Mit, że australijskie przepisy dotyczące broni zmniejszyły liczbę zabójstw

Sytuacja jest bardziej skomplikowana niż sugerują nam mass-media i politycy.

W następstwie strzelaniny z 15 marca w Nowej Zelandii, zwolennicy nowych restrykcji w Nowej Zelandii wskazują na Australię jako na „dowód”, że jeśli rząd wprowadzi restrykcyjną ustawę taką jak Australijska Narodowa Umowa o Broni Palnej, to nagle zmniejszy się liczba zabójstw.

Na dowód tej hipotezy wskazują fakt, że liczba zabójstw zmniejszyła się w Australii po 1996 roku, kiedy to wprowadzono tego typu zmiany w prawie.

Istnieją co najmniej dwa problemy z takim podejściem. Po pierwsze, liczba zabójstw malała w Europie Zachodniej, Kanadzie i Stanach Zjednoczonych od początku lat 90. Fakt, że ta sama tendencja miała miejsce w Australii, nie świadczy o wpływie wprowadzonych zmian na cokolwiek. Po drugie, zabójstwa w Australii zdarzały się tak rzadko jeszcze przed przyjęciem przepisów z 1996 r., że z lekkich ruchów w górę lub w dół nie można wyciągać żadnych wniosków.

Zniżkujący trend

Jak zauważył prawnik Michael Tonry:

Obecnie panuje powszechna zgoda, przynajmniej co do rozwiniętych krajów anglojęzycznych i Europy Zachodniej, że wzorce zabójstw zmieniają się praktycznie równolegle od lat 50. Okresy spadków są trochę przesunięte względem siebie, ale wspólny wzorzec jest oczywisty. Wskaźniki zabójstw wzrastały znacznie w latach 60-tych, osiągnęły najwyższy poziom mniej więcej na początku lat 90-tych i od tego czasu znacznie spadły.

Tak właśnie było w Stanach Zjednoczonych. Liczba zabójstw spadała przez 51 lat, aby w 2014 r. osiągnąć poziom niespotykany od 1963 r. Było to zgodne z ogólną tendencją: szczytowe wartości na początku lat dziewięćdziesiątych, a następnie gwałtowny spadek. Nie możemy jednak wskazać żadnych nowych krajowych środków kontroli broni, które spowodowały taki spadek. Co więcej, w tym okresie znacznie wzrosła liczba broni będącej w posiadaniu przez społeczeństwo.

Wskaźnik zabójstw w USA (x per 100.000; źródło: FBI)

W Australii sytuacja rozwijała się według tego samego schematu, chociaż nie gromadzono tam danych o zabójstwach na poziomie krajowym przed początkiem lat 90-tych:

Źródło: Znormalizowane wskaźniki zabójstw na 100 000 mieszkańców, cztery kraje anglojęzyczne, w różnych latach do 2012 roku. Zobacz „Why Crime Rates are Falling Through the Western World” Michaela Tonry’ego.

Jednym z powodów, dla których gromadzenie danych o zabójstwach w Australii jest relatywnie nowym zjawiskiem jest fakt, że przestępstwa te są tam tak bardzo rzadkie. Ich agregowanie na poziomie krajowym nie było po prostu dla nikogo kwestią priorytetową.

Australia jest słabo zaludnionym krajem z zaledwie kilkoma milionami ludzi więcej niż stan Floryda. W czasie, gdy poziom zabójstw osiągnął maksimum na początku lat 90-tych XX wieku, liczba zabójstw w Australii wyniosła około 300. Oznacza to, że w najgorszym roku pod względem ilości przestępstw liczba zabójstw wzrosła tylko o 20-30. Co spowodowało jednak widoczne wahania ogólnego poziomu zabójstw.

Prowadzi nas to do innego problemu związanego z wykorzystaniem danych dotyczących zabójstw po 1996 r. jako ostatecznego dowodu czegokolwiek. Liczby te są zbyt małe, abyśmy mogli wyciągnąć z jakieś pewne wnioski. Jak napisał analityk danych Leah Libresco w 2017 roku w The Washington Post:

„Zbadałem zaostrzenie przepisów dotyczących broni w Wielkiej Brytanii i Australii, i doszedłem do wniosku, że nie dają one podstaw do twierdzenia jaka powinna być w tej sprawie polityka amerykańska. Żaden naród nie doświadczył spadku liczby strzelanin lub innych przestępstw związanych z bronią, które można by przypisać programom odkupu broni i wprowadzonym zakazom. W Australii masowe strzelaniny były zbyt rzadkie, aby ich brak po wprowadzeniu programu odkupu broni była wyraźnym dowodem postępu. Zarówno w Australii, jak i w Wielkiej Brytanii, restrykcje dotyczące broni miały niejednoznaczny wpływ na inne przestępstwa związane z bronią lub liczbę związanych z tym zgonów….”

Nie przeszkadza to wielu dziennikarzom z mainstreamu w twierdzeniu, że spadek liczby zabójstw można z całą pewnością przypisać wprowadzonym ograniczeniom w zakresie dostępu do broni.

Dziennikarze nie spieszą się też aby zauważyć, że często poluzowanie przepisów przez władzę przynosi pozytywny skutek . Na przykład w latach 90-tych wiele stanów zliberalizowało w znacznym stopniu przepisy dotyczące broni, pozwalając na noszenie broni w ukryciu i ograniczając kontrolę do minimum. Oczywiście, że taki The New York Times nie powiedział wtedy: „Liczba zabójstw w Ameryce spadła po poluzowaniu przepisów dotyczących broni”.

Nie twierdzę oczywiście, że zmiany w prawie dotyczącym broni same w sobie bezsprzecznie „dowodzą”, że wprowadzenie prawa do noszenia broni w ukryciu zmniejsza liczbę zabójstw. Ale gdyby spojrzeć na tą sprawę według tych samych standardów, które stosuje większość dziennikarzy głównego nurtu, to powinni oni na tego typu czynniki uczciwie zwrócić uwagę.

W obliczu braku dowodów na to, że zmiana prawa wprowadzona w Australii w 1996 r. zmieniła trend i był on inny niż w USA i Kanadzie, zwolennicy restrykcji zmieniają zwykle strategię. Wskazują, że wskaźniki zabójstw w Australii są niższe niż w USA. Problem z tą strategią polega oczywiście na tym, że wskaźniki zabójstw w Australii nie były porównywalne ze wskaźnikami w USA ani przed, ani po 1996 roku. Przyczyny różnic we wskaźnikach pomiędzy tymi dwoma krajami wyraźnie istniały jeszcze przed wprowadzeniem w obu krajach dodatkowych regulacji dotyczących broni. (Należy również zwrócić uwagę, że kilka stanów USA, z których niektóre mają bardzo łagodne przepisy dotyczące broni, ma bardzo niskie wskaźniki zabójstw porównywalne z australijskimi).

Podejmowano liczne próby wyjaśnienia tej sytuacji i na wiele sposobów uzasadniano politykę kontroli broni. Sprowadzało się to do niekończących się prób wykorzystania analizy regresji w celu znalezienia korelacji między polityką dotyczącą broni a wskaźnikami zabójstw. Często są one interesujące, ale ich wartość opiera się wyłącznie na znalezieniu właściwych ram teoretycznych, za pomocą których można zidentyfikować najważniejsze czynniki.

Osoby zajmujące się polityką społeczną, które nie mają dobrych podstaw w kwestiach związanych z przestępczością, zazwyczaj wskazują na wprowadzenie zakazów prawnych jako kluczowy czynnik wpływający na wskaźniki zabójstw. Jest to zupełnie odmienne podejście to prezentowanego przez te osoby, które zajmują się badaniem długoterminowych trendów.

Znany badacz kryminalistyczny Eric Monkonnen w swoim eseju „Zabójstwa: Wyjaśnienie wyjątkowości Ameryki”, zidentyfikował cztery czynniki, które jego zdaniem najprawdopodobniej wyjaśniają wyższe wskaźniki zabójstw w Stanach Zjednoczonych: mobilność ludności, zdecentralizowane egzekwowanie prawa, podziały rasowe spowodowane niewolnictwem oraz ogólnie większa tolerancja dla zabójstw.

Monkonnen podsumowuje: „Założenie, że brak broni w Stanach Zjednoczonych doprowadziłby do parytetu z Europą, jest błędem. Przez ostatnie dwa stulecia, nawet bez broni, amerykańskie wskaźniki byłyby prawdopodobnie jeszcze wyższe„.

Wnioski Monkonnena niekoniecznie czynią go leseferystą w kwestii kontroli broni. Ilustrują one jednak uznanie przez Monkonnena faktu, że czynniki powodujące różnice w odsetku zabójstw pomiędzy dwoma bardzo różnymi społeczeństwami wykraczają daleko poza związek z jednym lub dwoma aktami prawnymi. A jeśli prawo o kontroli broni ma być postrzegane jako przyczyna spadku liczby zabójstw, musi być jasno określone co miało miejsce „przed i po zmianie” prawa w danej jurysdykcji, w której zmiany te przyjęto. Porównania do innych krajów nie mają tu żadnego sensu.

Wskaźniki samobójstw są w Australii znów na poziomie sprzed 1996 r.

W obliczu faktu, że liczba zabójstw nie zmieniła się jednak bardzo po 1996 r., niektórzy zwolennicy australijskiego ustawodawstwa dotyczącego kontroli broni próbowali ratować swoją tezę twierdząc, że dodatkową korzyścią zmiany prawa był spadek liczby samobójstw. Jest to powszechnie spotykana strategia zwolenników kontroli broni, którzy często twierdzą, że kontrola broni jest środkiem zapobiegania samobójstwom.

Oczywiście nie jest trudno znaleźć nagłówki prasowe mówiące o tym, że „liczba samobójców zmniejszyła się” w Australii po przyjęciu ustawy z 1996 roku. Ale Australia napotyka tutaj na podobny problem jak w przypadku kontroli broni: liczba samobójstw znacznie spadła w tym samym czasie w Kanadzie, Stanach Zjednoczonych i w wielu krajach Europy.

Ponadto w ostatnich latach liczba samobójstw w Australii i USA ponownie wzrosła. Nie ma wątpliwości, że liczba samobójstw spadła w latach 1995-2006, z 12 na 100 000 poniżej 9 na 100 000. Jednak później wskaźniki samobójstw osiągnęły najwyższy od dziesięciu lat poziom aby w 2015 r. wzrosnąć ponownie do 12 na 100 000, czyli do poziomu porównywalnego z tym, jaki istniał przed wprowadzeniem ustawy w 1996 r. Innymi słowy, liczba samobójstw jest znowu tam, gdzie była przez zmianą prawa. Jest rok 2018 r. a my wciąż słyszymy o tym, jak to kontrola broni powoduje spadek liczby samobójstw.

Ogólnie rzecz biorąc jest to poziom dyskursu do którego przyzwyczailiśmy się w mediach i u polityków. Nawet najsłabsza korelacja związana z uchwaleniem ustawy o kontroli broni jest uznawana za główny czynnik powodującym spadek liczby zabójstw. Tymczasem sytuacja odwrotna, gdy złagodzenie przepisów dotyczących broni zbiegnie się w czasie ze spadkiem liczby zabójstw (jak to miało miejsce w USA), jest przez media i polityków ignorowana. Tak naprawdę, to w obu przypadkach sytuacja jest zawsze bardziej skomplikowana niż sugerują to dziennikarze i media.

Nie mamy co się oszukiwać, że nasza argumentacja ograniczy dążenia lewicy do wprowadzenia nowych przepisów dotyczących broni w Nowej Zelandii. W Australii w 1996 roku zaostrzono przepisy związane z dostępem do broni zaledwie 12 dni po masakrze. Posłużyła ona do uzasadnienia wprowadzenia nowych, restrykcyjnych przepisów. Wygląda na to, że nowozelandzcy politycy próbują przyjąć jeszcze bardziej niefrasobliwą postawę pomijając w ogóle dyskusję czy debatę na ten temat. Tymczasem w Norwegii, gdzie w 2011 roku Anders Brevik zamordował 77 osób, w tym 67 osób za pomocą samopowtarzalnej broni palnej, rząd nie wprowadził żadnych istotnych zmian w przepisach dotyczących kontroli broni aż do roku 2018.


Żródło: Australia’s Gun Laws and Homicide: Correlation Isn’t Causation (mises.org)

Amerykańska lewica kibicuje nowozlandzkiemu zaborowi broni

Właścicielom broni po raz kolejny przypomniano, że ostatecznym celem zwolenników kontroli broni jest wprowadzenie całkowitego zakazu jej posiadania i finalnie jej konfiskata.

Od czasu haniebnego ataku terrorystycznego w Christchurch w Nowej Zelandii amerykańscy politycy, działacze i media zapewniają o swoim pełnym poparciu dla wysiłków rządu Nowej Zelandii mających na celu wprowadzenie zakazu posiadania i konfiskatę broni palnej praworządnym posiadaczom.

Hilary Clinton i Bernie Sanders

W dniu 21 marca rząd Nowej Zelandii wydał zarządzenie, które natychmiast przeklasyfikowało część powszechnie używanych przez cywili samopowtarzalnych rodzajów broni na „wojskowe półautomatyczne” określane skrótem MSSA (Military-Style Semi-Automatic). W wydanym rozporządzeniu zmodyfikowano definicję MSSA, aby od teraz obejmowała kolejne grupy broni,

a) samopowtarzalną broń palną, która może być używana z dołączanym magazynkiem (poza magazynkami do nabojów o kalibrze 0,22 cala lub mniejszym), który jest w stanie pomieścić więcej niż 5 naboi;

b) samopowtarzalną broń palną, która jest bronią strzelecką i która może być używana z dołączanym magazynkiem o pojemności większej niż 5 nabojów.

dodatkowym zarządzeniu zawarto przepisy wymagające od licencjonowanych dystrybutorów, aby zmienili prowadzone przez siebie ewidencje w taki sposób, by odzwierciedlały nową klasyfikację.

Posiadanie broni określanej jako MSSA w Nowej Zelandii jest już i tak mocno ograniczone. Przepisy wymagają, aby podmiot posiadający licencję na broń ubiegał się dodatkowo przed zakupem jednostki zakwalifikowanej jako MSSA o trudną do uzyskania kategorię „E”.

Okazuje się, że podjęte przez rząd działania to tylko tymczasowe rozwiązania. W oświadczeniu skierowanym do społeczeństwa premier Jacinda Ardern wyraźnie stwierdziła, że zarządzenie jest „środkiem przejściowym do czasu wejścia w życie szerszego zakazu„, a prace nad zmianą przepisów trwają.

Premier Ardern powiedziała również, że w Nowej Zelandii zostanie wprowadzony „zakaz stosowania wszelkich samopowtarzalnych karabinów szturmowych w stylu wojskowym„. Co więcej „zakazane będą również części używane do przekształcania tych karabinów w karabiny typu MSSA, a także wszystkie magazynki o dużej pojemności„.

Podobnie jak w przypadku rozwiązań wprowadzonych jakiś czas temu w Australii, nowozelandzkie działania spowodują konfiskatę posiadanej przez obywateli broni palnej. Pani Ardern powiedziała, że jej „gabinet poinstruował urzędników w celu opracowania programu wykupu broni„.

Minister policji Stuart Nash zachęcił właścicieli broni do pozbywania się jej. Pan Nash powiedział, że „policja przygotowuje się, aby umożliwić wycofanie tej broni z obiegu, co będzie wspierane przez nowozelandzkie wojsko, aby umożliwić bezpieczne przechowywanie, transport a następnie zniszczenie karabinów szturmowych i MSSA„.

Premier Ardern dodała: „Ogłoszone dziś działania są pierwszym krokiem rządu. Będziemy nadal wprowadzać bardziej restrykcyjne i skuteczne zasady wydawania licencji, zwiększać wymogi dotyczące przechowywania oraz kary za nieprzestrzeganie przepisów dotyczących broni„.

Nowe środki kontroli broni w Nowej Zelandii to nic innego jak wojskowa konfiskata powszechnie posiadanej przez praworządnych Nowozelandczyków broni palnej.

Hillary Clinton poparła na Twitterze konfiskatę zapowiedzianą przez premier Ardern mówiąc: „Pod przywództwem @jacindaardern, Nowa Zelandia zakazała karabinów szturmowych i samopowtarzalnej broni wojskowej zaledwie sześć dni po atakach w meczecie w Christchurch. Urzędnicy państwowi nie poprzestali na pustych słowach, opiniach i modlitwie. Zdecydowali się działać„. W 2015 roku Clinton wyraziła swoje poparcie dla konfiskaty broni [w USA] w stylu w jakim zrobiono to kiedyś w Australii.

Kandydat na prezydenta Demokratów senator Bernie Sanders oświadczył na Twitterze: „Oto jak wygląda prawdziwe działanie mające na celu powstrzymanie przemocy z użyciem broni. Musimy pójść w ślady Nowej Zelandii, odebrać inicjatywę NRA i zakazać sprzedaży i dystrybucji broni palnej w Stanach Zjednoczonych„.

Inny Demokrata, senator Chris Murphy, opublikował na Twitterze wystąpienie premier Ardern z komentarzem: „Zobacz. To nie jest takie trudne„.

Alexandria Ocasio-Cortez, kongresmenka z partii Demokratycznej, napisała na Twitterze: „W ciągu kilku dni od zdarzenia w Christchurch Nowa Zelandia podjęła działania w celu wycofania broni wojskowej z rynku konsumenckiego. Tak wygląda prawdziwe przywództwo„.

Organizacja „Moms Demand Action”, zależna od medialnego konglomeratu Michaela Bloomberga zajmującego się kontrolą broni w ramach „Everytown for Gun Safety”, zacytowała na Twitterze wpis Nicholasa Kristoffa z New York Timesa, kibicującego działom premier Ardern, zatytułowany „Nowa Zelandia pokazuje USA, jak wygląda przywództwo„.

Również wszechobecna lewicowa działaczka i była dziennikarka Shannon Watts poparła działania premier Ardern w zakresie konfiskaty w kilku tweettach.

New York Times zamieścił artykuł wspierający działania rządu Nowej Zelandii. Powtórzył w nim praktycznie to samo co w artykule z 2015 roku, w którym redakcja gazety opowiada się za konfiskatą broni.

Konfiskata broni, a nie „zdroworozsądkowa reforma”, jest ostatecznym celem zwolenników kontroli broni. Cel ten istniał na długo przed atakiem w Christchurch. Ostatnia reakcja lewicowych polityków w USA na działania podjęte przez rząd Nowej Zelandii ujawnia ich prawdziwe zapędy.

Wszyscy zwolennicy prawa do broni powinni uświadamiać społeczeństwo co do faktycznego celu amerykańskiej lewicy i współdziałać przeciwko wszelkim pomysłom, które mogą pomóc lewicy ten cel osiągnąć.


Źródło: U.S. Politicians Cheer New Zealand Gun Confiscation


Wygląda na to, że rząd nowozelandzki tylko czekał na pretekst, żeby wprowadzić kolejne ograniczenia. Ponieważ szaleńcy i przestępcy zawsze znajdą sposób na skrzywdzenie niewinnych ludzi, to działania rządu będą miały jeden skutek: uniemożliwią zwykłym obywatelom skuteczną obronę.

Presja na pozbawienie zwykłych ludzi środków do obrony rośnie na całym świecie i nie nie wskazuje na to, żeby miała zmaleć. Szkoda, że w Polsce, której ludność tak bardzo ucierpiała w ostatnich dziesięcioleciach ze strony lewicowych ideologii świadomość narastającego zagrożenia jest znikoma.

Dopóki prawo do broni jest tylko przywilejem wynikającym z jakiejś ustawy o broni i amunicji, dopóty rząd może je odebrać w ułamku sekundy, a cały cywilny arsenał przekazać na złom.


PS. O socjalizmie w Nowej Zelandii, i historiach jakie niektórzy na pewno skojarzą z rodzimym PRL-em, można przeczytać w interesującej książce „Nowozelandzkie odrodzenie gospodarcze” autorstwa Richarda Prebble, byłego premiera tej zielonej wyspy.

Zakaz stosowania broni w samoobronie – rząd chce pozwolić cię zamordować

„Zapewnienie cywilom ograniczonego dostępu do broni palnej w celu zapewnienia porządku publicznego” – Projekt zmiany ustawy o broni w RPA

Pierwotnie rozważałem użycie następujących tytułów: „Minister Policji chce, żebyś został zamordowany” oraz „Minister Policji chce, żeby kobiety były gwałcone”.

Obydwa są równie dobre i precyzyjne. Jednak żaden z nich nie dotyka sedna problemu. Zwróć uwagę, że frontalny atak mający na celu rozbrojenie ludności cywilnej jest czymś więcej niż tylko działaniem jednej osoby. Dziś rano przeczytałem projekt poprawek do FCA (Firearm Control Amendment Bill — wniosek o zmiany w ustawie o kontroli broni palnej w Republice Południowej Afryki). I są one bardzo, bardzo, bardzo złe. Zapraszam do przeanalizowania niektórych z nich.

Broń do obrony zakazana

Sekcja 13 została usunięta. Projekty wniosków całkowicie ją uchylają (wraz z sekcją 14). W projekcie stwierdza się, że „wnioskodawca nie ma uzasadnionego powodu posiadania broni palnej, jeżeli zamierza posiadać broń palną do ….(a) samoobrony lub ochrony jakiejkolwiek innej osoby„.

Ludzie, przecież taki powód istnieje. Żyjemy w kraju znajdującym się na 7 miejscu według liczby zabójstw. A rząd chce zakazać nam broni do samoobrony.

Średnio 57 osób dziennie jest mordowanych w RPA, a nasz wskaźnik zabójstw w latach 2017/18 wzrósł o 6,9%. Do tego dochodzi złe zarządzanie i korupcja, które zdziesiątkowały zdolności policji do walki z przestępczością. Od maja 2012 r. do maja 2018 r. całkowita liczba cywilnych ochotników wspierających policję zmalała o 86%.

Rezerwiści Ci są darmowym źródłem wysoce zmotywowanych wolontariuszy. Ich wkład został w haniebny sposób zmarnowany przez arogancję i nieudolność kierownictwa South African Police Service i Ministerstwa Policji. To policja robi z własnymi zasobami jest też nie mniej przerażające.

W rzeczywistości nie tylko jesteś całkowicie zdany na siebie samego, z czasem reakcji policji mierzonym w godzinach, a nie minutach, ale w dodatku rząd chce zakazać jedynych skutecznych środków dostępnych Ci, aby chronić siebie i swoich bliskich.

Niedorzeczne ograniczenia dla posiadaczy licencji S15 i S16

Oprócz tego, że wszyscy staną się bezbronnymi ofiarami, to także strzelcy sportowi i myśliwi są zaciekle atakowani. Po zmianach będziesz mógł mieć maksymalnie dwa pistolety. Dozwolone będzie posiadanie maksymalnie 8 sztuk broni palnej (jeśli posiadasz licencję DSS (Dedicated Sport Shooter).

Maksymalny limit amunicji wyniesie 25 naboi na licencję. Tak, dwadzieścia pięć. Posiadacze licencji DSS będą mogli ubiegać się o zwolnienie z tego ograniczenia w wyjątkowych okolicznościach.

Otrzymanie pozwolenia na samopowtarzalny karabin lub strzelbę (które będzie można posiadać w liczbie maksymalnie dwóch sztuk), będzie obarczone wymogiem posiadania licencji DSS przez co najmniej dwa lata.

Ponadto wszystkie licencje S15 i S16 będą ważne tylko przez 5 lat.

Proponowane limity są oczywiście czysto arbitralne. Nie są one zakotwiczone w żadnym racjonalnym argumencie, ani w żaden sposób uzasadnione. Posiadanie broni przez strzelców sportowych i myśliwych z pewnością nie stanowi zagrożenia dla bezpieczeństwa społeczeństwa. Wręcz przeciwnie. Zdrowe i tętniące życiem strzelectwo sportowe oraz myślistwo są podstawą odpowiedzialnego i bezpiecznego posiadania broni palnej przez cywilów. Nie można nie doceniać znaczenia tych instytucji, a krzywda wyrządzona tym grupom przyniesie nieskończenie więcej szkody niż pożytku.

Skąd się więc biorą te tyraniczne pomysły?

Dlaczego takie zmiany są proponowane?

Kolekcjonerzy, zawodowi myśliwi, firmy ochroniarskie, sprzedawcy broni oraz strzelcy używający broni czarnoprochowej również zostali w tym dokumencie zaatakowani. Nie miałem czasu, aby przeczytać wszystko, ale załączam link do planowanych zmian. To nic innego, jak szeroko zakrojona napaść na wszystkich właścicieli broni palnej. Propozycje nie mają na celu ulepszenia systemu lub jego ulepszenia — jest to po prostu próba rozbrojenia ludności cywilnej.

Powyższy fragment wyraźnie stwierdza, że powodem zmiany jest „zapewnienie cywilom ograniczonego dostępu do broni palnej w celu zapewnienia porządku publicznego„.

To, moi przyjaciele, jest czysta tyrania. Uwertury o „zabezpieczaniu i ochronie ludności cywilnej” brzmią zawsze tak samo złowieszczo. Nie chodzi tu o zwiększenie bezpieczeństwa publicznego, zwalczanie brutalnych przestępstw czy zmniejszenie liczby zabójstw. Chodzi tu wyłącznie o to, aby zabrać broń, ponieważ rząd jest paranoikiem w kwestii posiadania jej przez ludność cywilną. A to dlatego, że uzbrojonych obywateli jest trudniej kontrolować niż rozbrojonych.

I żaden rząd nie zawaha się użyć swoich służb mundurowych, aby przejąć broń i pozostawić cię bezbronnym wobec agresywnych przestępców. A jeśli nie zgodzisz się przestrzegać nowego prawa, to zamkną cię w więzieniu wraz z mordercami i gwałcicielami.

Jest to tak samo złe jak i szalone.

Jakie będą konsekwencje?

Stwierdzenie, że posiadanie broni do samoobrony nie jest uzasadnioną przyczyną (w RPA!) jest niewyobrażalnie głupie i całkowicie oderwane od rzeczywistości.

Odzwierciedla również totalitarne zapędy w ich najbardziej ekstremalnej formie. Policja nie jest w stanie chronić obywateli przed przemocą. Jest to niezaprzeczalny fakt. Jednak rząd i policja zamierzają pozbawić cię zdolności do ochrony samego siebie. Rezultat? Każdy stanie się bezbronną ofiarą i będzie mógł być bezkarnie okradany, gwałcony i mordowany.

Dodatkowo arbitralne i nie mające sensu restrykcje wobec posiadaczy licencji S15 i S16 spowodują nieodwracalne szkody w sporcie strzeleckim i łowiectwie. Odnawianie licencji co pięć lat zaszkodzi i tak już niewydolnemu CFR (Central Firearm Registry – Wydział Postępowań Administracyjnych policji w RPA) — który ledwo radzi sobie z wymaganiami stawianymi przed nim obecnie. Zwiększenie tych wymagań o 100% jest gwarancją załamania się funkcjonowania CFR.

O ironio, państwo, którego służby tracą 8 razy więcej broni na mieszkańca niż cywilni posiadacze broni (i które odzyskuje tylko 1/15 tego co udaje się odzyskać samym cywilom), próbuje nas rozbroić. Pomimo, że jesteśmy o wiele lepszymi strażnikami naszej broni palnej niż oni.

Gdy ostatnio ludność cywilna w RPA oddała broń policji, skorumpowany pułkownik i jego koledzy ukradli, a następnie sprzedali tysiące karabinów przestępcom. Ci następnie użyli broni, która wcześniej była bezpieczna w posiadaniu cywilów, aby zamordować tysiące niewinnych ludzi. W tym dzieci. Następnie rząd zwolnił człowieka badającego sprawę tej korupcji, tak aby ją zatuszować. Wygląda na to, że chcą taką akcję powtórzyć.

Co możesz w tej sprawie zrobić?

Zaproponowane zmiany muszą zostać zablokowane już teraz, zanim spraw się rozwinie. Właściciele broni muszą obudzić się z drzemki i zdać sobie sprawę, że wilki są znowu u drzwi. Rząd chce skonfiskować broń i upewnić się, że jesteś rozbrojoną ofiarą. Jedynym sposobem, aby to powstrzymać jest wstąpienie do organizacji zajmującej się prawem do broni palnej, takiej jak Gun Owners SA, i poświęcenie części swoich środków, czasu i wysiłków na walkę o swoją sprawę.

Powinniście pisać listy do swoich przedstawicieli politycznych i wywrzeć na nich presję, aby stanęli w obronie waszych praw. Dodatkowo powinieneś pisać listy do prasy i przytaczać przykłady dotyczące własności broni palnej. Wykorzystaj dostępną Ci przestrzeń w mediach społecznościowych i porozmawiaj z ludźmi o tym, dlaczego ta kwestia jest tak ważna dla wszystkich mieszkańców RPA.

Masz głos. Jest potężny, zwłaszcza w połączeniu z głosami innych. Użyj go.

Ponieważ mamy wybór — zaangażuj się i walcz, albo usiądź i obserwuj, jak znikają nasze prawa. Dla mnie kapitulacja nigdy nie była opcją.


Źródło: Self-Defence Gun Ban – The Government Wants You Murdered

Mit, że USA przewodzi światu w masowych strzelaninach

Aby zrozumieć wprowadzającą w błąd narrację, musimy przyjrzeć się czasom „dziennikarstwa narracyjnego” i upolitycznienia społeczeństwa, które podporządkowują prawdę ideologii i polityce.

Flickr-Fibonacci Blue | CC BY 2.0

Gdybyście zapytali mnie dziś rano, który naród ma najwięcej masowych strzelanin na świecie, powiedziałbym, być może z pewnym wahaniem, że chodzi o Stany Zjednoczone.

Wstyd mi to przyznać, ponieważ jestem raczej dość dobrze zaznajomiony ze statystykami strzelanin, napisałem kilka artykułów na temat przemocy z użyciem broni i Drugiej Poprawki. Poniżej znajduje się zestawienie dotyczące aktów agresji z użyciem broni w Ameryce. Podczas, gdy liczba zabójstw z broni palnej w USA od dziesięcioleci stale maleje, masowe strzelaniny rzeczywiście wykazują tendencję wzrostową.

Wskaźnik zabójstw z użyciem broni palnej w latach 1981-2010 (per 100.000 mieszkańców)
Odstępy pomiędzy strzelaninami, 1982-2014

Prawdopodobnie sam ten fakt nie doprowadziłby mnie jednak do przekonania, że Stany Zjednoczone przewodzą światu w masowych strzelaninach. Z niedźwiedzią przysługą przychodzą tu amerykańskie media i politycy.

Dominująca narracja

„Bądźmy szczerzy” – powiedział prezydent Obama w 2015 roku po strzelaninie w Północnej Karolinie. „W pewnym momencie my jako kraj będziemy musieli zdać sobie sprawę z faktu, że ten rodzaj masowej przemocy nie ma miejsca w innych krajach rozwiniętych”.

Senator Harry Reid powtórzył to przekonanie. „Stany Zjednoczone są jedynym krajem rozwiniętym, w którym dochodzi do tego rodzaju aktów masowej przemocy”.

Nagłówki gazet nie pozostawiają wątpliwości, że Stany Zjednoczone przewodzą światu w masowych strzelaninach. W istocie, pomimo artykułów tworzonych na ten temat przez CNN, tak naprawdę nie jest to nawet bliskie prawdy.

Grafika CNN: 31% masowych strzelanin ma miejsce w USA, które stanowią tylko 5% populacji świata — Kraje z największą liczbą strzelanin (1966-2012)

Komentarze i dane zdają się ostatecznie wskazywać, że Stany Zjednoczone przewodzą światu w masowych strzelaninach, a przemoc jest unikalnym produktem „amerykańskiej kultury broni„.

Wydaje się, że to rzecz pewna, jednak z jednym zastrzeżeniem: jest to nieprawda.

Korzenie mitu

Statystyki dotyczące przypadków masowych strzelanin w latach 2009-2015 opracowane przez ekonomistę Johna Lotta z Centrum Badań nad Zapobieganiem Przestępczości pokazują, że Stany Zjednoczone podążają śladami wielu innych zaawansowanych krajów pod względem częstotliwości masowych mordów i związanej z nimi liczby ofiar śmiertelnych.

Porównanie rocznej stopy zgonów w wyniku masowych publicznych strzelanin (porównanie krajów europejskich do USA i Kanady od stycznia 2009 r. do grudnia 2015 r.) — śmiertelność per milion mieszkańców
Częstotliwość masowych strzelanin według krajów (porównanie krajów europejskich do USA i Kanady od stycznia 2009 r. do grudnia 2015 r.) — częstotliwość strzelanin per milion mieszkańców

Dziennik Investor’s Business Daily zauważył w temacie powyższych ustaleń: „Tak, współczynnik dla USA jest nadal wysoki, i nie mamy tu powodów do dumy. Ale nie jest to najwyższy wskaźnik w krajach rozwiniętych jeśli weźmiemy pod uwagę długi okres czasu”.

Jeśli to prawda, to w jaki sposób narracja, że USA przewodzi światu w masowych strzelaninach stała się obowiązującą tezą? Mit ten, jak się okazuje, wywodzi się z pracy profesora stowarzyszonego Uniwersytetu w Alabamie, Adama Lankforda.

Nazwisko Lankforda pojawia się w zestawieniu reportaży medialnych, które przywołują jego badania jako dowód na to, że Ameryka jest światowym liderem w liczbie masowych mordów. Przemoc, jak twierdzi Lankford, wynika z wysokiego wskaźnika posiadania broni w Ameryce.

„Różnica pomiędzy nami a innymi krajami, [która] wyjaśnia, dlaczego mamy więcej takich przypadków, to wskaźnik posiadania broni palnej”, powiedział Lankford. „Innymi słowy: broń palna na mieszkańca. Mamy prawie dwukrotnie wyższy wskaźnik posiadania broni palnej niż w jakimkolwiek innym kraju”.

ustaleń Lankforda wynika, że od 1966 r. w Ameryce było 90 masowych publicznych strzelanin, najwięcej na świecie, podczas gdy ich łączna liczba na całym globie wynosi 202. Ale Lott, posługując się definicją Lankforda dotyczącą strzelanin masowych – „cztery lub więcej osób zabitych” – doszukał się ponad 3.000 takich strzelanin, o czym napisał niedawno John Stossel.

Kiedy wyniki badań nie zazębiają się, naukowcy w poszukiwaniu prawdy zazwyczaj porównują notatki, dane i metodologię, aby dowiedzieć się, jak doszli do swoich wniosków. Nikt nie ma prawa powiedzieć, że Lankford nie ma racji lub, że Lott jest w błędzie. Jest tylko jeden problem: Lankford milczy.

„Nikt nie ma prawa powiedzieć, że Lankford nie ma racji lub, że Lott jest w błędzie. Jest tylko jeden problem: Lankford milczy.”

Lankford wszystkim odmawia odpowiedzi na pytania jak uzyskał swoje wyniki – Stosselowi, Lottowi, Washington Post i najwyraźniej każdemu kto o to zapyta. (Wysłałem maila do Lankforda z zapytaniem o jego badania. Odmówił omówienia swojej metodologii, ale powiedział, że w przyszłości będzie publikować więcej informacji na temat masowych strzelanin)

„To jest akademickie nadużycie”, powiedział Lott Stossel.

W rzeczywistości jest to nadużycie. Nie wyjaśnia to jednak w jaki sposób badania jednego z profesorów zostały tak szybko rozpowszechnione, a jego błędne twierdzenie szybko uznane zostało za prawdziwe w kraju liczącym 330 milionów ludzi.

Prawda versus narracja

W tym celu musimy przyjrzeć się erze dziennikarstwa narracyjnego i upolitycznienia społeczeństwa, które podporządkowują prawdę ideologii i polityce. Media i politycy uchwycili się ustaleń Lankforda, ponieważ jego ustalenia były dla nich wygodne, a nie dlatego, że były prawdziwe.

Jest to niepokojący i zły omen wolności. Jak zauważył Lawrence Reed, droga do autorytaryzmu jest wybrukowana „niedbałym, beztroskim i subiektywnym podejściem do prawdy”. Jednak właśnie takie podejście widzimy coraz częściej w środkach masowego przekazu. (Czy muszę tu odnosić się do klęski Covingtonafałszu Smolleta?)

Ponad sto lat temu Mark Twain zauważył: „Kłamstwo może być już w połowie drogi dookoła świata, podczas gdy prawda dopiero zakłada buty”.

Cytat Twaina jest prawdziwy nawet w dobie Internetu. Błędne badania Lankforda przez dwa lata funkcjonowały bez ograniczeń i były rozpowszechniane wśród dziesiątek milionów widzów i czytelników, zanim prawda w końcu wyszła na jaw.

„Błędne badania Lankforda przez dwa lata funkcjonowały bez ograniczeń i były rozpowszechnione wśród dziesiątek milionów widzów i czytelników, zanim prawda w końcu wyszła na jaw.”

Jeśli zapytacie dziś Amerykanów, który kraj przewodzi światu w masowych strzelaninach, podejrzewam, że zdecydowana większość wskaże USA. I to jest cena erozji prawdy.


Źródło: The Myth That the US Leads the World in Mass Shootings

Konstytucyjne noszenie broni: Kentucky zostało 16-stym stanem w którym można nosić broń bez pozwolenia

12 marca 2019 gubernator Kentucky Matt Bevin podpisał senacką ustawę Bill 150, czyniąc Kentucky 16 stanem, w którym obowiązuje zgodne z konstytucją prawo do noszenia broni. Ustawa stanowi, że „Osoby, które ukończyły 21 lat i mogą legalnie nabyć broń palną, mogą ją nosić ukrytą bez pozwolenia tak jak i każdą inną broń śmiercionośną w tych samych miejscach, co osoby posiadające ważne pozwolenia wydane na mocy KRS 237.110”.

Przed XIX w. nie istniały [w USA] żadne przepisy państwowe regulujące noszenie broni palnej lub innej broni przez praworządnych mieszkańców. Następnie poszczególne stany zaczęły ograniczać noszenie broni palnej i wymagać pozwolenia dla tych, którzy chcieli skorzystać z prawa wynikającego z drugiej poprawki, aby „posiadać i nosić broń”, ignorując fakt, że prawo to zgodnie z zapisem konstytucji „nie może być naruszane”. W XX wieku jedynym stanem, które nie uchwaliło ustaw naruszających prawo do posiadania i noszenia broni był Vermont.

Obywatelski ruch na rzecz prawa do noszenia broni zaczął zyskiwać na znaczeniu w 2003 roku, kiedy to gubernator Frank Murkowski z Alaski podpisał ustawę House Bill 102. Prawo to oznaczało, że po raz pierwszy stan uchylił swoje przepisy wprowadzające zezwolenia na ukryte noszenie broni. Żaden inny stan nie poszedł w jego ślady aż do 2010 roku, kiedy to Arizona przyjęła ustawę senatu Bill 1108.

Tendencja ta powoli nabierała rozpędu, żeby następnie przyspieszyć: Wyoming (2011), Kansas (2015), Maine (2015), Mississippi (2016), Idaho (2016), Missouri (2016), West Virginia (2016), New Hampshire (2017), North Dakota (2017), Arkansas (2018), Oklahoma (2019), South Dakota (2019), a teraz Kentucky, potwierdziły w takiej czy innej formie konstytucyjne prawo do noszenia broni.

Wiele z tych stanów zachowało w przepisach zezwolenia na przewóz broni, aby umożliwić mieszkańcom, którzy sobie tego życzą, korzystanie z wzajemnych porozumień z innymi stanami, umożliwiając im w ten sposób noszenie ukrytej broni podczas podróży do tych stanów.

Droga do zgodnego z konstytucją przenoszenia broni nie zawsze była łatwa. Na przykład w Mississippi wdrożenie było stopniowe. Pierwotnie uchwalona w 2013 roku ustawa zezwalała na „załadowany lub rozładowany pistolet lub rewolwer przewożony w torebce, torbie podręcznej, saszetce, lub innej podobnej torbie czy teczce lub w pełni zamkniętym pudełku”. W 2016 roku została ona rozszerzona o kabury (noszone na pasie lub na ramieniu).

Przyjęcie konstytucyjnego zapisu o noszeniu broni w Arkansas można najlepiej opisać jako ewolucyjne. W sierpniu 2013 r. Arkansas uchwalił ustawę 746, wprowadzając dwie ważne zmiany do istniejącego prawa, które wcześniej zabraniało „noszenia broni …. w celu użycia broni palnej, noża lub kija jako broni przeciwko człowiekowi” i zezwalało na wyjątek, jeśli osoba nosząca broń była „w podróży”.

Wprowadzone zmiany dotyczyły (1) terminu „podróż” – który wcześniej nie był zdefiniowany – i został w końcu zdefiniowany jako „podróż poza hrabstwo, w którym mieszka dana osoba” oraz (2) dodanie do istniejącego statutu sformułowania „próba bezprawnego usiłowania”, co sprawiło, że prawo zabraniało „noszenia broni [….] w celu bezprawnego użycia broni palnej, noża lub pałki jako broni przeciw danej osobie”.

Mogło by się zdawać, że jeśli prawo mówi, że jeśli dana osoba nie nosiła broni w celu popełnienia przestępstwa, to noszenie przez nią broni ukrytej bez pozwolenia było zgodne z prawem. Ale, jak mówi angielskie powiedzenie, „prawo jest osłem”. W lipcu 2013 r. Prokurator Generalny Arkansas Dustin McDaniel wydał opinię, w której stwierdził, że ustawa 746 nie zezwala na noszenie broni na widoku. Obecny prokurator generalny Arkansas Leslie Rutledge nie zgodził się z tym. Wydał w sierpniu 2015 r. oświadczenie, w którym stwierdził, że ustawa 746 zezwala na noszenie broni w sposób jawny, o ile noszący nie ma zamiaru użyć jej w sposób niezgodny z prawem.

Kwestia ta została ostatecznie rozstrzygnięta w orzeczeniu Sądu Apelacyjnego Arkansas w sierpniu 2018 roku, kiedy to sąd orzekł, że noszenie broni ukrytej nie jest – samo w sobie – przestępstwem. Orzeczenie sądu zakończyło debatę, potwierdzając, aby ustawa 746 oznacza, że Arkansas zezwala na noszenie broni ukrytej w sposób w jaki określa to konstytucja USA.

W 2013 r. władza ustawodawcza Utah przyjęła ustawę potwierdzającą konstytucyjne prawo. Zostało ono jednak zawetowane przez republikańskiego gubernatora Gary’ego Herberta. Chociaż ustawa została uchwalona większością dwóch trzecich głosów w obu izbach stanowych, to weto Herberta spowodowało, że mieszkańcom Utah nie przyznano „przywileju” korzystania z prawa do „posiadania i noszenia broni” w sposób ukryty bez konieczności uprzedniego zwrócenia się do państwa o stosowną zgodę.

Jednym z elementów, który wydaje się istotny w zyskującej popularność idei przemieszczania się z bronią na podstawie zapisów samej konstytucji USA, jest przełomowa sprawa w Sądzie Najwyższym z 2008 roku: Dystrykt Kolumbii przeciwko Hellerowi. Orzeczenie w sprawie Hellera pozostawiło wprawdzie otwartą kwestię, czy pewna kontrola nad prawem do posiadania i noszenia broni może być wprowadzona w życie przez władze stanowe i lokalne. Jednak kolejna interpretacja sądu dotycząca ochrony gwarantowanej przez drugą poprawkę dokładnie wyjaśniła tą sprawę w świetle orzeczenia w sprawie McDonald przeciwko Chicago z 2010 roku. Sąd orzekł wtedy, że druga poprawka jest „częścią systemu prawa”, a „prawo do posiadania i noszenia broni” nie jest w żaden sposób „podważone” i ma być „w pełni stosowane”. Sąd orzekł następnie, że Druga Poprawka zabrania rządowi i władzom stanowym przyjmowania przepisów ograniczających „indywidualne” i „podstawowe” prawo do „posiadania i noszenia broni” w „samoobronie”.

W miarę jak tendencja ta będzie rosnąć i coraz więcej stanów usunie kajdany, które wiążą ręce przestrzegających prawa obywateli, Ameryka może powrócić do czasów sprzed XIX i XX wieku kiedy to wprowadzono restrykcyjne ustawy zabraniające posiadania broni. Być może jeszcze za naszego życia zobaczymy, że prawo do posiadania i noszenia broni nie jest już dłużej naruszane.


Źródło: Constitutional Carry Gaining Ground: Kentucky 16th State to Allow Permitless Concealed Carry

Wenezuelczycy żałują wprowadzonego zakazu posiadania broni, który okazał się „deklaracją wojny przeciwko nieuzbrojonej ludności”

Wraz z postępującym rozpadem Wenezueli pod socjalistyczną dyktaturą prezydenta Nicolasa Maduro coraz więcej ludzi dostrzega szkodę jaką wyrządziła zwykłym obywatelom wprowadzona 6 lat temu ustawa o kontroli broni, która ich tej broni pozbawiła.

„Broń jest niezbędnym filarem utrzymania wolności narodu lub przynajmniej zabezpieczenia jego zdolności do walki”

 — powiedział Fox News Javier Vanegas, 28-letni wenezuelski nauczyciel języka angielskiego przebywający w Ekwadorze na wygnaniu. „Rządowe siły bezpieczeństwa od samego początku tej katastrofy wiedziały, że nie spotkają się z żadnym realnym sprzeciwem wobec swojej siły. Można więc powiedzieć, że wprowadzenie zakazu było jasną deklaracją wojny z nieuzbrojoną częścią populacji„.

Zdjęcie z 13 kwietnia 2010. Członkowie Narodowej Milicji Rewolucyjnej trzymają broń i obraz prezydenta Wenezueli Hugo Chaveza na uroczystości upamiętniającej dziewiątą rocznicę powrotu Chaveza do władzy po nieudanym zamachu stanu z 2002 r., które miały miejsce w Caracas, Wenezuela. (AP Photo/Ariana Cubillos, File)

Wenezuelskie Zgromadzenie Narodowe pod przewodnictwem ówczesnego prezydenta Hugo Chaveza uchwaliło w 2012 roku „Ustawę o kontroli broni, amunicji i rozbrojeniu”, której wyraźnym celem było „rozbrojenie wszystkich obywateli”. Ustawa weszła w życie w 2013 roku przy sprzeciwie niektórych prodemokratycznych opozycjonistów. Ustawa zdelegalizowała sprzedaż broni i amunicji z wyłączeniem podmiotów rządowych.

Chavez wprowadził na początku kilkumiesięczny program amnestii, zachęcając Wenezuelczyków do wymiany broni w zamian za sprzęt AGD. W tym samym roku odnotowano tylko 37 przypadków dobrowolnego zdania broni, podczas gdy większość — ponad 12 500 — została skonfiskowana siłą.

W 2014 roku wraz z nastaniem rządów Nicolása Maduro, który przejął stery po śmierci Chaveza, kontynuowano socjalistyczną politykę „Chavista”. Rząd wydał ponad 47 milionów dolarów na egzekwowanie zakazu posiadania broni, m.in. na wielkie publiczne pokazy jej niszczenia na rynkach miast.

Były właściciel sklepu z bronią w Wenezueli, który od czasu wprowadzenia zakazu mógł sprzedawać wyłącznie artykuły wędkarskie, powiedział Fox News, że zakazano mu sprzedaży wszystkich rodzajów broni — nawet procy — i podkreślił, że zakazano sprzedaży cywilom nawet śrutu do wiatrówek i pistoletów ASG. Mogli kupować je wyłącznie policjanci i wojskowi.

Obecnie za nielegalne noszenie lub sprzedaż broni grozi kara 20 lat więzienia.

CARACAS, VENEZUELA – MARZEC 04: Plakat upamiętnia byłego prezydenta Wenezueli Hugo Chaveza w pobliżu koszar, gdzie Chavez został porwany 4 marca 2014 r. w Caracas w Wenezueli. (zdjęcie Johna Moore’a/Getty Images) (2014 Getty Images)

Jeszcze przed reformą z 2012 r. w całym kraju istniało tylko osiem sklepów z bronią palną. Proces uzyskania pozwolenia na posiadanie i przewożenie broni obarczony był długim czasem oczekiwania, wysokimi kosztami i łapówkarstwem „aby proces przyspieszyć”. Zajmował się tym jeden wydział, który działał pod patronatem Ministerstwa Obrony Narodowej.

„Wenezuelczycy zbytnio się tym stanem rzeczy nie przejmowali. Pomysł posiadania środków w celu ochrony domu był postrzegany jako mający zastosowanie tylko w terenie. Nikt wtedy by nie uwierzył, że kiedykolwiek będzie musiał bronić się przed rządem” — wyjaśnił Vanegas. „Wenezuelczycy żyli w przekonaniu, że ich rząd nigdy nie obróci się przeciwko nim, nie naruszy praw człowieka i zawsze będzie miał przestępczość pod kontrolą„.

Były sprzedawca broni powiedział również, że nie trzeba było wiele czasu, aby dotychczasowa opinia publiczna na ten temat legła w gruzach. „Gdyby broń była trwałym elementem naszej kultury, gdyby istniało poczucie obowiązku ochrony praw jednostki przez samych obywateli, również w znaczeniu przeciwwagi dla siły rządu — a legalne posiadanie broni było rzeczą powszechną — to dziś sytuacja była by zupełnie inna„.

Od kwietnia 2017 roku prawie 200 prodemokratycznych demonstrantów w Wenezueli — uzbrojonych głównie w kamienie — zostało zastrzelonych przez siły rządowe w brutalnym odwecie za wzywanie do zakończenia represji ze strony reżimu socjalistów. Niegdyś bogaty dzięki ropie naród kontynuował staczanie się po równi pochyłej prowadzącej do ruiny finansowej, skrajnej przemocy i łamania praw człowieka. Szacuje się, że od 2015 roku około trzech milionów Wenezuelczyków zostało zmuszonych do ucieczki.

Przykład Wenezueli pokazuje, że śmiertelne niebezpieczeństwo grozi obywatelom pozbawionym środków do oparcia się opresji ze strony przestępczego rządu„, powiedział David Kopel, analityk polityczny i dyrektor ds. badań w Instytucie Niepodległości oraz adiunkt w Instytucie Zaawansowanego Prawa Konstytucyjnego na Uniwersytecie w Denver. „Wenezuelscy władcy — podobnie jak ich kubańscy mistrzowie — najwyraźniej postrzegali posiadanie broni przez obywateli jako potencjalne zagrożenie dla utrzymania monopolu na władzę przez komunistów„.

Ponad trzy miliony osób uciekło z Wenezueli do sąsiedniej Kolumbii od czasu nasilenia się kryzysu w 2015 roku.

Chociaż wprowadzenie ustawy zostało przedstawione ludności jako wysiłek mający na celu poprawę bezpieczeństwa i znacznego zmniejszenia przestępczości, to wiele osób wskazuje teraz na Wenezuelę jako studium przypadku, w którym zakaz posiadania broni przyniósł skutek odwrotny do deklarowanego.

I tak już wysoki wskaźnik przestępczości z użyciem przemocy gwałtownie wzrósł. W 2015 r. zamordowano prawie 28 000 osób, a wskaźnik zabójstw stał się najwyższy na świecie. Dla porównania, według GunPolicy.org — międzynarodowej inicjatywy na rzecz zakazu broni palnej i badań nad polityką w tym zakresie — morderstw było niecałe 10 000 w 2012 r. i 6 500 w 2001 r. (na rok przed dojściem Chaveza do władzy).

Łączną liczbę ofiar śmiertelnych spowodowanych użyciem broni palnej w 2013 roku oszacowano na 14 622, która to liczba wzrosła z 10 913 osób w 2002 roku. Pomimo, że szczegółowe dane nie są obecnie ujawniane przez rząd, to we wrześniu tego roku Amnesty International ogłosiła, że Wenezuela miała wskaźnik zabójstw „wyższy niż w niektórych strefach objętych działaniami wojennymi” — 89 osób na 100 000 mieszkańców — i trzykrotnie wyższy niż niestabilna politycznie sąsiednia Brazylia.

Analitycy znaczną część zbrodni przypisują gangom nazywanym w języku hiszpańskim „collectivos” („kolektywy”) — utworzonym celowo i wspieranym przez rząd.

„Władza powołała je w celu sprawowania kontroli nad społeczeństwem przez pośredników. To chłopaki na motocyklach z biednych dzielnic, którzy zabijają wszelkich protestujących”, powiedziała Vanessa Neumann, założycielka i prezes wenezuelsko-amerykańskej firmy badawczo-konsultingowej Asymmetrica, z siedzibą w Waszyngtonie, zajmującej się badaniem ryzyka politycznego. „Polityka rządu w zakresie reformy dostępu do broni polegała na kontroli społecznej. Ponieważ obywatele byli coraz bardziej zdesperowani, głodni i źli na sytuację polityczną, władza nie chciała, aby byli w stanie się bronić. Nie chodziło o bezpieczeństwo; chodziło o monopol państwa na przemoc i kontrolę społeczeństwa„.

Podczas gdy wenezuelscy obywatele zostali pozbawieni możliwości posiadania broni, „kolektywy” założone przez Chaveza, gdy tylko ten doszedł do władzy, zostały uzbrojone. Uważane za kluczowe dla przetrwania dyktatury socjalistycznej „kolektywy” te służą brutalnemu zwalczaniu grup opozycyjnych. Jednocześnie rząd może oficjalnie umywać ręce od ich działań i udawać, że zachował twarz.

35-letni Eduardo Espinel uciekł dwa lata temu z powodu groźby porwania go przez miejscowych gangsterów. Ten przedstawiciel szybko rosnącej populacji Wenezuelczyków w kolumbijskim przygranicznym miasteczku Cucuta powiedział, że nowe prawo przyczyniło się do eskalacji przemocy, pozwalając „collectivos” na swobodne i zgodne z prawem strzelanie i zabijanie.

„Wszyscy poza zwykłym obywatelem. To prawo rozbroiło zwykłych ludzi, ale wszyscy inni mogą nosić broń”, powiedział Espinel. „Takie prawo może mieć sens w normalnym kraju, ale w Wenezueli nie ma sensu. Ludzie stają w obliczu przestępczości i nie mają środków do obrony”.

35-letni Eduardo Espinel, przedstawiciel szybko rosnącej populacji Wenezuelczyków w kolumbijskim przygranicznym mieście Cucuta, powiedział, że ustawa o broni palnej w rzeczywistości rozprzestrzeniła przemoc w jego kraju. (Fox News/Hollie McKay)

Maribel Arias, 35-latka, która niegdyś była studentką prawa i nauk politycznych na Uniwersytecie w Los Andes w swoim rodzinnym stanie Mérida, żałuje, że nie może polegać na służbach państwowych. Dwa lata temu uciekła przez kolumbijską granicę z rodziną. Mieszkają z mężem głównie na ulicy i na zmianę opiekują się czwórką dzieci. Podejmują dorywcze prace, takie jak sprzedaż wody czy czyszczenie toalet.

Mieszkańcy Wenezueli powinni mieć prawo do noszenia broni, ponieważ po prostu w okół jest zbyt wiele przemocy. Ludzie powinni mieć prawo do obrony kiedy wymiar sprawiedliwości nie działa” – twierdzi Arias. „Jeśli zadzwonisz na policję, to policja przyjedzie tylko wtedy, gdy zechce. Jeśli złapią przestępców, być może odbiorą im to co ukradli, ale zazwyczaj znowu puszczają ich wolno. To błędne koło” – powiedziała Arias.

Maribel Arias, 35-latka, była studentka prawa i nauk politycznych. Żałuje, że nie może polegać na służbach państwowych.

Wiele osób twierdzi, że wprowadzony zakaz posiadania broni w pewien sposób wpłynął negatywnie na samą policję i organy ścigania, które stały się teraz celem gangów ulicznych. W 2016 r. nastąpił 14-procentowy wzrost liczby zabójstw policjantów. Według Insight Crime ponad 80 procent napastników ukradło po ataku policjantowi broń.

Niektórzy eksperci twierdzą, że znaczna część broni i amunicji używanej przez gangsterów znajdowała się niegdyś w rękach sił rządowych. Przestępcy weszli w jej posiadanie przez kradzież lub zakup od skorumpowanych osób.

Dodatkowo sytuację komplikuje fakt, że siły policyjne nie radzą sobie z przestępczością i korupcją. „Wiele przestępstw jest popełnianych przez samą policję, wielu przestępców to policjanci”, powiedział Saul Moros, 59-latek pochodzący z wenezuelskiego miasta Walencja.

Luis Farias, lat 48, z Margarity, powiedział, że przemoc z użyciem broni była pewnym problemem, gdy legalną broń można było swobodnie kupić. Ale sytuacja zmieniła się na gorsze po wprowadzeniu zakazu jej legalnego posiadania. „Matka kryminalistów została wypuszczona na wolność” powiedział Farias. „Zakaz posiadania broni nie sprawił, że zniknęła ona z ulic. Nikt nie dba o prawo; przestępcy lekceważą przepisy„.

„Wiele przestępstw jest popełniane przez samą policję, wielu przestępców to policjanci.”, powiedział Saul Moros. Przestępstwa z użyciem broni były problemem, ale stały się dużo gorszym problemem, gdy wprowadzono zakaz legalnego posiadania broni.

Kwitnie czarny rynek broni. Szacuje się, że w Wenezueli w obiegu znajduje się sześć milionów niezarejestrowanej broni palnej, ale nie jest ona dostępna dla zwykłego, praworządnego Wenezuelczyka.

Czarny rynek broni działa prężnie, wykorzystują go głównie agresywni przestępcy„, powiedział Johan Obdola, zajmujący się wcześniej w Wenezueli zwalczaniem handlu narkotykami. Obecnie jest prezesem założonej w Kanadzie firmy wywiadu i bezpieczeństwa IOSI, której działania skupiają sie na Ameryce Łacińskiej. „Wenezuelczycy, którzy chcą po prostu chronić się przed reżimem są całkowicie bezbronni”.

Wprawdzie ceny broni zmieniają się codziennie, ale jak podają źródła karabin AR-15 można kupić za około 500 dolarów, a pistolet za około 250 dolarów. Przeciętnego Wenezuelczyka nie stać na taki zakup.

„Broń można nabyć nielegalnie od zorganizowanej na kształt piramidy mafii. Duża organizacja przestępcza na jej szczycie ma łatwy dostęp do broni pochodzącej bezpośrednio od rządu, a czasami oferują zupełnie nową, nieużywaną broń”, wyjaśnił Vanegas. „Przesuwając się coraz niżej w tej piramidzie, broń można zdobyć od najbliższej grupy przestępczej, której podlega dane terytorium. Nie jest to opcja dla osób uczciwych, z uwagi na fakt, że aby dostać nielegalną broń, musisz mieć do czynienia z przestępcami. I z wielu oczywistych powodów ludzie nawet tego nie rozważają”.

Wenezuelski rząd zaprzecza, że znalazł się w stale pogarszającym się kryzysie, spowodowanym przez jego własną politykę. Zamiast tego obwinia Stany Zjednoczone i przywódców opozycji za prowadzenie „wojny gospodarczej”.

22 lutego 2014 r: grupa zamaskowanych mężczyzn ucieka zaraz po tym, jak policja w Caracas w Wenezueli wystrzeliła gaz łzawiący. (AP)

Według Omara Adolfo Zaresa Sancheza, 48-letniego prawnika, polityka i byłego burmistrza gminy Campo Elías w wenezuelskim stanie Mérida, jest już za późno, by udostępnić legalną broń zwykłym obywatelom.

Bez wątpienia, gdyby istniała równowaga dzięki zbrojnej obronie, moglibyśmy powstać i zatrzymać ucisk już na samym początku„, stwierdził. „Ale na ulicach jest teraz zbyt wiele anarchii. Ułatwienie komukolwiek teraz zakupu broni zapoczątkowałoby wojnę domową”.

Niektórzy Wenezuelczycy twierdzą, że przemoc gwałtownie wzrosła od wprowadzenia ustawy zakazującej posiadania broni, ale jej nasilenie spowodowane było również załamaniem się gospodarki i pogorszeniem sytuacji w kraju. „Od początku problemem było to, że w Wenezueli wiele osób żyje łamiąc prawo. Przestępczość jest sposobem na życie”, powiedziała Emberly Quiroz, 25 lat, matka trójki dzieci. „Dostęp do broni nie rozwiąże problemu”.


Źródło: https://www.foxnews.com/world/venezuelans-regret-gun-prohibition-we-could-have-defended-ourselves

Autorka oryginalnego wpisu Hollie McKay jest pracownikiem Fox News Digital od 2007 roku. Obszernie relacjonowała sytuację w takich strefach wojny jak Irak, Syria, Jemen, Afganistan, Pakistan, Birma i Ameryka Łacińska, prowadząc dochodzenia w sprawie globalnych konfliktów, zbrodni wojennych i terroryzmu na całym świecie. Można ją śledzić na Twitterze i Instagramie @holliesmckay

Tak, George Soros chce konfiskaty broni

Michael Bloomberg, potencjalny kandydat na prezydenta USA w wyborach 2020, sfinansował w 2015 roku utworzenie portalu The Trace propagującego poglądy przeciwne posiadaniu broni przez obywateli. Jest to inicjatywa głównie Bloomberga, ale sponsorują ją również inni wpływowi krezusi o podobnych poglądach. Wspierany finansowo przez nich szczodrze portal, próbuje ostatnio umniejszać rolę miliarderów w tworzeniu koalicji przeciwko posiadaczom legalnej broni palnej.

W artykule zatytułowanym „George Soros Is Not the Gun Grabber the NRA Say He Is” — „George Soros nie popiera konfiskaty broni wbrew temu co twierdzi NRA”, The Trace próbuje wybielić wizerunek urodzonego na Węgrzech miliardera i działającego na jego usługach aparatu politycznego Fundacji Społeczeństwa Otwartego (Open Society Foundations).

Według autorów piszących artykuł pod dyktando Bloomberga, Soros jest małą płotką w debacie na temat kontroli dostępu do broni i „od prawie 20 lat nie interesował się zbytnio tematem kontroli broni”. Twierdzą tak jednocześnie bagatelizując fakt, że „w ciągu ostatnich 20 lat, Open Society wydało 3 miliony dolarów na rzecz ograniczenia przemocy z użyciem broni”. Próbują również umniejszać znaczenie działań, które Open Society podjęło na rzecz delegalizacji broni po strzelaninach w Newtown w Connecticut i Parkland na Florydzie.

W 2017 roku Soros ogłosił plany przekazania 18 miliardów dolarów na rzecz Fundacji Społeczeństwa Otwartego. NRA-ILA alarmowało wtedy, że ta dotacja powinna zaniepokoić właścicieli legalnej broni ze względu na udokumentowaną długa historię podobnych działań Sorosa mających na celu rozbrojenie obywateli.

Więcej informacji na temat wsparcia Sorosa w zakresie kontroli broni:

https://www.nraila.org/articles/20171020/anti-gun-billionaire-george-soros-pumps-18-billion-into-his-political-apparatus

gs-konfiskata-broni

Przemilczając wcześniejsze wsparcie Sorosa dla idei rozbrojenia Amerykanów, portal The Trace pominął fakt, że Fundacja Społeczeństwa Otwartego opowiada się za zakazem półautomatycznej broni palnej będącej dziś w powszechnym użyciu wśród cywili, reglamentacją broni oraz „licencjonowaniem właścicieli broni palnej i rejestracją broni”. Redaktorzy zapomnieli wspomnieć o wsparciu finansowym jakiego Open Society udzieliło takim akcjom wymierzonym w praworządnych posiadaczy broni palnej jak Milion Mom March, Educational Fund to Stop Gun Violence, New Yorkers Against Gun Violence, oraz Women Against Gun Violence. Nie wspomnieli również o wsparciu Open Society w niepoważnych procesach sądowych mających na celu doprowadzenie do bankructwa przemysłu zbrojeniowego.

Myśl przewodnia artykułu opublikowanego w The Trace jest taka, że wprawdzie Soros brał udział w pewnych działaniach mających na celu zabór broni 20 lat temu, lecz obecna krytyka NRA jego ostatnich i bieżących działań jest bezzasadna.

W 2017 roku NRA-ILA zwracało uwagę posiadaczy broni w USA na pewne działania Fundacji Społeczeństwa Otwartego, które powinny wzbudzić ich niepokój:

Open Society ściśle współpracuje z Fundacją Joyce i przekazywała dotacje na ich projekty. Z kolei Fundacja Joyce finansuje szereg inicjatyw anty-broniowych i jest głównym źródłem finansowania organizacji Violence Policy Center mającej na celu rozbrojenie Amerykanów. W 2013 roku Open Society przekazało 150 000 USD na 'Fundusz na rzecz Bezpiecznej Przyszłości' Fundacji Joyce’a. Zgodnie z dostępnymi materiałami ich cele obejmują „prześwietlanie wszystkich nabywców broni; [i] zakaz sprzedaży broni długiej (assault weapons)” i magazynków na amunicję o dużej pojemności”.

Wywiad z jednym z stypendystów Open Society, Marlonem Petersonem, przeprowadzony w 2016 roku, przedstawia obecne stanowisko Open Society w sprawie Drugiej Poprawki. Peterson powiedział, że NRA i „przemysł wytwarzający broń palną”, „wypaczył znaczenie Drugiej Poprawki w celu zwiększenia zysków kapitałowych kosztem tysięcy amerykańskich istnień każdego roku”. Beneficjent fundacji dodał: „Naród musi ośmielić się, aby ponownie rozważyć swój stosunek do Drugiej Poprawki”.

Biorąc pod uwagę globalne wysiłki Fundacji Społeczeństwa Otwartego należy zauwazyć, ze grupa ta współpracuje z międzynarodową aktywistką na rzecz kontroli broni Rebeccą Peters. Pochodząca z Australii Peters zyskała międzynarodowy rozgłos w 1996 roku jako działaczka na rzecz wprowadzenia zakazu używania broni palnej i jej konfiskaty w swojej ojczyźnie. Peters została dyrektorem programowym Funder’s Collaborative for Gun Violence Prevention, która otrzymała fundusze z Open Society, a następnie kierowała International Action Network on Small Arms. IANSA jest organizacją patronacką, której członkami są amerykańskie grupy rozbrojeniowe, takie jak Brady Campaign oraz States United to Prevent Gun Violence, a także organizacje zagraniczne, takie jak Gun Control Australia.

Poza osobą pani Peters należy wymienić jeszcze Annę Macdonald — dyrektor sekretariatu Control Arms i stypendystkę Open Society. Organizacja Control Arms była głównym animatorem powstania traktatu ONZ o handlu bronią. Warto też wspomnieć o Natalie Jaynes — Dyrektor ds. Nauki i Grantów w Open Society — stypendystce zarówno Small Arms Survey, jak i Gun Free South Africa.

Michael Bloomberg przekazał co najmniej 50 mln dolarów dla Everytown for Gun Safety, 1,1 mld dolarów dla Johns Hopkins University (w tym wsparcie dla anty-broniowej Bloomberg School of Public Health) oraz szeroko wspierał kampanie polityczne (włączając w to 100 mln dolarów dla Demokratów na kampanię wyborczą w 2018 r. w celu wprowadzenia w życie ograniczenia dostępu do broni). Tym samym Michael Bloomberg jest najpotężniejszym oligarchem działającym na rzecz rozbrojenia praworządnych Amerykanów. Nie oznacza to jednak, że właściciele broni powinni zapomnieć o zagrożeniu ze strony innych krezusów, którzy również chcą odebrać im ich prawa.

Soros przekształcił Fundację Społeczeństwa Otwartego w jedną z największych organizacji filantropijnych, a jak napisał New York Times, wsparcie miliardera było „jednym z największych w historii transferów bogactwa dokonanym kiedykolwiek przez prywatnego darczyńcę na rzecz jednej fundacji”. Przy stale rosnącej nagonce na posiadaczy legalnej broni palnej, powinniśmy uważnie przyglądać się Sorosowi i rozwijanej przez niego sieci indoktrynacji; jako NRA-ILA na pewno będziemy to robić.

Źródło: Yes, George Soros is a Gun Grabber

Uzbrojeni obywatele ratują życie ofiar w 94% przypadków masowych strzelanin [FBI]

Po zapoznaniu się z publikacją Johna Lotta z Centrum Badań nad Zapobieganiem Przestępczości (Crime Prevention Research Center), która obala ustalenia ostatniego raportu FBI na temat wydarzeń związanych z masowymi strzelaninami, postanowiłem samemu zagłębić się w surowe dane i zrobić kilka własnych analiz.
UWAGA, jest to długi artykuł/raport z dużą ilością grafik, ale jestem przekonany, że warto poświęcić czas na jego przeczytanie!

— Jacob S. Paulsen, prezes ConcealedCarry.com


Dane źródłowe FBI

FBI opublikowało 3 raporty, które łącznie wyszczególniają wydarzenia związane z aktywnym shooterem z lat 2000-2017. Pierwszy raport obejmował wydarzenia od 2000 do 2013 r., drugi – lata 2014-2015, a trzeci i ostatni – lata 2016-2017.

Należy zauważyć, że FBI nie posiada specjalnego systemu wyszukiwania i katalogowania wydarzeń związanych z tzw. „aktywnym strzelcem” (Active Shooter). Sami ręcznie wyszukują i umieszczają dane w swoich raportach w taki sam sposób, w jaki każdy może to zrobić korzystając z Google. Oczywiście oznacza to, że w przypadku braku informacji w wyszukiwarce brak jest w takim raporcie wydarzeń, które powinny być uwzględnione.

Definicja FBI zdarzenia określanego jako „Active Shooter” jest następująca: „Jedna lub więcej osób aktywnie zaangażowanych w zabijanie lub próby zabijania ludzi na zaludnionym obszarze”.

Kilka ważnych wyróżników definicji używanej przez FBI:

  1. Atakujący musi używać broni palnej. Oznacza to, że FBI nie uwzględnia takich incydentów jak ten w którym  uzbrojony obywatel uratował kobietę zaatakowaną nożem przed budynkiem GM w Detroit lub tego, w którym obywatel noszący w ukryciu legalnie broń uratował przypadkowych ludzi dźganych przez napastnika nożem w sklepie spożywczym Smiths Grocery w Salt Lake City.
  2. Incydenty domowe nie są brane pod uwagę. FBI uważa, że Active Shooter to takie zdarzenie, w którym napastnik zagraża obcym, a nie tylko członkom swojej własnej rodziny.
  3. Wykluczone z raportu są incydenty związane z porachunkami gangów.
  4. Aby FBI zakwalifikowało incydent do grupy „Active Shooter”, zarówno organy prewencji/ścigania, jak i obywatele muszą mieć możliwość wpływu na wynik zdarzenia podejmując jakieś działania.

Czy dane FBI są kompletne?

Pomimo szerokiej definicji zdarzenia typu Active Shooter używanej przez FBI, istnieje prawdopodobieństwo wystąpienia dużej liczby incydentów, które zostaną przez FBI pominięte. Centrum Badań nad Zapobieganiem Przestępczości po opublikowaniu każdego raportu weryfikuje go w celu zidentyfikowania zdarzeń, które powinny zostać uwzględnione, a które nie zostały uwzględnione. W niektórych z tych przypadków FBI przyznało się do błędu, ale pomimo tego nigdy nie zaktualizowało listy swojej.

Lott stwierdził, że istnieje większa tendencja do przeoczenia zdarzeń z pierwszej dekady (2000-2010) niż w ostatnich latach. Jest to przynajmniej częściowo związane ze zmianami technologicznymi i relacjami z wydarzeń. W 2014 r., kiedy FBI sporządził swój pierwszy raport, trudno byłoby wyszukać i znaleźć wydarzenia typu Active Shooter z początku XXI wieku. Lott sugeruje, że mogła również wystąpić pewna zamierzona stronniczość w niezgłoszaniu niektórych wcześniejszych wydarzeń w celu wykazania większego wzrostu liczby incydentów w czasie.

Dlatego w naszym własnym raporcie, który zamieszamy poniżej uwzględniliśmy wszystkie dane FBI uzupełnione o szereg incydentów, których FBI nie dostrzegło, a które zostały zidentyfikowane przez nas. Spośród 283 zdarzeń związanych z masowym mordem znajdujących się w naszej bazie 248 pochodzi z oryginalnych raportów FBI, a 35 dodaliśmy sami. Dokładnie przyjrzeliśmy się każdemu z tych 35 incydentów, aby upewnić się, że spełniają one wszystkie kryteria FBI „Active Shooter”.

Co więc pokazują dane?

Pierwszy wykres pokazuje liczbę strzelanin na osi czasu. Uważamy, że mniej więcej pierwsze 10 lat, które jest brane pod uwagę, jest prawdopodobnie niedoszacowane z powodu sposobu, w jaki dane te zostały zebrane. Jednak niezależnie od tego, można zauważyć, że liczba masowych mordów rośnie.

Wykres 1. Liczba masowych strzelanin na osi czasu

W czasie debaty politycznej na temat kontroli broni często pada argument, że półautomatyczne karabiny i magazynki o dużej pojemności w jakiś sposób zwiększają potencjalną śmiertelność podczas masakr. Aby wyciągnąć jakiekolwiek wnioski, trzeba dokładnie wiedzieć jakiej broni i magazynków użyto przy każdym takim zdarzeniu. Jednak informacje takie nie są ani dostępne w raporcie FBI, ani dostępne publicznie — przez co nasz zespół badawczy nie mógł im się przyjrzeć.

Zachęcamy więc do niewyciągania żadnych twardych wniosków. Jak widać z poniższego wykresu, nie wydaje się, aby istniał jakiś szczególny wzorzec lub trend w tym 18-letnim okresie, pomimo zakazu posiadania karabinów szturmowych od 1994 r., który to zakaz wygasł w 2004 r., lub innych zakazów dotyczących tzw. broni szturmowej z 1994 r., które wygasły w 2004 r., czy też innych zakazów używania broni typu AR-15 i magazynków o dużej pojemności istniejących w przepisach wielu stanów.

Wykres 2. Średnia liczba ofiar śmiertelnych masakr rocznie

Pomyśleliśmy, że interesujące byłoby sprawdzić, czy ogólny odsetek wydarzeń podczas których obecny jest uzbrojony obywatel, wzrasta biorąc pod uwagę wzrost liczby posiadaczy pozwolenia na skryte noszenie broni i liczby właścicieli broni w ogóle w całym kraju. Jednak liczba danych na ten temat jest tak mała, że trudno jest wyciągnąć jakiekolwiek wnioski, ponieważ takich incydentów było jedynie 33 w ogólnej liczbie 283 w okresie 18 lat.

Warto zauważyć, że mogło być więcej było niż 33 incydenty, w których uczestniczył uzbrojony obywatel. Nie ma jednak sposobu, aby dowiedzieć się  czy na miesjcu masakry była obecna taka osoba, ale NIE zdecydowała się zaangażować w ratowanie ludzi. Takie dane mogą nie być znane nawet organom ścigania. Naszym celem jest przyjrzenie się tym incydentom, w których uzbrojony obywatel był na pewno obecny i w jakiś sposób zareagował na atak zamachowca.

Ciemna linia poniżej pokazuje średnią na rok. Widać wyraźnie skoki wykresu w górę i w dół. Żółta linia to trzyletnia średnia krocząca, która lepiej pokazuje, że prawdopodobieństwo obecności uzbrojonego obywatela wzrasta, szczególnie w ciągu ostatnich 3-4 lat.

Wykres 3. Obecność uzbrojonego obywatela na miejscu masowej strzelaniny w procentach przypadków

Na 283 masakry zarejestrowane w naszej bazie danych, uzbrojony w legalną broń obywatel był obecny i zaangażował się w wymianę ognia w 33 zdarzeniach (11,7%). Liczba ta obejmuje wszystkie przypadki, bez względu na to kim był ten praworządny obywatel i czy miał jakiekolwiek szanse na powstrzymanie ataku.

W kilku przypadkach uzbrojony obywatel w momencie rozpoczęcia strzelaniny był w swoim domu w pobliżu wydarzenia i ruszył na pomoc, kiedy tylko usłyszał pierwsze strzały. Zatem pomimo braku obecności takiej osoby na miejscu masakry w momencie jej rozpoczęcia wydarzenie takie jest uwzględnione w 11,7% zdarzeń poniżej.

Innym przykładem jest zdarzenie, w którym ofiarami ataku byli myśliwi skutecznie zaatakowani z zasadzki przez swojego zabójcę. Zakładamy, że myśliwi posiadali broń palną i tym samym incydent ten został ujęty w 11,7% na wykresie poniżej. Pomimo, że w tym przypadku uzbrojony obywatel nie próbował interweniować, aby ratować innych, a w rzeczywistości sam był ofiarą i celem zabójcy.

Wykres 4. Obecność uzbrojonego obywatela na miejscu masakry (11,7% obecny; 88,3% nieobecny)

Postanowiliśmy przyjrzeć się jednej konkretnej metryce, której John Lott i FBI tak naprawdę nie wzięli pod uwagę. Wskaźnik sukcesu uzbrojonych obywateli. Zespół Johna Scotta mówił o ogólnym wskaźniku sukcesu uzbrojonych obywateli w walce ze wszystkimi incydentami Active Shooter w USA, ale nie uwzględnił najważniejszej zmiennej. SPOSOBNOŚCI.

Jeśli teoretycznie rozważyć 100 masowych strzelanin, to uzbrojony obywatel, który byłby obecny na tylko jednej z nich i któremu udałoby się zatrzymać sprawcę masakry, to z pewnością moglibyśmy wtedy powiedzieć, że uzbrojeni obywatele powstrzymują morderców w  1% zdarzeń, ale w ten sposób sugerujemy, że uzbrojeni obywatele nie powstrzymali 99% morderców.

Jest to błędny wniosek, ponieważ żaden uzbrojony obywatel nie był obecny w 99 przypadkach. Lepsze przy rozważaniu skuteczności uzbrojonych obywateli w powstrzymywaniu masowych strzelanin jest precyzyjne stwierdzenie, że uzbrojeni obywatele zatrzymali 100% morderców w przypadkach, w których byli na miejscu i mogli to zrobić.

Poniższa grafika pokazuje właśnie takie podejście do sprawy. Spośród wszystkich masowych mordów w 33 na miejscu lub w okolicy był obecny uzbrojony obywatel. Biorąc pod uwagę je wszystkie, uzbrojonym praworządnym obywatelom udało się zatrzymać strzelca w 75,8% przypadkach (25 incydentów) i udało się zmniejszyć liczbę ofiar śmiertelnych w kolejnych 18,2% (6) incydentach. Tylko w 2 z 33 incydentów (6,1%) uzbrojony obywatel (obywatele) nie był w żaden sposób pomocny w zatrzymaniu napastnika lub zmniejszeniu liczby ofiar śmiertelnych.

Stąd też nagłówek naszego raportu — uzbrojeni obywatele ratują życie ofiar w 94% przypadków masowych strzelanin.

Wykres 5. Skuteczność uzbrojonych obywateli w powstrzymywaniu zamachowców i ograniczaniu liczby ofiar (♥️ – uratowane życie, ✋🏻 – powstrzymany atak, 🧰 – bez wpływu)

Z dwóch incydentów w których uzbrojonemu obywatelowi „nie udało się” powstrzymać lub zakłócić działania masowego zabójcy pierwszym było wspomniane wcześniej zdarzenie z myśliwymi. Drugim był incydent, w którym noszący legalnie w ukryciu broń obywatel został zastrzelony w plecy w Las Vegas w sklepie Walmart, ponieważ nie zorientował się, że atakujących było dwóch. Nie zauważył zabójcy, który strzelił mu w plecy, bo był skoncentowany na unieszkodliwieniu tego którego zobaczył pierwszego.

Postanowiliśmy przyjrzeć się strzelaninom, dzieląc je na dwie grupy: takich, które miały miejsce w strefach wolnych od broni i związanej z nimi liczby ofiar śmiertelnych oraz takich, które miały miejsce poza strefami „gun free zone”.

Spośród 283 incydentów zgromadzonych w naszej bazie danych nie byliśmy w stanie stwierdzić, czy dane zdarzenie miało miejsce w strefie wolnej od broni czy nie aż w 41% przypadków. Większość strzelanin miała miejsce w miejscach prowadzenia działalności gospodarczej, kościele, domu lub innym miejscu, w które zgodnie z prawem nie jest strefą wolną od broni, ale potencjalnie mogła być taką strefą zdeklarowana przez właściciela nieruchomości. W raporcie FBI nie ma żadnych wskazówek określających dane miejsce w taki lub inny sposób, więc oznaczyliśmy je na grafice poniżej znakiem zapytania.

Jeśli spojrzeć na wszystkie wydarzenia typu Active Shooter (pierwszy wykres kołowy na górze ikonografiki), to widać, że dla tych zdarzeń, co do których mamy pełne informacje, prawie dwa razy więcej masakr wydarzyło się w strefach wolnych od broni niż poza nimi. Podchodząc realistycznie do tematu, to zdecydowana większość tych, których statusu nie znamy (oznaczonych jako ❓), prawdopodobnie NIE jest strefami wolnymi od broni.

Jeśli wyizolować tylko te wydarzenia, w których zginęło 8 lub więcej osób, to dane pokazują zupełnie inny obrazek (wykres kołowy na dole grafiki). W tych incydentach, 77,8% miało miejsce w strefie wolnej od broni, co sugeruje, że strefy wolne od broni prowadzą do wyższej śmiertelności na tle wszystkich masowych strzelanin.

Wykres 6. Procent masowych strzelanin, które miały miejsce w strefach wolnych od broni

Byłem ciekaw, czy można dostrzec jakiś znaczący trend rozważając informacje o miejscu tych wydarzeń.  Zdefiniowaliśmy w sumie 12 kategorii lokalizacji i skategoryzowaliśmy każde zdarzenie w oparciu o to gdzie dana strzelanina się ROZPOCZĘŁA. W przypadku wielu strzelanin atakujący działa na różnym terenie. Na potrzeby niniejszego raportu przyjrzeliśmy się tylko temu, gdzie incydent się rozpoczął.

Wykres 7. Miejsca masowych strzelanin: kino 0.4%; firma/biuro 25.4%; teren otwarty 12.4%; obszar miejski 7.4%; restauracja 3.5%; szkoła 14.5%; sklep 11%; lotnisko 1.1%; bar/klub 4.6%; uczelnia 5.3%; budynek federalny 9.5%, miejsce kultu religijnego 4.9%

Ponieważ prawa dotyczące broni różnią się w zależności od stanu, część dyskusji politycznej po obu stronach sceny skupia się na skuteczności praw państwowych w powstrzymywaniu lub ograniczaniu szkód związanych z masowymi mordami.  Sądzę, że wyciąganie wniosków z poniższego wykresu nie jest mądre z kilku powodów.

Po pierwsze, pula danych nie jest wystarczająco duża. 283 zdarzenia ogółem dają średnio około 5 ½ zdarzenia na stan …. w okresie 18 lat. Na przykład w Północnej Dakocie miał miejsce 1 incydent w populacji mniejszej niż 1 milion osób. Możliwe, że kolejne 10 lat upłynie bez koleknych incydentów, więc nazywanie go „stanem masakr” jest logicznie mało zasadne.

Wykres 8. Liczba masakr per 1 milion mieszkańców

Jednym z ostatnich wskaźników, które naszym zdaniem są ważne do rozważenia, jest potencjalny wpływ uzbrojonych obywateli na ranienie lub zabijanie niewinnych ludzi podczas próby ich ratowania. Wspólnym punktem większości dyskusji politycznych jest wskazywanie na brak wyszkolenia przeważającej liczby uzbrojonych obywateli i negatywnym wpływie ich obecności na bezpieczeństwo podczas masakr.

Jak widać na wykresie poniżej, we wszystkich 33 przypadkach, w których praworządny posiadacz broni był obecny podczas strzelaniny nie było sytuacji, w której osoba taka raniła lub zabiła niewinną osobę. Nigdy tak się nie stało.

Wykres 9. Liczba zdarzeń w których uzbrojony obywatel obecny na miejscu masakry ranił lub zabił niewinną oosbę

Na tym kończymy nasze sprawozdanie. Mam kilka próśb od każdego, kto będzie je weryfikował.

Po pierwsze, podzielcie się tym wpisem we wszystkich mediach społecznościowych tak, aby te informacje pomogły obalić mity i propagandę podtrzymywaną przez obie strony debaty politycznej.

Po drugie, jeśli jesteście Państwo zainteresowani  wersją PDF tego raportu (w jęz. angielskim) ORAZ kopią surowych danych, to proszę kliknąć tutaj, a prześlemy Wam oba pliki.

Po trzecie, skorzystajcie z możliwości komentowania (pod oryginalnym wpisem w jęz. angielskim), aby dać nam znać, jakie macie przemyślenia lub pytania dotyczące tego sprawozdania.

Źródła:

Za zgodą i dzięki uprzejmości: ConcealedCarry.com

Czy kontrola dostępu do broni palnej wpłynęła negatywnie na opór Francuzów wobec nazistów?

Francuzi zbliżyli się do wprowadzenia „Drugiej Poprawki”, bardziej niż można to sobie wyobrazić. Niewiele zabrakło, żeby mieli ją zapisaną bardziej dokładnie niż Amerykanie: zaledwie miesiąc po szturmie Bastylii w 1789 roku, w projekcie Deklaracji Praw znalazł się zapis, że „każdy obywatel ma prawo do trzymania broni w domu i używania jej, czy to do obrony powszechnej, czy to do obrony własnej, przed wszelkim bezprawnym atakiem, który może zagrozić życiu, zdrowiu lub wolności jednego lub więcej obywateli”.

Niestety, tak się nie stało. Postanowienie to nie znalazło się w dokumencie końcowym, choć znalazło się tam niejasno sformułowane prawo do „oporu przeciwko uciskowi”.

Stephen Halbrook, prawnik znany z tematu Drugiej Poprawki szczegółowo opisał tę historię w artykule z 2012 roku napisanym dla Fordham Urban Law Journal. W swojej nowej książce Gun Control in Nazi-Occupied France (Kontrola dostępu do broni w okupowanej przez nazistów Francji) autor wyjaśnia, w jaki sposób francuska polityka zbrojeniowa ewoluowała na przestrzeni wieków – oraz konsekwencje, jakie miała pod rządami nazistowsko-marionetkowego reżimu rządu Vichy podczas II wojny światowej. Publikacja jest pewnego rodzaju kontynuacją tematu kontroli broni opisanego w książce Halbrooka pt. Kontrola dostępu do broni w III Rzeszy. Zawiera ona ważną lekcję o tym, że kontrola broni jest kluczowym narzędziem każdego najeźdźcy, że broń jest niezwykle przydatna dla tych, którzy próbują opierać się uciskowi, i że nawet najbardziej drakońskie środki wprowadzające kontrolę broni są nieskuteczne.

Książka nie może oczywiście udowodnić – i nawet nie próbuje, że gdyby francuska tradycja prawa do posiadania broni była silniejsza, to mogłoby to radykalnie zmienić historię, lub że bardziej libertariańska polityka amerykańska w zakresie broni zachowuje właściwą równowagę pomiędzy istotnymi priorytetami. Książka zmusza jednak czytelników do zadawania prostych pytań takich jak następujące: czy kiedy wroga i brutalna władza przejęła by władzę w Twoim kraju, to wolałbyś, aby twoi rodacy mieli broń pod ręką, czy nie? Z pewnością to pytanie w dużej mierze wpłynęło na umysły amerykańskich Ojców Założycieli i z pewnością odpowiedź na nie jest ważna.

* * *

Wchodząc w okres II wojny światowej, społeczeństwo francuskie nie było szczególnie dobrze uzbrojone. Ustawa z 1834 r. zakazała broni „wojskowej”, zasadniczo ograniczając ludność cywilną do posiadania strzelb, karabinów w kalibrach myśliwskich i niektórych karabinów ręcznych. W 1935 r., w czasie gwałtownych przewrotów politycznych, rząd zażądał rejestracji broni myśliwskiej. Francuski związek myśliwych oszacował, że w 1939 roku we Francji było około 3 mln sztuk broni łowieckiej, podczas gdy liczba ludności wynosiła około 40 mln.

W 1940 r. Niemcy zajęły północną część atlantyckiego wybrzeża Francji pokonując szybko francuskie siły zbrojne i biorąc do niewoli 2 miliony żołnierzy. We Francji, podobnie jak w innych krajach, naziści za priorytet uznali rozbrojenie ludności. Rozwieszali ogłoszenia grożące surową karą – do kary śmierci włącznie – dla tych, którzy odmówili oddania broni.

Hitlerowcy sami nie zarządzali okupowanym terytorium; utworzyli formalnie francuski rząd z Vichy w niezajętej „wolnej strefie”, wierząc, że łatwiej będzie im współpracować, jeśli władze francuskie, w tym siły policyjne, będą mogły być uzbrojone wykonując swoje obowiązki i pomagając w realizacji niemieckich planów. Współpraca oznaczała również, że władze miały łatwy dostęp do każdej ewidencji broni, którą Francuzi gromadzili od dekretu z 1935 roku.

Początkowo wyroki śmierci za samo posiadanie broni były praktycznie niespotykane. W ciągu następnych dwóch lat sytuacja uległa znacznemu pogorszeniu, a pod koniec 1941 r. doszło do egzekucji właścicieli broni przez rozstrzelania. Francuskich Żydów wyłapywano i od kolejnego roku wysyłano do obozów koncentracyjnych, po czym okupacja niemiecka rozszerzyła się na południową połowę Francji. Francuzi w wieku od 18 do 20 lat od początku 1943 r. byli wysyłani do obozów pracy. Niektórzy uciekli w góry.

W miarę jak narastały niemieckie okrucieństwa, powstawał również francuski ruch oporu. Zaczęło się od podziemnych publikacji i sporadycznych aktów przemocy (często przynoszących efekt przeciwny do zamierzonego, biorąc pod uwagę, że Niemcy rozstrzeliwali w odwecie francuskich zakładników), ale coraz częściej prowadzono też operacje sabotażowe i zdobywano broń. Poszczególne grupy oporu połączyły się w maju 1943 roku.

Członkowie ruchu oporu dla własnego bezpieczeństwa nosili pistolety i starali się zdobyć broń, która mogłaby im pomóc w przyszłym szturmie. Od broni myśliwskiej, która nie została przekazana władzom, broni palnej wykradzionej z magazynów, broni którą siły alianckie zrzucały im na spadochronach, aż po broń zdobytą w zasadzkach na niemieckich żołnierzach. W książce Gun Control in Nazi-Occupied France jest wiele barwnych opisów takich akcji, ponieważ Halbrook na przełomie lat 90-tych i roku 2000 zbierał wspomnienia weteranów ruchu oporu, pozwalając im opowiadać swoje historie.

Halbrook przyznaje, że istnieje pewien paradoks, który należy brać pod uwagę. Jeśli we Francji przed wojną było naprawdę 3 mln sztuk broni myśliwskiej, to nazistowski nakaz konfiskaty broni był zdumiewająco nieskuteczny. Zebrano jedynie ok. 800 tys. sztuk broni (część broni została przerzucona nieoficjalnymi kanałami, w tym drogami wodnymi Paryża, i nie były przechowywane nielegalnie przez ich właścicieli). Weterani wspominali, że często ukrywano broń zamiast oddawać ją władzy. Niemieckie władze walczyły z tym nieposłuszeństwem, stosując w odpowiedzi  zarówno egzekucje jak i ogłaszając amnestię. W raporcie z końca 1941 r. stwierdzono, że „nielegalne posiadanie broni nadal stanowi trzon działalności przestępczej Francuzów. Wydaje się prawie niemożliwe, aby ją zlikwidować”.

Jednak ruchowi oporu zdobywać broń było bardzo ciężko. Zarzucano aliantom, że nie dostarczyli walczącym wystarczająco dużo broni. Jeden z rozmówców Halbrooka oszacował, że 85 procent uzbrojenia grupy pochodziło ze zrzutów, a tylko 15 procent stanowiła broń, którą dostarczyli cywile, często bez amunicji.

* * *

Nie trzeba zgadzać się z każdym argumentem zwolenników dostępu do broni, ale trzeba przyznać, że uzbrojona ludność jest niezwykle cenna w czasach wrogiej okupacji. Ten ważny punkt dostrzeżono w czasie wojny w Ameryce: w 1941 roku Kongres uchwalił ustawę zezwalającą prezydentowi na konfiskatę mienia w pewnych okolicznościach, ale wyraźnie wyłączono z niej broń i podkreślono znaczenie indywidualnego prawa do noszenia broni. Ustawodawca odnotował nawet, jak ważna dla Hitlera i Stalina była kontrola dostępu do broni. W czasopiśmie NRA wydanym w rok poźniej zauważono, „jak wielką pomocą i ułatwieniem dla najeźdźców i kolaborującym z okupantem kohortom z piątej kolumny były informacje o broni palnej będącej w rękach prywatnych – spisy posiadaczy broni łatwo dostępne do skopiowania lub kradzieży przechowywane w ratuszach większości miast europejskich”.

Jeśli chodzi o Francuzów, to „frontalny zbrojny opór przeciwko ciężko uzbrojonemu i doświadczonemu Wehrmachtowi i Waffen-SS byłby samobójstwem”, przyznaje Halbrook. Ale „wojna partyzancka jest dobrą opcją tylko gdy ma się broń, szczególnie po takich punktach zwrotnych jak D-Day”. Ruch oporu walczył dzielnie i pomógł wyzwolić Paryż i wygrać wojnę. Ale był on sparaliżowany przez brak sprzętu – sprzętu, który byłby łatwiejszy do zdobycia, gdyby nie zakaz z 1834 r. dotyczący posiadania przez ludność cywilną broni „wojskowej” i nakaz rejestracji z 1935 r. broni nie związanej z łowiectwem.

Kontrola dostępu do broni nie jest co do zasady narzędziem ucisku, ale z pewnością przydaje się najeźdźcom. A ci, którzy szydzą z przekonania, że cywilni właściciele broni mogą pomóc w walce z tyranią, powinni wziąć pod uwagę przykłady przytoczone przez Halbrooka.

Źródło: Did France’s Gun Control Hurt Its Resistance to the Nazis?

Zrozum, rząd nie ma obowiązku cię chronić

Po strzelaninie w USA nikt już w Polsce nie dochodzi prawdy, co tam się naprawdę stało. Mediów nie interesują fakty. Liczy się krzykliwy nagłówek w gazecie i hasło na pasku na dole ekranu telewizora. Broń. Strzelanina. Masakra. To ma zostać w głowie widza.

Warto podsumować to co wiemy już o tej sprawie. Wiadomo, że czterech uzbrojonych zastępców szeryfa, w tym oficer dedykowany do ochrony szkoły, nie podjęło żadnej akcji w celu ratowania dzieci. Czekali na zewnątrz. Zrobili zupełnie inaczej niż zostali wyszkoleni. Oficer kierujący akcją nie zezwolił na natychmiastową pomoc rannym nawet służbom medycznym. Anonimowy rozmówca, członek ekipy ratunkowej, powiedział: „Prosiliśmy by pozwolono nam wejść. Prosiliśmy osobę dowodzącą na miejscu. Dlaczego wszyscy czekamy na zewnątrz? Dlaczego nie pomagamy rannym? Dlaczego nie wchodzimy do środka, żeby zabrać stamtąd dzieci? Odpowiedź była jedna: służby nie uprzątnęły jeszcze miejsca zbrodni i dlatego personel medyczny nie zostanie wpuszczony.” Ratownik medyczny skomentował całą sprawę krótko: „Wyszkolono mnie żeby podczas wypadków z udziałem dużej liczby rannych działać zupełnie inaczej. Ci oficerowie zrobili wszystko źle.”

Myślę, że nie ma się czemu dziwić. Scott Israel, szeryf na Florydzie w Hrabstwie Broward, jest lewicowym Demokratą i przeciwnikiem posiadania broni przez uczciwych obywateli. Wiedział, że im więcej ofiar masakry, tym większego momentum dostanie cała sprawa. Myślicie, że przesadzam? A czego uczy nas historia o działaniach lewicy? Że szanują ludzkie życie? Czego można się spodziewać ze strony szeryfa, który zamiast prowadzić śledztwo w sprawie mordu na uczniach szkoły, bierze udział w programie CNN Town Hall poświęconemu wydarzeniom w Parkland na Florydzie? Co więcej, szeryf ten uważa, że za masakrę odpowiada tylko i wyłącznie jej 19-letni sprawca. Nawołuje w nim do odebrania broni osobom poniżej 21 roku życia. Budowania szkół, które będą bardziej bezpieczne. Ale całkowicie pomija najważniejszy wątek. Na Florydzie zawiodły bowiem wszystkie instytucje rządowe. Zarówno FBI jak i Biuro Szeryfa. Wiedzieli, że coś się może stać, ale nie zareagowali. Pomimo to, Szeryf Israeli jest dumny ze swojej pracy. Nie widzi problemu w tym, że nie zrobił nic, żeby nie dopuścić do masakry: „Mogę wziąć odpowiedzialność tylko za to o czym wiedziałem. Wykonałem swoją pracę z należytą starannością. Wspaniale kieruję biurem jako jego szef.” Kieruje pan biurem „Wspaniale?” zapytał dziennikarz CNN. Na co szeryf odparł „Od zawsze dumnie sprawuję władzę w tym hrabstwie. Zastępcy popełniają błędy, policja popełnia błędy, wszyscy popełniamy błędy, ale nie można winić generała — czy prezydenta — za to, że mamy w swoich szeregach dezertera.” (mowa o zastępcy szeryfa, który będąc na miejscu w szkole w czasie masakry nie podjął żadnych działań w celu ratowania dzieci)

Ze zdaniem szeryfa nie zgadza się zapewne większość szeryfów, która inaczej rozumie wypełnianie swoich obowiązków. Sheriff Tracy Murphree z Texasu z Hrabstwa Denton wystosował do swoich zastępców notatkę służbową, w której napisał, że podczas wydarzeń takich jakie miały miejsce na Florydzie “Nie chowamy się na parkingu”. Pełna notatka brzmi tak:

„W nawiązaniu do ostatniej tragedii na Florydzie chcę żeby moje stanowisko w temacie odparcia podobnego ataku było jasne. Moi Zastępcy — jeśli zdarzy się podobna strzelanina to macie reagować natychmiast. Nie stoimy i nie czekamy aż przyjedzie SWAT, nie chowamy się za samochodami na parkingu, nie czekamy na pomoc jakiejś innej agencji. Wchodzimy i czynimy naszą powinność. Wchodzimy w interakcję z napastnikiem w celu zastopowania masakry i ratowania życia. Jeśli ktoś z Was z jakichś powodów uważa, że nie będzie w stanie tak zareagować, to proszę, aby skontaktował się ze swoim zwierzchnikiem. Zostanie przydzielony do innych zadań.”

Jako przeciwwagę do protestów uczniów warto wspomnieć o wypowiedzi ojca jednej z ofiar. W wywiadzie telewizyjnym powiedział: „Przestańcie polaryzować społeczeństwo. Nie chcemy rozmawiać teraz o Gun Control tylko o bezpieczeństwie naszych dzieci w szkołach.” Ojciec ofiary prezentuje więc zupełnie odmienne stanowisko niż Szeryf Israeli, który jak już wiemy, zawiódł na całej linii. Porażka w wypełnianiu obowiązków nie przeszkadza szeryfowi forsować tezę o konieczności konfiskaty broni. Czy to w ogóle ma sens, żeby szeryf wypowiadał się w mediach zaraz po masakrze za którą współodpowiada?

W reakcji na tragedię jeden z szeryfów z Florydy z Hrabstwa Polk powiedział, że „trzeba uzbroić nauczycieli i zezwolić im na ukryte noszenie broni w szkołach.” Lewica oczywiście w tym momencie zawyje <<Jak to więcej broni? Broni ma być mniej!>>. Nie rozumieją, że szeryf z Polk ma rację. I że wprowadzenie w szkołach stref wolnych od broni tylko ośmieliło złych ludzi. „Wskaźnik ofiar śmiertelnych szkolnych masakr w USA wzrósł ponad czterokrotnie od czasu proklamowania Gun Free School Zone Act oraz Gun Free School Act (restrykcje dotyczyły szkolnictwa K-12). Do roku 1990 nie obowiązywały w Ameryce na szczeblu federalnym żadne zakazy regulujące kwestię posiadania broni palnej na terenie placówek edukacyjnych. Dla uczniów było czymś najzupełniej normalnym przynoszenie broni do szkoły i trzymanie jej w szafce pod kluczem albo w bagażniku w samochodzie, żeby później po zajęciach wybrać się na strzelnicę bądź polowanie.”

W dopiero co wydanej książce Dana Bauma „Wolność i spluwa” czytamy:

„W 1987 roku Floryda utworzyła agencję stanową wydającą pozwolenia na broń każdemu dorosłemu, który chciał ją mieć, o ile tylko nie istniał wyraźny powód, żeby mu odmówić. Później to florydzkie prawo nazwano shall-issue wyda – w tym sensie, że władza stanowa wyda pozwolenie, nie odwołując się do własnej oceny. Mieszkałem wtedy w Atlancie i drwiłem z kmiotów na południe ode mnie. „Świetny pomysł – stwierdziłem. – Wpuśćmy do obiegu jeszcze więcej broni. Na pewno dzięki temu ludzie przestaną się zabijać”. Decyzja Florydy pachniała maczyzmem rodem z Dzikiego Zachodu: to trochę jak rozdawanie broni ochotnikom z oddziału pościgowego. Przewidywałem, że teraz każda samochodowa stłuczka skończy się tam strzelaniną. Większość Amerykanów uważała jednak inaczej. Albo dokładniej: większość Amerykanów, która w ogóle miała na ten temat jakieś zdanie, uważała inaczej i narobiła rabanu. Od Arizony do Maine ludzie domagali się prawa do samoobrony. Albo może okazji do życia z bronią w ręku, obcowania z nią na co dzień. Bez względu na przyczyny, gdy tylko pasjonaci broni usłyszeli o rozwiązaniu wprowadzonym na Florydzie, zwrócili się do lokalnych władz ustawodawczych, żeby postąpiły tak samo. A te, jedna po drugiej, to właśnie zrobiły.”

i dalej:

„przez dwadzieścia kilka lat, odkąd Floryda podniosła głowę, pozwolenie na broń otrzymało prawie siedem milionów ludzi, a po podliczeniu danych okazało się, że legalni właściciele broni palnej popełniają zabójstwa cztery razy rzadziej niż ogół ludności.”

Amerykanie to ludzie, którzy biorą sprawy w swoje ręce. Nie liczą na fart, że w momencie napadu akurat będzie przejeżdżał obok szeryf, który wybawi ich z opresji. Co więcej, wiedzą, że szeryf i jego zastępcy mogą w ogóle nie mieć obowiązku stawać w ich obronie. Sądy w Stanach, włączając w to Sąd Najwyższy, wielokrotnie podkreślały w swoich wyrokach, że „14-ta Poprawka nie nakłada na państwo obowiązku ochrony jednostki przed przemocą ze strony osób.„. Jakże inaczej wygląda z perspektywy takiego oświadczenia sprawa dostępu do broni dla praworządnych obywateli Stanów Zjednoczonych Ameryki.

Constitution USA