego poprzez zeskanowanie kodu QR, który prowadził do formularza on-line wypełnianego przed odlotem z lub po przylocie na lotnisko na Tajwanie. Następnie w odpowiedzi na przesłane oświadczenie zdrowotne za pośrednictwem SMS-a wysłano mobilną przepustkę, co pozwoliło na szybszą odprawę imigracyjną dla osób z najmniejszym ryzykiem. System ten został stworzony w ciągu 72 godzin. 18 lutego rząd ogłosił, że wszystkie szpitale, kliniki i apteki na Tajwanie będą miały dostęp do historii podróży pacjentów.

Zapewnienie zasobów: logistyka i działalność operacyjna

Centrym Kryzysowe odegrało ważną rolę w przydzielaniu środków, w tym w ustalaniu cen maseczek oraz wykorzystywaniu funduszy rządowych i personelu wojskowego do zwiększenia ich produkcji. W dniu 20 stycznia Centrum ogłosiło, że rząd Tajwanu ma pod swoją kontrolą zapas 44 mln masek chirurgicznych, 1,9 mln masek N95 oraz 1100 izolatek podciśnieniowych.

Polityka i komunikacja ze społeczeństwem

Uspokajanie i edukowanie społeczeństwa, walka z dezinformacją

Oprócz codziennych briefingów prasowych Ministra Zdrowia i Opieki Społecznej CECC, wiceprezydent Tajwanu, znany epidemiolog, przekazywał regularne komunikaty służbie publicznej nadawane z biura prezydenta i udostępniane przez internet. Komunikaty te zawierały informacje o tym, kiedy i gdzie nosić maskę, o tym, jak ważne jest mycie rąk oraz o niebezpieczeństwie kupowania masek na zapas, ponieważ może ich zabraknąć dla pracowników służby zdrowia z pierwszej linii frontu. CECC zaplanowała również pomoc dla szkół, przedsiębiorstw i samozatrudnionych (zobacz eTablę w suplemencie).

Dotychczasowe wyniki Tajwanu (stan na 24 lutego 2020)

Wyniki przejściowe

CECC informowała opinię publiczną w sposób jasny wyrażając jednocześnie współczucie z powodu zaistniałej sytuacji. Na podstawie badania przeprowadzonego na losowo wybranych 1079 osobach przez Taiwan Public Opinion Foundation w dniach 17 i 18 lutego, Minister Zdrowia i Opieki Społecznej uzyskał ponad 80% głosów poparcia dla sposobu, w jaki poradził sobie z kryzysem, a prezydent i premier otrzymali ogólną ocenę poparcia na poziomie blisko 70%. Na dzień 24 lutego 2020 Tajwan ma 30 przypadków z COVID-19. Przypadki te stanowią dziesiątą co do wielkości liczbę przypadków wśród krajów dotkniętych dotychczas kryzysem, jednak o wiele mniejszą niż początkowo zakładały modele przewidujące, że Tajwan znajdzie się na drugim miejscu z powodu ryzyka zawleczenia choroby.

Wyzwania

Po pierwsze, publiczna komunikacja na bieżąco odbywała się głównie w języku mandaryńskim, chińskim i języku migowym. Poza stroną internetową CDC na Tajwanie, nie było wystarczającej komunikacji w różnych językach dla obywateli spoza Tajwanu podróżujących lub przebywających w tym kraju. Po drugie, podczas gdy uwaga skupiała się na podróżach lotniczych, Tajwan zezwolił na dokowanie statku wycieczkowego Diamond Princess i zezwolił pasażerom na zejście z pokładu w Keelung, w pobliżu Nowego Taipei City, 31 stycznia, zanim statek wyruszył do Japonii. Następnie stwierdzono, że na pokładzie statku znajdują się liczne potwierdzone infekcje. Wywołało to tymczasową publiczną panikę z obawą o rozprzestrzenienie się wirusa wśród społeczności Tajwanu. Rząd opublikował listę 50 miejsc, w których mogli przebywać podróżni statku wycieczkowego i zwrócił się do obywateli, którzy mogli mieć kontakt z grupą wycieczkową, o monitorowanie swoich objawów i w razie potrzeby o przeprowadzenie samokwarantanny. Po upływie 14 dni nie potwierdzono żadnego przypadku COVID-19 z tym związanego. Po trzecie, niejasne jest, czy zastosowana intensywna polityka informacyjna zostanie utrzymana do końca epidemii i czy nadal będzie dobrze przyjmowana przez społeczeństwo.

Wnioski

Rząd Tajwanu wyciągnął wnioski ze swoich doświadczeń w zakresie SARS z 2003 r. i ustanowił mechanizm reagowania w zakresie zdrowia publicznego w celu umożliwienia szybkich działań na wypadek kolejnego kryzysu. Dobrze wyszkolone i doświadczone zespoły urzędników szybko rozpoznały sytuację kryzysową i uruchomiły struktury zarządzania kryzysowego w celu zajęcia się powstającą epidemią.

W sytuacji kryzysowej rządy często podejmują trudne decyzje w warunkach niepewności i ograniczeń czasowych. Decyzje te muszą być zarówno właściwe z kulturowego punktu widzenia, jak i uwzględniać potrzeby ludności. Dzięki wczesnemu rozpoznaniu kryzysu, codziennemu informowaniu społeczeństwa i przekazywaniu informacji zdrowotnych w sposób jasny, rząd był w stanie uspokoić społeczeństwo, dostarczając na czas dokładne i przejrzyste informacje na temat rozwijającej się epidemii. Tajwan jest przykładem na to, jak społeczeństwo może szybko zareagować na kryzys, a rząd chronić interesy swoich obywateli.


Opracowanie na podstawie Response to COVID-19 in Taiwan

Zobacz również krótkie podsumowanie w wideo (jęz. angielski):

Czas zakończyć to zamknięcie

Photo by Tim Mossholder on Unsplash

Zatrzymanie amerykańskiej gospodarki dekretem rządowym powinno się jak najszybciej zakończyć. Trwałe i daleko idące szkody spowodowane przez ten autorytarny precedens znacznie przewyższają szkody spowodowane wirusem COVID-19. Amerykanie – osoby fizyczne, rodziny, przedsiębiorstwa – muszą sami decydować, jak i kiedy ponownie uruchomić swoje życie społeczne i powrócić do codziennego życia.

Ani administracja Trumpa, ani Kongres nie są prawnie upoważnione do zatrzymywania życia gospodarczego w Ameryce, bez przynajmniej rzetelnego przedstawienia sprawy przed wyborcami. Jak napisał niedawno sędzia Andrew Napolitano, zamykanie przedsiębiorstw, ograniczenia w zgromadzeniach i przemieszczaniu się oraz kwarantanny nie są konstytucyjnie dozwolone w ramach jakiejś magicznej doktryny „kryzysowej”. Rząd federalny musi co najmniej wykazać, że istnieje potencjalne zagrożenie wystąpienia konkretnych szkód u zarażonych osób w ramach jakiejś formy przesłuchania lub procesu.

Wymagania te nie zostały w żaden sposób zawieszone i obowiązują rząd nadal.

Urzędnicy państwowi i samorządowi mogą żądać, a nawet posiadać zgodne z prawem uprawnienia do zamknięcia życia swoich społeczności. Nie prowadzimy analizy takich uprawnień ani roszczeń wynikających z niezliczonej ilości konstytucji stanowych i aktów normatywnych. Powinni oni jednak powstrzymywać się od korzystania z tych uprawnień. Szczególnie gubernator Wirginii zasługuje na naganę za odgórne narzucenie długiego okresu przymusowego aresztu domowego dla wszystkich.

Nie wiemy, i ciągle trudno to przewidzieć, ilu Amerykanów zachoruje lub umrze z powodu tego wirusa. Wiemy, że prognozy dotyczące infekcji i śmiertelności są wysoce niewiarygodne. Nawet rzeczywiste zgony związane z COVID-19 nie są łatwe do policzenia, co odkryły już Włochy. Wiek, ogólny stan zdrowia i współwystępowanie innych chorób są trudnymi do oceny zmiennymi. Ludzie mogą umierać „z” wirusem, ale nie „z” jego powodu. Bardzo trudno jest również ocenić śmiertelność wirusa w stosunku do znanych wcześniej rodzajów grypy i przeziębień.

Do chwili obecnej liczba zgonów COVID-19 w USA jest o wiele mniejsza niż liczba zgonów w normalnych sezonach grypowych lub z powodu wcześniejszych pandemii, takich jak wirus H1N1. Zrozumienie tego faktu jest niezwykle ważne, aby umieścić wirusa i reakcję rządu w odpowiedniej perspektywie. Nawet podczas poprzednich pandemii, depresji i wojen światowych Amerykanie chodzili do pracy.

W 1850 roku francuski ekonomista Frédéric Bastiat wytłumaczył w swoim eseju „widzialne i niewidzialne koszty” polityki państwa. Łatwo zauważyć, jak kwarantanny i zamknięcia spowalniają rozprzestrzenianie się COVID-19. Krytyczne, ale nie tak proste, jest dostrzeżenie kosztów i szkód spowodowanych zamknięciem gospodarki.

Tylko wówczas możemy racjonalnie ocenić związane z nimi kompromisy.

Ilu Amerykanów cierpiących na inne choroby nie może teraz zobaczyć się z lekarzem? Ilu Amerykanów straci pracę, oszczędności życiowe, emerytury i poczucie własnej wartości? Ilu z nich podda się depresji, narkomanii, nadużywaniu alkoholu i popełni samobójstwo? Ilu z nich straci domy, rozwiedzie się z małżonkami lub doświadczy przemocy? Ilu z nich kariery i rozwój legną w gruzach? Ile małych firm, w tym niezbędnych nam lekarzy, dentystów i weterynarzy, zniknie z naszej okolicy? Ilu młodych ludzi będzie miało utrudniony start w dorosłe życie?

Co gorsza, czy na pewno sklepy spożywcze i stacje benzynowe pozostaną otwarte i dobrze zaopatrzone? Czy wzrośnie przestępczość? Czy cienka tkanka społeczna amerykańskiego społeczeństwa nie ulegnie rozerwaniu na strzępy?

To nie są pytania retoryczne. Z podobnymi problemami mieliśmy już do czynienia w pewnym stopniu po Wielkiej Recesji 2008 roku. Problemy te powrócą – i to bardzo szybko – jeśli nie podejmiemy natychmiastowych działań. Od początku kolejnego miesiąca miliony Amerykanów nie będą w stanie zapłacić czynszu ani spłacić raty kredytu hipotecznego. Miliony małych firm będą miały kłopoty z płynnością, podobnie jak wielu dużych pracodawców, takich jak Macy’s, Kohl’s, linie lotnicze i hotele. Miliony pracowników sektora usług już straciło pracę, ale o wiele więcej miejsc pracy zniknie wkrótce. Skutki będą się pogłębiać kaskadowo.

Nie ma konfliktu między względami humanitarnymi i ekonomicznymi; w rzeczywistości są to dwie strony tej samej monety. Biedna Ameryka będzie znacznie mniej zdrowa, bardziej podatna na przyszłe choroby i schorzenia. Firmy technologiczne, nowoczesna medycyna i inni uczestnicy rynku mogą skutecznie pomóc w walce z wirusem; już teraz widzimy przedsiębiorców produkujących tańsze respiratory i lekarzy stosujących z bardzo obiecującymi wynikami tanie leki generyczne.

To lokalne, oddolne podejście jest jedynym skutecznym i racjonalnym sposobem walki z wirusem. Rząd federalny, jak widzimy to obecnie i jak miało to miejsce w przeszłości, jest komicznie wręcz niezdolny do skutecznego działania w czasach kryzysu.

Co więcej, fundament wolności jest naprawdę ważniejszy od poczucia bezpieczeństwa – czy też, w tym przypadku, iluzji bezpieczeństwa. Codziennie wszyscy demonstrujemy to w naszym życiu osobistym, od wyboru preferowanego środka transportu, po spożywanie niezdrowego jedzenia i picia tylko dlatego, że to lubimy. Bezpieczeństwo nigdy nie było wyłącznym, ani nawet głównym celem kraju powstałego w wyniku buntu.

Rząd nie może decydować, jakie aspekty naszego życia są istotne lub nieistotne. Amerykanie nie mogą po prostu siedzieć w domu i czekać na wypisanie przez rząd kolejnego czeku bez pokrycia ze środków, których rząd nie posiada, bo jedynie co może zrobić to tylko dodrukować pusty pieniądz.

Czas zakończyć to zamknięcie.

Autorzy: redakcja Mises Institute

Opracowanie na podstawie End the Shutdown

Dlaczego Tajwan nie zamknął swojej gospodarki

Dzięki odpowiedzialnej i przejrzystej polityce rząd Tajwanu uniknął wielu problemów.

Image Credit: Flickr-Official Photo by Makoto Lin, CC BY 2.0 (https://creativecommons.org/licenses/by/2.0/)

Jak wykazała austriacka szkoła ekonomiczna w zakresie teorii socjalizmu, żaden centralny organ planistyczny nie jest w stanie zorganizować społeczeństwa w oparciu o przymusowe nakazy. Główną tego przyczyną jest fakt, że centralny planista którym jest rząd, nie jest w stanie zdobyć wszystkich niezbędnych informacji do sprawnego zorganizowania społeczeństwa. Dzieję się tak ponieważ informacje w społeczeństwie są subiektywne, mają charakter twórczy (kreatywność przedsiębiorców), rozproszony i nieformalny. Zasada ta sprawdza się w pełni w przypadku próby przeciwdziałaniu pandemii. Odpowiedzialność indywidualna wraz z przejrzystością informacji mają kluczowe znaczenie dla jej powstrzymania. Tajwan jest bardzo dobrym przykładem na to, że dobrowolna współpraca skutecznie przeciwdziała pandemii koronawirusa.

Blisko Chin, mało zarażeń

Rozprzestrzenianie się choroby na Tajwanie zostało całkowicie opanowane, mimo że jest to jeden z krajów o największym ryzyku wystąpienia pandemii. Tajwan znajduje się bardzo blisko stałego lądu Chin. Do stycznia odbywały się loty między stolicą Tajwanu, a epicentrum zarażeń w Wuhan. Jednak na dzień 21 marca tylko 153 osoby zostały zarażone. Podczas gdy w tym samym czasie w Europie, z dala od Chin, zostało zarażonych koronawirusem ponad dziesięć tysięcy osób. Na Tajwanie i w innych częściach Azji, w tym w Singapurze i Hongkongu, nie zastosowano jak dotąd żadnej masowej obowiązkowej kwarantanny ani nie wyłączono gospodarek.

Jak udało się to Tajwanowi osiągnąć?

Transparentność

Podstawową przyczyną sukcesu Tajwanu jest przejrzystość informacyjna, która powstrzymała gwałtowny wzrost zachorowań. Izolację na Tajwanie przeprowadzono przy dużej transparentności informacji i działań rządu. Już 31 grudnia ubiegłego roku tajwańskie Ministerstwo Zdrowia i Opieki Społecznej zaczęło poważnie podchodzić do potencjalnego zagrożenia, jakim jest wirus z Wuhan, informując każdego dnia obywateli o rozwoju zarażeń. Informacje przekazywane przez tajwańskie władze uwzględniają m.in, czy dana osoba zaraziła się w kraju czy też zetknęła się z chorobą zagranicą. Pomogło to w zastosowaniu skutecznych środków ochrony w odpowiednim czasie. Podczas ciągłych konferencji prasowych rząd Tajwanu przedstawia różne opcje i zalecenia, które ludzie stosują dobrowolnie i które nie są narzucane pod przymusem. Rzetelnie dostarczane informacje pozwalają obywatelom na podejmowanie własnych, świadomych i wyważonych decyzji w warunkach ogólnej niepewności. Natomiast rządy państw Unii Europejskiej reagowały powoli i jeszcze w lutym nie dostarczały wystarczających informacji na temat potencjalnej pandemii, co uniemożliwiło zapobieżeniu problemom.

Dobrowolność w podejmowaniu decyzji i współpraca w sektorze prywatnym

Rodzaj kwarantanny wprowadzony przez rząd Tajwanu to przede wszystkim kwarantanna dobrowolna. Rząd tajwański uznał, że dla przeciwstawienia się pandemii kluczowe znaczenie ma poleganie na dobrowolnych działaniach ludzi. Jak zauważyliśmy wyżej, większość przypadków zarażenia na Tajwanie pochodzi z zewnątrz i prawie zawsze jest wykrywana na granicy. Dobrowolna samoobrona Tajwańczyków skutecznie hamuje rozprzestrzenianie się koronawirusa w ich kraju, a wymuszona kwarantanna dotyczy tylko najpoważniejszych przypadków, na przykład zainfekowanych Tajwańczyków ewakuowanych z Chin kontynentalnych.

Jednym z problemów związanych z koronawirusem jest utrzymanie równowagi między działalnością gospodarczą a powstrzymaniem infekcji. W tym względzie, w odróżnieniu od tego, co robią kraje Europy Południowej, takie jak Włochy i Hiszpania, polityka rządu tajwańskiego nie polega na podejmowaniu środków zapobiegawczych w celu powstrzymania wybuchu epidemii poprzez utrudnianie działalności gospodarczej. Weźmy za przykład szkoły. Początek zajęć został początkowo opóźniony o dwa tygodnie. Obecnie polityka szkół polega na mierzeniu temperatury uczniom, nauczycielom i pracownikom uczelni. W przypadku wykrycia gorączki, lekcje w danej szkole są zawieszane, ale nie dochodzi do masowych zawieszeń zajęć. Jednocześnie zachęca się do nauczania przez Internet, lecz nie jest to wymuszane przez rząd. Na wielu tajwańskich uniwersytetach promuje się nauczanie przez Internet, aby umożliwić udział w zajęciach tym, którzy nie są w stanie osobiście na nie uczęszczać. Nauczanie przez Internet jako sposób na uniknięcie zarażenia zostało już przyjęte w innych krajach, jednak specyfika Tajwanu polega na tym, że nie zostało ono narzucone przez rząd. Nie wymaga się nauki przez Internet lub telepracy od każdego. Pojawiła się jedynie silna motywacja, aby robić tak w miarę możliwości. Rządowa przejrzystość informacyjna dała tajwańskim przedsiębiorstwom czas, którego potrzebowali, aby dobrowolnie przygotowywać się i stopniowo wprowadzać telepracę. Inne kraje zamiast tego nagle zamknęły wiele przedsiębiorstw na podstawie obowiązkowych nakazów rządowych. Zrobiła tak Hiszpania 13 marca nie dając przedsiębiorstwom i ich pracownikom czasu na przygotowanie się do okresu kwarantanny.

Rząd Tajwanu kontroluje rozprzestrzenianie się wirusa za pomocą elastycznej polityki, która pozostawia miejsce na własną inicjatywę obywateli i podejmowanie własnych decyzji. Każdy może podjąć środki najbardziej odpowiednie w jego sytuacji, mając na uwadze własne powody do zachowania ostrożności. Fakt, że obywatele Tajwanu byli ostrzegani od początku wystąpienia zagrożenia, stworzył powszechną świadomość konieczności podjęcia niezbędnych przygotowań i dał obywatelom wystarczająco dużo czasu na uświadomienie sobie, że muszą dokonać pewnych zmian w swoim życiu.

Przyjęta elastyczność w zapobieganiu rozprzestrzenianiu się choroby COVID-19 i polityka pełnej przejrzystości doprowadziła do wysokiego stopnia indywidualnej odpowiedzialności. Dowodem na to jest nie tylko powszechne noszenie masek przez ludność Tajwanu, co można zaobserwować w każdym środku komunikacji, ale także przyjmowanie nowych sposobów kontynuowania codziennej aktywności, w sposób pozwalający uniknąć choroby. Również sektor prywatny podjął szybkie działania w celu ochrony swoich klientów. W większości budynków mieszkalnych pojawiły się dozowniki alkoholu etylowego, dzięki czemu każdy, kto do nich wchodzi, może zdezynfekować swoje ręce. W samochodach Uber od kilku tygodni dostępny jest płyn do dezynfekcji.

Podsumowując. Przy zachowaniu pełnej przejrzystości i należytej staranności rząd Tajwanu uniknął wielu problemów, które pojawiły się w Europie. Kluczem było to, że zarówno rząd tajwański jak i obywatele Tajwanu zrozumieli na czas, że dla stłumienia pandemii koronawirusa niezbędne są odpowiedzialne działania jednostek, a nie obowiązkowe, przymusowe zatrzymanie gospodarki. To właśnie Polska i reszta świata musi zrozumieć.

Opracowanie na podstawie Why Taiwan Hasn’t Shut Down Its Economy


Własność prywatna i Boże Narodzenie

Wpis dedykuję wszystkim zwolennikom 500+. Tekst pochodzi z grudniowego numeru „The Freeman” z 1986 roku.

Często otrzymujemy więcej niż wynika to z zapłaconej przez nas kwoty, ponieważ ludzie często dają nam więcej niż wynika to z samej ceny. Karol Dickens w „Opowieści Wigilijnej” tak właśnie przedstawił kwintesencję Bożego Narodzenia.

Znany francuski pisarz Bertrand de Jouvenel zauważył, że w życiu korzystamy z „ciepłej gościnności, pouczającej rozmowy, przyjacielskich rad, dobrowolnych przysług. Kultura i cywilizacja, a właściwie samo istnienie społeczeństwa, zależą od takich dobrowolnych, nie nagradzanych działań”. Warto zauważyć, że te działania bardzo często zależą od posiadanego przez nas czasu, pieniędzy i majątku. To właśnie swoboda korzystania z własności prywatnej pozwala ludziom dzielić się tym co mają.

Dickens skontrastował świątecznego ducha dzielenia się, hojności, przyjaźni i radości ze skąpstwem i chciwością Ebenezera Scrooge’a. Według Dickensa Scrooge reprezentował cechy typowego kapitalisty. Jednak Scrooge nie jest „typowym” kapitalistą tak jak Dickens nie był „typowym” pisarzem. Co więcej, gdy Sknerus nawrócił się dzięki Bożemu Narodzeniu, to właśnie jego prywatna własność pozwoliła mu stać się hojnym dla innych.

To ironia losu, że państwo opiekuńcze mające być systemem, w którym pieniądze nie mają znaczenia stało się systemem, w którym liczy się tylko pieniądz. Wiele usług, które dawniej świadczone były przez rodzinę, przyjaciół i wolontariuszy, bez oczekiwania nagrody pieniężnej, teraz zależą od podatków i biurokratycznych decyzji. W państwie opiekuńczym akt „dawania” został sprowadzony do pracy urzędnika państwowego pomiędzy 9:00 a 17:00.

Świąteczny duch dawania i dzielenia się trwa do dziś, ponieważ kapitalizm i własność prywatna przetrwały. Dickens nie zdawał sobie sprawy z tego, że to właśnie posiadanie własności prywatnej i swoboda korzystania z niej pozwala nam wręczać sobie świąteczne prezenty.

Liczba masowych strzelanin jest na podobnym poziomie od lat – a dowody przeczą powszechnym stereotypom na temat profilu zabójców

Komentarze, które pojawiły się na krótko po tragediach w El Paso w Teksasie i Dayton w stanie Ohio, powielają mity i stereotypy, którymi Amerykanie i świat są karmieni w następstwie każdej masowej strzelaniny.

Zdjęcie: Flickr-Maryland GovPics | Licencja CC BY 2.0

W ramach swojej pracy badawczej z zakresu psychologii zajmuję się przestępstwami oraz związanymi z nimi reakcjami społeczeństwa. W następstwie emocjonalnych wydarzeń pojawia się często wiele nieprawdziwych informacji, a rzeczowe, oparte na danych wypowiedzi gubią się wśród politycznych narracji.

W oparciu o badania, przedstawiam 4 błędne, lecz bardzo powszechne wyobrażenia dotyczące masowych zabójstw.

1. Czy brutalne gry wideo skutkują masowymi zabójstwami?

W poniedziałek rano po ostatnich strzelaninach prezydent Donald Trump wraz z innymi politykami republikańskimi połączyli w swoich wypowiedziach brutalne gry wideo z masowymi strzelaninami.

Przyznaję, że jestem tym zaskoczony, ponieważ w zeszłym roku administracja Trumpa zwołała Szkolną Komisję Bezpieczeństwa, która między innymi badała tę kwestię. Sam w niej zeznawałem, a komisja ostatecznie nie zdołała potwierdzić, że istnieją wystarczające dowody, aby powiązać gry z występowaniem przemocy.

Długoterminowe badania na 8-letnich i starszych dzieciach i młodzieży konsekwentnie pokazują, że gry z użyciem przemocy nie są czynnikiem ryzyka. Potwierdził to amerykański Sąd Najwyższy orzeczeniem w 2011 roku – badania naukowe nie łączą występowania przemocy wśród dzieci z brutalnymi grami.

W 2017 roku Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne (American Psychological Association), a dokładnie Wydział Psychologii i Technik Medialnych oświadczył, że należy przestać łączyć brutalne gry z masowymi strzelaninami. Nadszedł czas, aby położyć kres temu mitowi.

2. Czy masowi zabójcy to zawsze biali nacjonaliści?

Pierwsze doniesienia sugerowały, że strzelec w El Paso był białym rasistą zaniepokojonym imigracją latynoską. Również innym zabójcom, takim jak sprawca mordu w Christchurch w Nowej Zelandii przypięto etykietę zwolennika supremacji białej rasy.

Jeśli jednak spojrzeć na dane, to okaże się, że przynależność etniczna masowych zabójców w USA odzwierciedla w przybliżeniu przekrój amerykańskiego społeczeństwa.

Przynależność rasowa masowych strzelców w porównaniu z ludnością ogółem

Gdy porównamy pochodzenie rasowe masowych zabójców z lat 1982-2019 z populacją amerykańską to okazuje się, że obie grupy mają podobne proporcje.

Żródło danych: Mother Jones
Żródło danych: U.S. Census Bureau

Nienawistne ideologie zazwyczaj przyciągają nienawistnych ludzi. Niektóre strzelaniny, jak na przykład atak na policjantów w Dallas w 2016 roku, były prawdopodobnie motywowane nienawiścią wobec białych. Inni, tacy jak na przykład małżeństwo, które wspólnie zaatakowało w San Bernardino w 2015 roku, popierają inne nienawistne idee, takie jak radykalny islam.

Większość sprawców masowych morderstw nie deklaruje żadnego poparcia dla jakiejkolwiek ideologii.

Mamy też przykłady masowych zabójstw w innych krajach – takich jak kilka śmiertelnych ataków przy użyciu noża w Japonii – na które nie mógł mieć wpływu podział rasowy podobny do obserwowanego w społeczeństwie amerykańskim [broń palna w Japonii jest całkowicie zabroniona – przyp.tłum].

Jeśli chodzi o płeć, to prawdą jest, że większość sprawców masowych morderstw to mężczyźni. Kobiety również mordują, ale zwykle celem są ich własne rodziny.

3. Czy można winić choroby psychiczne?

To, czy choroby psychiczne mają związek z masowymi strzelaninami oraz czy mają wpływ na przestępczość w ogóle, jest sprawą wątpliwą. Na pewno adwersarze po obu stronach mylą się przedstawiając tę kwestię jako zupełnie jasną.

Już w 2002 roku amerykański Secret Service w swoim raporcie, opartym na analizie przypadków wielu strzelanin i wywiadach z zatrzymanymi napastnikami, zauważył występowanie u sprawców chorób psychicznych – zazwyczaj psychozy lub depresji samobójczej.

Choroby psychiczne, takie jak psychoza oraz depresja połączona z cechami antyspołecznymi, są w szerokim ujęciu czynnikami ryzyka dla wystąpienia brutalnych zachowań.

Niektórzy badacze sugerują, że choroba psychiczna nie jest w żaden sposób związana z przestępczością, ale twierdzenie to opiera się na mglistych statystykach. Na przykład, spotkałem się z sugestią, że osoby z chorobami psychicznymi stanowią tylko 5% przestępstw z użyciem przemocy. Jednak twierdzenie to opiera się na badaniach, takich jak to przeprowadzone w Szwecji, które ograniczyło definicję choroby psychicznej tylko do psychozy, której doświadcza poniżej 1% ludności. Jeśli wykazać, że 1% ludzi popełnia 5% przestępstw, to oczywiście rodzi się wniosek, że psychozy zwiększają ryzyko popełnienia przestępstwa.

Należy również podkreślić, że zdecydowana większość osób cierpiących na choroby psychiczne nie popełnia żadnych ciężkich przestępstw. Na przykład jedno z badań wykazało, że około 15% osób cierpiących na schizofrenię popełniło kiedykolwiek brutalne przestępstwo. Podczas gdy popełniło je jedynie 4% osób z grupy bez schizofrenii. Chociaż wyraźnie wskazuje to na wzrost ryzyka, to pozwala również zauważyć, że większość osób cierpiących na schizofrenię w ogóle nie popełnia przestępstw z użyciem przemocy. Ważne jest, aby nie stygmatyzować osób chorych psychicznie, co może zmniejszać ich motywację do poszukiwania leczenia.

Można założyć, że lepszy dostęp do usług w zakresie zdrowia psychicznego przyniósłby korzyści całemu społeczeństwu. Kluczowe jest tu poddanie się terapii osoby, która potencjalnie może popełnić przestępstwo. Jednak skupianie się wyłącznie na zdrowiu psychicznym nie ma prawdopodobnie większego znaczenia w kwestii występowania zjawiska przemocy w ogóle.

4. Czy masowe strzelaniny są coraz częstsze?

Informacje o masowych zabójstwach pojawiające się w środkach masowego przykuwają naszą uwagę. Nie bez znaczenia jest jak często i jak długo media zajmują się tego typu wydarzeniami. Definicja co jest masową strzelaniną, a co nią nie jest, jest przez media traktowana dowolnie. Natomiast sam termin jest używany zamiennie z innymi, takimi jak aktywny strzelec (active shooter).

Używając standardowych definicji i opierając się na danych można zauważyć, że częstość występowania masowych strzelanin pozostaje na stałym poziomie przez ostanie kilkadziesiąt lat.

Masowe strzelaniny w USA w podziale na lata

Pomimo powszechnej opinii, że masowe zabójstwa zdarzają się coraz częściej, dane pokazują, że ich liczba jest stała w ciągu ostatnich kilkunastu lat. W Stanach Zjednoczonych od 2006 r. w 311 masowych strzelaninach zginęło 1714 osób.

Stan na 5 sierpnia 2019. Źródło danych: The USA TODAY/AP/Northeastern University

Stany Zjednoczone doświadczyły wielu masowych zabójstw. Sama powtarzalność tego typu mordów może być przygnębiająca, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że liczba innych brutalnych przestępstw w USA mocno spadła w ciągu ostatnich 25 lat. Warto zadać pytanie, dlaczego masowe zabójstwa są ciągle na podobnym poziomie, podczas, gdy liczba innych zabójstw spada.

Pod względem liczby strzelanin Stany Zjednoczone zajmują miejsce tuż obok Europy Zachodniej, a ich liczba jest dziś niższa niż w poprzednich dekadach sięgając wstecz do lat siedemdziesiątych.

Masowe zabójstwa są straszliwymi tragediami i społeczeństwo musi zrobić wszystko, co tylko możliwe, aby zrozumieć przyczyny i skutecznie im zapobiegać. Jednak należy oddzielić dane od mitów oraz społecznych, politycznych i moralnych narracji, które często narastają wokół tematu przestępczości.

Tylko dzięki chłodnej analizie twardych danych społeczeństwo może zrozumieć w jaki sposób najlepiej zapobiegać tego typu przestępstwom.


Opracowanie na podstawie „Mass shootings aren’t growing more common – and evidence contradicts common stereotypes about the killers

Sąd Najwyższy USA: Prawo do posiadania broni jest najważniejszym rodzajem wolności chronionym przez prawo

Ostatnie strzelaniny w El Paso w Teksasie i Dayton w stanie Ohio wywołały zalew komentarzy wymieniających jako ich przyczynę kontrolę dostępu do broni, choroby psychiczne czy też nacjonalizm. Można zauważyć, że ich cechą wspólną jest traktowanie prawa do posiadania i noszenia broni jako prezentu od rządu. Jednak rząd nie ma tu nic do gadania.

Sąd Najwyższy USA w ciągu ostatnich 11 lat dwukrotnie orzekł, że prawo do posiadania i noszenia broni jest wolnością nie mającą nic wspólnego z polityką. Jest ono najwyższym z najważniejszych rodzajów wolności uznanym w prawie zaraz obok wolności słowa. Wyroki Sądu Najwyższego jasno mówią, że prawo to nie zostało nadane przez ustawodawców. Zapisy prawne jedynie rozpoznają istnienie naturalnego prawa człowieka do samoobrony i zabraniają jakiemukolwiek rządowi – stanowemu czy federalnemu – naruszania go.

Jakakolwiek próba zmuszenia Amerykanów do oddania legalnie posiadanych karabinów w imię tzw. bezpieczeństwa publicznego byłaby niesprawiedliwa, głęboko niekonstytucyjna i historycznie nieamerykańska. Argumentacja, że należy odebrać broń obywatelom, bo ktoś gdzieś użył karabinu do popełnienia przestępstwa jest bezpodstawna.

Takie próby rozbrojenia są również irracjonalne. Osoba, która planuje zabić niewinnych ludzi i tym samym zostać zabita przez policję, nie zważa na przepisy realizując swój straszny cel. Przestępca nie przejmuje się żadnymi zakazami respektowanymi przez praworządną część społeczeństwa. Jeśli zechce użyć broni to i tak ją zdobędzie. W taki czy inny sposób.

Pomimo smutku związanego ze strzelaninami w których zginęło wielu niewinnych ludzi, należy pamiętać, że ograniczanie posiadania broni nie ma wpływu na złoczyńców. Natomiast obecność uzbrojonych i biegłych w posługiwaniu się bronią mieszkańców zawsze skutkuje mniejszą ilością przestępstw i większym bezpieczeństwem całego społeczeństwa.

Czy rząd USA mógł w sposób zgodny z konstytucją wprowadzić zakazać używania broni zabójcom z El Paso i Dayton? Jednym słowem: nie. W opinii Sądu Najwyższego indywidualne prawo do posiadania i noszenia broni jest chronione przez Drugą Poprawkę i obejmuje ono wszystkich ludzi, niestety również tych złych oraz ludzi tworzących legalny rząd.

Rząd? Tak, rząd. A to dlatego, że Druga Poprawka nie została napisana w celu zapewnienia grupie myśliwych prawa do polowania na jelenie. Została napisana, aby zagwarantować możliwość strzelania do tyranów i pracujących dla nich urzędników, jeśli sięgną po naszą wolność lub majątek. Jeśli nie wierzysz, to przeczytaj Deklarację Niepodległości. Usprawiedliwia ona przemoc wobec rządu brytyjskiego.

Rządy są historycznie największymi masowymi mordercami. Kto inny jest na tyle silny by bezkarnie pozbawiać ludzi prawa do obrony indywidualnej wolności?

Teoretycznie wszystko to powinien wiedzieć prezydent Donald Trump, kiedy w zeszły poniedziałek zwrócił się do narodu amerykańskiego. Wśród powodów strzelanin wymienił choroby psychiczne, wolność wyrażania nienawistnych idei w internecie oraz brutalne gry wideo. Wielka szkoda, że najpierw nie skonsultował się z prawnikami.

Prawo federalne zakazuje bowiem przechowywania informacji o problemach psychicznych mieszkańców, chyba, że jest to związane z przymusowym leczeniem lub weryfikacją obywateli (background check). Sam Sąd Najwyższy orzekł, że rząd nie może cenzurować, zakazywać lub karać za opinie wyrażane w internecie tak samo jak nie może zakazywać grania w brutalne gry.

Prezydent w przemówieniu potępił nienawiść. Jednak czy w jego ustach te słowa brzmią wiarygodnie? Pamiętajmy, że nazwał rasistów (ang. white supremacists) w Charlottesville w Wirginii w 2017 „dobrymi ludźmi”. I to pomimo, że jeden z nich przyznał się do morderstwa pierwszego stopnia młodej czarnej kobiety. Już jako kandydat na prezydenta twierdził, że południowo-zachodnie Stany Zjednoczone były „najeżdżane” i „opanowywane” przez Latynosów. [Scott Adams od 2017 roku obnaża fałsz tej anty-trumpowej narracji, przyp. tłumacza]

Ideologia rasistowska jest obecna w manifeście zabójcy z El Paso w zdaniu „powstrzymajmy latynoskich najeźdźców, bo federalni tego nie zrobią” opublikowanym około 20 minut przed rozpoczęciem strzelaniny. Ta ideologia jest dziś o wiele bardziej powszechna niż myśli większość Amerykanów. FBI niedawno zademonstrowało podobne podejście. Nienawiść do ludzi z powodu ich wrodzonych cech rodzi przemoc.

Niektórzy z nas kochają nienawidzić. Mają do tego prawo, ale nie mają prawa wprowadzać w życie swoich przekonań. Każdy człowiek ma prawo do odparcia przemocy używając do tego broni lub dowolnego innego narzędzia.

Prezydent wyraził swoje poparcie dla przepisów określanych mianem „czerwonej flagi„. Tego typu prawo zezwala policjantom oraz sądom na zabieranie broni ludziom uznanym przez nich arbitralnie za niebezpiecznych. Ustawy o tzw. „czerwonej fladze” są niezgodne z konstytucją. Każdy obywatel powinien być uznawany za niewinnego dopóki nie zostanie wymierzona mu kara w skutek sprawiedliwego procesu. Domniemanie niewinności i wymóg sprawiedliwego procesu jest warunkiem wstępnym jakiejkolwiek kary lub sankcji. Nikomu nie można ograniczać wolności na podstawie tego, co teoretycznie może zrobić w przyszłości.

Ronald Reagan potępił działania Rosjan, gdy Ci wykorzystywali raporty psychiatryczne do przewidywania zachowań przestępczych. Obecny prezydent USA popiera ich wprowadzenie.

Stany Zjednoczone to nie Nowa Zelandia, gdzie spanikowany rząd, kierowany strachem i sprowokowany tragedią, może większością głosów naruszyć podstawowe wolności. W Ameryce ani Kongres, ani żaden ze stanów nie może zakazać broni palnej lub podważyć prawo do ich posiadania.

Rząd nie może ingerować w prawa wynikające z Drugiej Poprawki tak samo jak nie może naruszać pozostałych praw podstawowych. Inaczej pozostałe prawa takie jak wolność słowa, prasy, religii, stowarzyszania się, samoobrony, prywatności, przemieszczania się oraz prawo własności nie będą chronione przed zakusami (demokratycznej) większości.

Właśnie dlatego mamy konstytucję.


Opracowanie na podstawie „Supreme Court: Right to bear arms protected by highest category of liberty recognized by law

Ten strzał nie powinien w ogóle paść

Na jednym z pól pod Radomskiem doszło do tragicznego zdarzenia. Myśliwy postrzelił 61-letniego mężczyznę, ponieważ był pewien, że to dzik. Niestety mężczyzna zmarł na miejscu.

Miejsce zdarzenia

Prawo Łowieckie

Na obowiązkowym kursie łowieckim kandydaci na myśliwych zdobywają wiedzę nie tylko o biologii zwierząt czy okresach ochronnych, ale przede wszystkim o sposobach bezpiecznego wykonywania polowania. Zdają z tej wiedzy egzamin składający się z trzech części: pisemnej (test 100 pytań), ustnej (przed komisją PZŁ, w której uczestniczy przedstawiciel policji) i praktyczny na strzelnicy (z broni długiej).

Na bezpieczeństwo na polowaniu indywidualnym i zbiorowych kładzie się na kursie ogromny nacisk. Przystępujący do egzaminu kandydat na myśliwego musi znać na pamięć przepisy z tego zakresu. A przepisy te powstały w trosce o bezpieczeństwo nie tylko uczestników polowania, ale również ludzi, który mogą znaleźć się w rejonie polowania. Kula z lufy kalibru .30 wystrzelona pod odpowiednim kątem może przelecieć nawet 5-6 km i zabić człowieka.

Jednym z wielokrotnie podkreślanych przepisów, jest całkowity zakaz strzału do nierozpoznanego osobiście celu. Myśliwy polujący w nocy jest zobowiązany zachować wyjątkową ostrożność, a w szczególności:

  • znać dokładnie teren w rejonie polowania;
  • nie strzelać w kierunku osad i dróg publicznych;
  • przed strzałem osobiście rozpoznać przez lornetkę cel i teren na linii strzału [tzw. przedpole i zapole]

Dodatkowo przepisy nakładają na myśliwego obowiązek posiadania lornetki i latarki. Wszystko po to, żeby polowanie w nocy było bezpieczne. Myśliwy, który postrzelił człowieka nie zastosował się do wyżej wspomnianego zakazu.

Co poszło źle?

Wpatrując się w nocy w ciemność po jakimś czasie umysł płata figle. Człowiekowi może się wydawać, że leżący przed nim nieruchomy głaz się poruszył. To normalne zjawisko i doświadczył tego na pewno nie jeden myśliwy. Dlatego uważne przyjrzenie się obiektowi do którego strzelamy jest bardzo ważne. Ludzie nie są przystosowani do widzenia w ciemnościach. Dlatego do nocnych polowań powinno się wybierać księżycowe noce. Jest jeszcze inny powód, do którego wrócę później.

Jeśli myśliwy oddał strzał i zabił człowieka, to znaczy, że nie widział ani w lornetce, ani w lunecie jego całej sylwetki. Jest to karygodne niedopatrzenie. Podkreślam, nikt nie pozwala tak strzelać, a na kursach i egzaminach nacisk na kwestie bezpieczeństwa jest ogromny.

Oddanie takiego strzału jest karygodne również z innego powodu: nawet, gdyby myśliwy trafił dzika, to jest to strzał oddany nieetycznie. Na kursie łowieckim wykładowcy poświęcają sporo czasu na temat dobrze oddanego strzału. Myśliwy musi znać miejsca, w które należy strzelać do zwierzyny. Etyczny strzał to strzał celny, który powoduje minimum cierpienia i szybkie zgaśnięcie zwierza. Niezbędne jest do jego wykonania rozpoznanie sylwetki zwierzęcia.

Co więcej, myśliwy powinien wiedzieć, jak zachować się po strzale. Jak rozpoznać po reakcji zwierzyny w jaką jej cześć trafił. To wszystko jest na szkoleniu przed egzaminem. Etyczny myśliwy uszanuje przykry moment pozbawienia jej życia: nie zbliży się do ubitego zwierza zanim on nie zgaśnie. Szacunek w tradycji łowieckiej podkreśla się m.in. przez udekorowanie zdobyczy tzw. złomem czyli np. ułamaną gałązką z pobliskiego drzewa. Po czym odczekuje chwilę w ciszy z kapeluszem w ręku. W ten sposób myśliwi oddają hołd zwierzynie, która oddała życie, żebyśmy my mogli żyć.
Na marginesie: dzisiejszy przemysł mięsny słabo w tym zestawieniu wypada. Nie będę wstawiał tu linków, bo nagrania z chińskich czy niemieckich ubojni można znaleźć bez trudu na YouTube.

Dlaczego noktowizja i termowizja nie jest rozwiązaniem

Pojawienie się ASF i związane z tym naciski rolników na zwiększenie odstrzału dzików wymusiły zmianę w prawie. Noktowizja stała się legalna dwa lata temu. Minister Środowiska podpisał rozporządzenie wprowadzające zmiany w regulaminie polowań, dopuszczając do polowań w nocy na dziki optyczne urządzenia noktowizyjne i termowizyjne. Zgoda obowiązuje wyłącznie na obszarach objętych restrykcjami związanymi z obecnością wirusa ASF. Celem dopuszczenia tych urządzeń jest poprawienie skuteczności wykonywania polowania na dziki, co z kolei powinno pomóc zahamować rozprzestrzenianie się afrykańskiego pomoru świń (ASF), groźnej choroby zakaźnej zwierząt zwalczanej z urzędu (niepolujący mieszczanie muszą przecież coś jeść).

W pewnym stopniu rozumiem działania Ministra Środowiska. Naciskom rolników, którzy dostarczają schabowe na stoły „elity intelektualnej” z wielkich miast ciężko się oprzeć. Jest to wyjątkowa sytuacja. I tak powinna być traktowana.

Jednak są jeszcze myśliwi, dla których ważniejsze od ubicia zwierza, posiadania nowego błyszczącego karabinu z noktowizją i super terenowego samochodu, jest samo podchodzenie zwierzyny, tzw. gra łowiecka. Nie potrzebują do tego noktowizji. Wytrawny myśliwy poczeka na księżycową noc. Jeśli dziki będą za daleko na strzał (co określają przepisy), zejdzie z ambony i cicho je podejdzie. To jest właśnie prawdziwe polowanie, to jest źródło prawdziwych łowieckich emocji. Strzelanie na 200 m w nocy z noktowizorem to nie łowiectwo, to eksterminacja.

Myślistwo bowiem to nie jest wojsko. Nie powinno tu być miejsca na noktowizję, termowizję czy ubiór w wojskowe łaty. Nie taka jest nasza tradycja. Ani Bolesław Chrobry, ani Ignacy Mościcki, ani Fryderyk Chopin, ani Włodzimierz Puchalski nie polowali z noktowizorami.

Wiem, czasy się zmieniają. Ale wróćmy do powodu dlaczego nie każda noc jest dobra na polowanie. Otóż zwierzynie też trzeba dać odpocząć. Zwierzęta żerują głównie od zachodu słońca do świtu. Jeśli będziemy polować na nie co noc z noktowizją, to nigdy nie zaznają spokoju. Celem łowiectwa nie jest masowa eksterminacja zwierząt, którym należy się szacunek i człowiek nie powinien przekraczać pewnych granic etycznych.

Podsumowanie

Myśliwy miał pecha, że na polu w środku nocy zjawił się człowiek. Teoretycznie nie powinno go tam być. Jednak nic nie tłumaczy, dlaczego oddał strzał zanim przyjrzał się dokładnie celowi. Nikt nie kazał mu strzelać. Poniesie teraz tego konsekwencje. Oby wszyscy polujący wyciągnęli z tego naukę na przyszłość.

Serial HBO Czarnobyl pokazał porażkę komunizmu

Wiele osób ogląda nowy mini-serial HBO pt. Czarnobyl, który patrząc na recenzje i opnie, popularnością ma szansę przebić Grę o Tron.
Bill Wirtz udał się na Ukrainę, żeby na własne oczy zobaczyć Strefę Wykluczenia.

Źródło: Pixabay

Porażka komunizmu

Na obwodzie 30 kilometrowej strefy znajduje się stanowisko kontroli granicznej na którym funkcjonariusze dokonują kontroli paszportowej i rejestracji wycieczek. Przy wyjeździe ze strefy na tym samym punkcie kontrolnym zwiedzający są sprawdzani pod kątem napromieniowania. Osoby wjeżdżające do strefy muszą nosić długie spodnie i długie rękawy, a jedzenie i spożywanie napojów w terenie otwartym jest zabronione. Nie wolno niczego dotykać, a tym bardziej zabierać ze sobą.

Po dotarciu w rejon oddalony tylko o 10 kilometrów od reaktora, licznik Geigera pokazuje w niektórych lokalizacjach wyższe poziomy promieniowania. Przewodnicy chętnie nam je wskazywali. Z pewnymi zastrzeżeniami ludzie w Czarnobylu pracują i żyją znów normalnie. Po zbudowaniu nowego sarkofagu reaktora w 2016 roku poziom promieniowania jest niższy niż niż przy locie samolotem na wysokości 10.000 metrów. Dawka która otrzymałem podczas ośmiogodzinnej wizyty, była 25 razy niższa niż w przypadku prześwietlenia klatki piersiowej. Dzisiejsze wizyty w Czarnobylu są więc prawdopodobnie bezpieczne. Nie zawsze tak było.

Czarnobyl bardzo dokładnie przedstawia, jak ludność Prypeci, miasta, w którym mieszkali pracownicy elektrowni jądrowej, była utrzymywana w niewiedzy, a nawet zmuszana do pracy wokół reaktora pomimo niebezpiecznie wysokiego poziomu promieniowania. Dawka promieniowania jaką otrzymali mieszkańcy zmienia skład krwi, co może doprowadzić do śmiertelnych i bolesnych form raka. Komunistyczni aparatczycy Związku Radzieckiego po awarii nie chcieli przyznać się do pomyłki ani porażki. Moskwa jasno dała do zrozumienia ludności, że energia jądrowa jest bezpieczna i że państwo nie popełniło błędu. Dopiero kiedy radioaktywny deszcz spadł na Europę Zachodnią i Północną, blokująca wszelkie informacje żelazna kurtyna radzieckiej machiny propagandowej nie zdołała ukryć prawdy przed oczami świata.

Awaria w Czarnobylu miała dwie przyczyny: brak środków finansowych Związku Radzieckiego (co spowodowało oszczędności infrastrukturalne) oraz niekompetencja i arogancja szefostwa reaktora. Anatoly Dyatlov był zastępcą głównego inżyniera elektrowni jądrowej w Czarnobylu i nadzorował test bezpieczeństwa reaktora jądrowego RBMK w nocy z 26 kwietnia 1986 roku.

Celem testu było wyeliminowanie potencjalnego problemu bezpieczeństwa: podczas ewentualnej przerwy w dostawie prądu generator awaryjny potrzebował 60 sekund na przepompowanie wody przez rdzeń elektrowni. Dyatlov nie zastosował się do procedury testowej uruchamiając nieodwracalnie reakcję łańcuchową. Poważne wady w budowie elektrowni, ukryte świadomie przez radziecką maszynę propagandową, doprowadziły do ostatecznie do eksplozji rdzenia reaktora.

Oszustwo

Według przewodników z Czarnobyla serial HBO nadmiernie dramatyzuje całe wydarzenie wprowadzając nieprawdziwe elementy. Nie ma dowodów na to, że wysoki poziom promieniowania może powodować metaliczny posmak w ustach. Promieniowanie może wpłynąć na funkcje neurologiczne jednak jest bardzo mało prawdopodobne, aby wszyscy strażacy doświadczyli tego samego uczucia jednocześnie. Eksplozja w reaktorze nie wytworzyła jasnego światła wystrzeliwującego w niebo, jak to zostało przedstawione w serialu.

Jednak działania radzieckiej maszyny propagandowej przedstawione zostały dokładnie. Ślepe zaufanie do państwa połączone z tuszowaniem prawdy przez rząd doprowadziło do śmierci wielu ludzi. Mogło też doprowadzić do najgroźniejszej w historii ludzkości katastrofy spowodowanej przez człowieka (w serialu znajdujemy wyjaśnienie, jak udało się uniknąć najgorszego scenariusza olbrzymim kosztem ludzkim).

To ile osób zginęło z powodu katastrofy w Czarnobylu pozostaje przedmiotem debaty, która ma charakter polityczny. Związek Radziecki podał, że bezpośrednich ofiar śmiertelnych było tylko 31, w tym personel elektrowni jądrowej i pierwsi strażacy, którzy zginęli w wyniku napromieniowania. Ale ile ludzi umarło potem? Ten temat jest nieprecyzyjnie przedstawiony w serialu HBO. Można odnieść wrażenie, że zginęli wszyscy strażacy, podczas gdy tylko 20% z nich zmarło w wyniku promieniowania.

Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) rzeczywista liczba osób, które zmarły na skutek katastrofy w Czarnobylu wynosi 4000. W wyniku 20-to letnich międzynarodowych badań ustalono:

„Około 1000 pracowników elektrowni oraz pracowników służb ratowniczych było w znacznym stopniu narażonych na wysokie promieniowanie pierwszego dnia wypadku; można przyjąć, że spowodowało ono około 2200 zgonów wśród ponad 200 000 pracowników służb ratowniczych narażonych w latach 1986-1987.”

Ukrywanie prawdy przez komunistów

Związek Radziecki tuszował skutki katastrofy, a Federacja Rosyjska nie chce ponosić żadnej odpowiedzialności (która miałaby charakter finansowy) związanej z Czarnobylem. Obecnie wiedza inżynieryjna i finansowanie pochodzą od społeczności międzynarodowej, a bezpośrednie konsekwencje ponosi niepodległa Ukraina.

Z drugiej strony, konsekwencje katastrofy są wykorzystywane przez przeciwników elektrowni atomowych. Przykładowo, Michael Shellenberger w artykule napisanym dla Forbes’a kwestionuje szacunki ONZ i podważa wiele twierdzeń z miniserialu HBO. Czarnobyl ciągle jest wykorzystywany w celu podkopywania zaufania do energii jądrowej. W rzeczywistości incydent z czasów ZSRR ma niewiele, lub nawet nic, wspólnego z nowoczesnymi elektrowniami jądrowymi. Shellenberger przedstawia jednak sprawy w ciemnych barwach. Serial HBO ukazuje niekompetencję kolektywistycznego superpaństwa równie dobrze jak przejaskrawia konsekwencje napromieniowania.

Każdy kto dziś odwiedza to miejsce może zobaczyć jakie koszty ponieśli ludzie w wyniku awarii spowodowanej przez Związek Radziecki. Wszędzie widać ślady pośpiesznej ewakuacji z Prypeci. Wśród opuszczonych supermarketów, szpitali i można znaleźć porzucone zabawki dla dzieci. Katastrofa jądrowa w Czarnobylu była jedną z najgorszych porażek komunizmu. Autorytaryzm wpisany w system rzutował na zachowanie podwładnych, co uniemożliwiało podważanie ich opinii i reagowanie na nadużycia. Gdyby komunistom tak bardzo nie zależało na ratowaniu twarzy, można by uniknąć wielu ludzkich cierpień.

Czarnobyl nie jest porażką technologii (wiedza w tym zakresie jest dziś o wiele lepsza; nigdy w latach 80-tych nie doszło do podobnej sytuacji na Zachodzie), ale porażką kolektywizmu i ślepego zaufania do władzy państwa. Wypadek w Czarnobylu powinien służyć jako lekcja, że komunizm jest w stanie zniszczyć wszystko co dobre.


Opracowanie na podstawie What You See When You Visit the Chernobyl Exclusion Zone


To możesz zobaczyć mapkę z naniesionymi lokalizacjami elektrowni atomowych i odczytami z czujników radiacji utrzymywanymi przez osoby prywatne.